Reklama
Rozwiń

Stefan Szczepłek po zjeździe PZPN: Prezes wygrał, a polski futbol?

Cezary Kulesza został ponownie wybrany na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale jego protegowani przegrali wybory na wiceprezesów. Gdyby środowisko piłkarskie zorganizowało się wcześniej, mogło być jeszcze lepiej.

Publikacja: 02.07.2025 16:47

Cezary Kulesza został ponownie wybrany na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale jego protegowa

Cezary Kulesza został ponownie wybrany na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale jego protegowani przegrali wybory na wiceprezesów

Foto: PAP/Leszek Szymański

Kulesza nie ma cech, wymaganych od szefa najpotężniejszego związku sportowego w kraju. Jest bardzo sprawny na poziomie województwa podlaskiego i posiada umiejętność pomnażania swojego kapitału. Ale na PZPN to za mało. Tu trzeba być nie tylko sprawnym organizatorem w skali ogólnopolskiej, ale i dyplomatą, patrzącym dalej niż dzień jutrzejszy w Białymstoku.

Jeśli czegoś nie wiem lub mam wątpliwości – proszę o pomoc doradców. Cezary Kulesza wiedział wszystko lepiej, a jako człowiek wykształcony, znający dzieła Machiavellego i Kapuścińskiego, pamiętał o zasadzie, żeby nie przyjmować do pracy mądrzejszych od siebie. Efekty były więc żałosne, związek często wystawiał się na pośmiewisko, a trzej selekcjonerzy, wybrani przez Kuleszę, doprowadzili reprezentację do upadku.

Wotum nieufności dla trzech wiceprezesów PZPN

Można było odnieść wrażenie, że prezes nie czytał gazet i nie słuchał opinii na temat swój i związku. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nie chciał żadnych zmian personalnych, a na liście osób, które chciałby widzieć w nowym zarządzie pozostawił stare nazwiska.

Tego było już za dużo. Nie wiem, na jakim etapie kampanii wyborczej działacze zorientowali się, że tak dalej być nie może. Gdyby zreflektowali się wcześniej i wystawili przeciw Kuleszy swojego kandydata na prezesa, związek miałby szansę pójść lepszą drogą. Tyle że w tym środowisku ilu działaczy, tyle interesów.

Ale i tak to, co się stało miało charakter rewolty. Jeśli zjazd nie wybrał aż trzech dotychczasowych wiceprezesów, których Kulesza chciał pozostawić, to można mówić o wotum nieufności nie tylko wobec nich, ale i prezesa.

Czytaj więcej

Cezary Kulesza nadal prezesem PZPN. Mądry król i źli dworzanie

Dobrze się stało, bo cała trójka przez cztery lata nie zrobiła niczego dobrego, co pozwoliłoby ją zapamiętać. Maciej Mateńko (prezes Zachodniopomorskiego ZPN) jako wiceprezes do spraw szkolenia posiadł umiejętność mimikry – nie wypowiadał się i nie zaproponował niczego, co mogłoby podnieść szkolenie na wyższy poziom.

Henryk Kula (prezes Śląskiego ZPN) przed czterema laty został nagrodzony funkcją wiceprezesa do spraw organizacyjno-finansowych za skuteczną kampanię wyborczą Cezarego Kuleszy. Pilnował kasy związku bardzo skutecznie, więc ci, którzy bezskutecznie, choć pewnie dla dobra sprawy, prosili związek o pieniądze, nazywali go „kulą u nogi PZPN”.

Komisja Rewizyjna nie stwierdziła w jego działalności nieprawidłowości, więc nie rzucam żadnych oskarżeń. Ale chciałbym wiedzieć, ile związkowych pieniędzy kosztowała wycieczka działaczy na mistrzostwa świata w Katarze. Kłuje też w oczy sybaryckie życie działaczy PZPN, widoczne przy okazji meczów reprezentacji i spotkań na rozmaitych szczeblach. Kłóci się to z biedą, jakiej doświadczają setki małych klubów w całym kraju. To jest niemoralne, bo związek ma za zadanie pomagać, a praca w nim nie powinna stanowić źródła osobistych dochodów i przywilejów.

Wybory w PZPN. Kim jest Sławomir Kopczewski?

Mieczysław Golba (prezes Podkarpackiego ZPN) był wiceprezesem do spraw zagranicznych. Trudno mi wskazać jakieś osiągnięcia w jego pracy dla PZPN.

Ale Mieczysław Golba jest też senatorem, członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Po ostatnich wyborach nie złożył senatorskiego ślubowania w pierwszym terminie, ponieważ ważniejszy od tej uroczystości stał się pobyt na wyspie Bali. Pan Golba przebywał tam jako członek delegacji PZPN na mistrzostwa świata juniorów, wykonując obowiązki na rzecz integracji futbolu polskiego z indonezyjskim.

Czytaj więcej

Jerzy Dudek o nowym selekcjonerze: Stawiam na Jana Urbana

To już nie jego wina, że nie dopilnował czterech młodych zawodników, którzy tak się upili, że trzeba ich było odesłać do Polski. Szesnastoletni chłopcy wracali do Warszawy przez pół świata sami, bo działacze musieli zostać na turnieju.

Ten przykład pokazuje, jak bardzo zmieniła się piłka i korzyści, wynikające z działalności, nazywanej społeczną. Dawniej nagrodą na koniec roku był krawat PZPN, a przy odrobinie szczęścia trzydniowy wyjazd z drużyną na mecz w NRD lub Czechosłowacji. Dziś, kiedy PZPN ma ponad dziesięć reprezentacji, można się już nieźle napodróżować.

Porażka trzech faworytów prezesa Kuleszy jest decyzją delegatów. Podobnie jak wybór ich następców. A to daje szansę na poprawę. Prezes Legii Dariusz Mioduski wydaje się idealną osobą do sprawowania funkcji wiceprezesa ds. zagranicznych. Stoi na czele wielkiego klubu, jest wiceprezesem współpracującego ściśle z UEFA European Club Association, zrzeszającego największe kluby europejskie. Jest człowiekiem rozpoznawalnym na szczytach europejskiego futbolu.

Czytaj więcej

Futsalowy węzeł gordyjski. UEFA rozcina go Słowenią

Adam Kaźmierczak (prezes Łódzkiego ZPN), który zajmie miejsce Henryka Kuli, uchodzi za dobrze znającego piłkę człowieka kompromisu. W poprzednim zarządzie był wiceprezesem do spraw piłkarstwa amatorskiego. Mimo że popierał Cezarego Kuleszę, nie traktowano go jako bezwolnego żołnierza prezesa.

Nie wiadomo, czego spodziewać się po nowym wiceprezesie do spraw szkolenia Sławomirze Kopczewskim (prezes Podlaskiego). Wprawdzie Maciej Mateńko nie zawiesił poprzeczki wysoko, ale szkolenie powinno być najważniejszą ze spraw, jakimi zajmuje się związek.

Kopczewski nie jest znany jako trener ani teoretyk. Jeśli taką funkcję powierza się byłemu trenerowi Sokoła Sokółka, ŁKS Łomża i Ruchu Wysokie Mazowieckie, bez żadnych istotnych dokonań, to musi być zdolny człowiek. Albo delegatom było już wszystko jedno i ostatecznie zaakceptowali jego kandydaturę, zgłoszoną przez jego promotora Cezarego Kuleszę jako drugą.

Kto w zarządzie PZPN?

Nadzieję mogą też dawać inni członkowie zarządu. Wiceprezesem do spraw piłkarstwa zawodowego został Marcin Animucki – prezes Ekstraklasy SA. To dobry wybór, świadczący też o zmianie poglądów większości delegatów. Przed czterema laty Animucki przegrał wybory i nie wszedł nawet w skład zarządu. Dziś może triumfować i to dobra wiadomość, bo on akurat zna się na tym, co robi.

W zarządzie są też przedstawiciele klubów ekstraklasy. Poza Dariuszem Mioduskim, prezes Lecha Karol Klimczak, członek rady nadzorczej Rakowa, dotychczasowy wiceprezes Wojciech Cygan czy prezes Arki Gdynia Wojciech Pertkiewicz. To dobra droga. Za mało głosów otrzymał prezes Radomiaka Sławomir Stempniewski.

Czytaj więcej

Michał Probierz odchodzi. Pożar ugaszony, czas na nowy rozdział

Skład osiemnastoosobowego zarządu jest bardzo zróżnicowany, kilka osób w nim pozostało. Wydaje się jednak, że wraz z odejściem prominentnych klakierów prezesa otworzy się droga do dyskusji, a on sam uniknie dzięki temu wpadek i gaf, jakie naznaczały jego kadencję.

Prezesi związków wojewódzkich zajmują w zarządzie miejsca z urzędu i czasami zapominają, że zostali wybrani głosami delegatów ze swoich regionów, którym powinni służyć. Bo działacze małych klubów ze wsi i małych miasteczek traktują PZPN jak księstwo, a siedzibę w stolicy jak wysoki zamek, na który nawet nie mają zamiaru się wspiąć. Od tego mają wybranych prezesów.

Tymczasem prezesi okręgów czasami sprawiają wrażenie, jakby wystarczającą satysfakcję sprawiało im włożenie garnituru z logo PZPN i zajmowanie miejsca w loży na meczach reprezentacji. Dotyczy to nawet prezesów z takich miast jak Warszawa, Kraków, Lublin czy Wrocław. Jeśli nie byli znanymi piłkarzami (jak Radosław Michalski – prezes z Gdańska, czy Paweł Wojtala – z Poznania), to w Polsce pozostają anonimowi i nie robią nic, aby to zmienić.

Chaos informacyjny w PZPN

PZPN wymaga też zmiany polityki informacyjnej. Jest tam wprawdzie dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów Tomasz Kozłowski, ale nikt go nie zna i jakby go nie było. Ja sam, potrzebując coś w PZPN załatwić, przekonałem się, że on nie zna potrzeb dziennikarzy. A komunikaty wydawane przez związek bywają sprzeczne i gmatwają sytuacje, zamiast je wyjaśniać. Przekonaliśmy się o tym choćby ostatnio, przy okazji napięć na linii Michał Probierz – Robert Lewandowski.

Czytaj więcej

Dyrektor Orlenu dla "Rzeczpospolitej": Nie komentujemy wydarzeń w PZPN

W ubiegłym roku pracę w PZPN zaczął Cezary Kowalski. Podjął duże ryzyko, zamieniając pozycję dobrego i znanego powszechnie dziennikarza Polsatu na stanowisko doradcy prezesa PZPN. Na zjeździe występował w jego imieniu. Skoro już postanowił być adwokatem spraw przegranych, to może dobrze by było, aby to on stanął na czele Departamentu Komunikacji i Mediów. On przynajmniej wie, o co chodzi, a media – a więc i związek – by na tym zyskały.

Piłka nożna
Polskie piłkarki debiutują w mistrzostwach Europy. Nie boją się nikogo
Piłka nożna
Gwiazdor Liverpoolu zginął w wypadku samochodowym. Niedawno wziął ślub
Piłka nożna
Jerzy Dudek o nowym selekcjonerze: Stawiam na Jana Urbana
Piłka nożna
Cezary Kulesza nadal prezesem PZPN. Mądry król i źli dworzanie
Piłka nożna
Cezary Kulesza będzie dalej rządził polską piłką, ale traci zaufanych ludzi. Selekcjoner do połowy lipca