Jak ocenia pan czteroletnią kadencję Cezarego Kuleszy?
Była bardzo trudna, bo na taką ocenę zawsze wpływają wyniki reprezentacji. To kompatybilne. Jeżeli wyniki są, to na wiele innych rzeczy przymykamy oko, a gdy ich brakuje, zaczynamy wyciągać sprawy, które się nie podobają. Spadek z Ligi Narodów, porażka z Finlandią i zagrożony awans do mistrzostw świata… Cóż, przyzwyczailiśmy się do tego, co działo się za kadencji Zbyszka Bońka. Dziś to wygląda nieco inaczej, taka jest rzeczywistość. Rozmawiam jednak z działaczami i to nie jest beton. Wchodzą nowe programy. Jest dużo rzeczy, które można lepiej rozwinąć. Miejmy nadzieję, że będzie tylko lepiej, a pomoże w tym awans na mistrzostwa świata. Prezes ma tu dużo do powiedzenia, skoro nominuje selekcjonera.
Czytaj więcej
Cezary Kulesza będzie prezesem PZPN do 2029 roku, bo choć dworzanie okazali się źli, to on jest m...
Kto powinien nim zostać?
Jan Urban. To kandydat, który mógłby szybko znaleźć wspólny język z piłkarzami i przekonać ich, aby dogadali się między sobą. Jego doświadczenie w pracy z najlepszymi polskimi klubami, gdzie miał do czynienia z różnymi charakterami, sprawia że mógłby sobie poradzić. Eliminacje to przecież jeszcze nic straconego. Pamiętam swój pierwszy mecz za kadencji Leo Beenhakkera. Przegraliśmy wtedy z Finlandią i to był najlepszy moment, aby wytłumaczyć sobie, co nas boli, jakie systemy treningowe są najlepsze oraz jak powinien wyglądać mikrocykl. Porozmawialiśmy. Leo powiedział wtedy: „Ja to widziałem inaczej, ale skoro wy tak mówicie, to musimy to zmienić”. Pamiętamy, co stało się później. Mam nadzieję, że na tej porażce też się dużo nauczymy.
Doświadczenie Jana Urbana w pracy z najlepszymi polskimi klubami, gdzie miał do czynienia z różnymi charakterami, sprawia że mógłby sobie poradzić na stanowisku selekcjonera
Nie wierzy pan w powrót Jerzego Brzęczka przy wsparciu Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka?
Jesteś tak silny, jak twoi asystenci i jeżeli masz ludzi z doświadczeniem wokół siebie, to unikniesz wielu błędów. Potrzebujemy osobowości, ludzi otaczających selekcjonera. Każdy z nas ma przecież momenty chwiejne i kiedy przychodzi stres, czasami jesteśmy w takim transie, że nie wiemy, co się dzieje. Potrzebujemy wtedy takich osób. Autorytety wpływają na wyobraźnię, ale czy jest na to właściwy czas? Na razie mówimy o życzeniach. Łukasz ma inne plany. Trudno też powiedzieć, jak obaj współpracowaliby z Robertem Lewandowskim, skoro to relacja szorstka. Powiedziałbym więc takiemu rozwiązaniu: „tak”, ale sześć lat temu.