Wydawało się, że są to ogromne siły, które skutecznie zduszą lądowanie aliantów w zarodku. Jednak niepewność co do miejsca desantu oraz przewaga Sprzymierzonych w powietrzu nie pozwoliła na kluczową dla niemieckiego zwycięstwa koncentrację sił na niewielkim obszarze. Do tego dochodziło fatalne przekonanie Hitlera, że alianci, a szczególnie Amerykanie, nie dysponują wysokiej klasy ciężkim sprzętem pancernym. Niemieccy stratedzy albo nie wiedzieli, albo ignorowali dość ubogie meldunki swojego wywiadu zza oceanu o modernizacji amerykańskiego arsenału sił pancernych po I wojnie światowej.
Kiedy w Berlinie koncentrowano się głównie na analizie zdolności bojowych francuskich i sowieckich wojsk pancernych, Amerykanie powoli realizowali własne plany. W pierwszych latach po I wojnie światowej ich siły zbrojne dysponowały zaledwie 100 ciężkimi romboidalnymi czołgami Mark VIII wyprodukowanymi po 1921 r. oraz ok. 1000 czołgów opartych na licencji Renault FT. Te pojazdy wycofano ze służby dopiero po 1932 r.
Czytaj więcej
13 czerwca 1940 r. po południu rozpoczęła się jedna z najtragiczniejszych kart w historii II wojn...
Prawdopodobnie takie informacje docierały do Berlina, nie wzbudzając niczyjego niepokoju czy zainteresowania. Tymczasem już od 1919 r. Amerykanie rozpoczęli poważną rekonstrukcję i rozbudowę swoich sił pancernych czołgami klasy M i T w różnych wariantach. W 1932 r., po manewrach w Aberdeen, przystąpiono do szeroko zakrojonej modernizacji posiadanych konstrukcji. Aktywnym propagatorem wzmocnienia sił pancernych był generał Douglas MacArthur, który postulował zmotoryzowanie jednostek kawalerii.
Klęska Francji w 1940 r. przyczyniła się do przyspieszenia amerykańskich prac nad szeroką produkcją czołgów średnich i lekkich. Prezydent Roosevelt powierzył kierownictwo rządowego programu produkcji zbrojeniowej Williamowi S. Knudsenowi, który podpisał umowę na produkcję wozów bojowych z K.T. Kellerem, szefem koncernu motoryzacyjnego Chrysler. Połączenie sił państwa z prywatnym sektorem motoryzacyjnym okazało się strzałem w dziesiątkę. Czołgi miały być produkowane w największych wytwórniach tych pojazdów na świecie – filii zakładów zbrojeniowych Detroit Arsenal, która do końca II wojny światowej wyprodukowała 22 234 czołgi, zakładach American Car and Foundry, które wyprodukowały 15 224 czołgi, oraz Fisher Tank Arsenal, które do końca wojny wyprodukowało 13 137 pojazdów pancernych. Tempo produkcji było zawrotne. Jednocześnie trwały nieustanne prace modernizacyjne nad podstawowym modelem M3. Poprawiono napęd i opancerzenie, a dotychczasowe działo 75 mm zastąpiono długolufową armatą o długości 281 cm tego samego kalibru. W działaniach operacyjnych od czasu lądowania w Normandii kluczowe znaczenie miały czołgi M4, nazywane shermanami na cześć generała Unii z czasów wojny secesyjnej Williama Tecumseha Shermana. Od 1943 r. powstawały w zakładach Chryslera i w wersji M4A2 były także dostarczane Brytyjczykom i Sowietom w ramach pomocy sojuszniczej. Ogółem w latach 1941–1945 w 11 wielkich amerykańskich zakładach motoryzacyjnych wyprodukowało łącznie 50 378 czołgów M4 w różnych wariantach i z różnymi akcesoriami. Mechaniczne i uderzeniowe trały przeciwminowe znacznie przyspieszały posuwanie się wojsk alianckich w obszarach zaminowanych. Jednostkom polowym dostarczono także nowatorskie improwizowane zestawy opancerzenia, jak np. prosty bezzębny spychacz M1 zaczepiany na bocznych szynach podwozia czołgów M4. Czołgi buldożery okazały się znakomitym uzupełnieniem jednostek uderzeniowych. Nie tylko błyskawicznie usuwały przeszkody i budowały improwizowane zapory, ale szerokie łopaty spychaczy często stanowiły znakomitą ruchomą osłonę dla piechoty. Amerykanie mieli też opracowane przez Nicholasa Strausslera znakomite zestawy pływakowe do swoich czołgów, które w czasie lądowania w Normandii dały wsparcie ogniowe piechocie lądującej na plażach w barkach desantowych. 15-tonowe zestawy pontonowe wojsk operacyjnych pozwalały czołgom sprawnie „przepływać” przez rzeki i jeziora tam, gdzie nie mógł powstać most desantowy. Wszystkie te elementy wyposażenia potężnych sił pancernych, połączone z intensywnym ostrzałem z morza i fenomenalnym wsparciem sił powietrznych, sprawiły, że 6 czerwca 1944 r. niemiecki opór na wybrzeżu atlantyckim został przełamany w ciągu zaledwie kilku godzin.