Nowy prezes PGZ w maju. Najpewniej z Azotów

Wśród kandydatów przesłuchanych w konkursie na prezesa zarządu PGZ jest m.in. Adam Leszkiewicz, obecny szef Grupy Azoty. To najprawdopodobniej on wkrótce przejmie stery państwowej zbrojeniówki.

Publikacja: 30.04.2025 04:59

Adam Leszkiewicz pochodzi z Krakowa, podobnie jak wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-K

Adam Leszkiewicz pochodzi z Krakowa, podobnie jak wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Doświadczenia zawodowego w sektorze zbrojeniowym nie ma.

Foto: Mirosław Stelmach

Były prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Krzysztof Trofiniak złożył rezygnację 2 kwietnia. Swoją funkcję pełnił rok i kilka dni. Chmury nad jego głową zbierały się już od dłuższego czasu, ponieważ państwowa zbrojeniówka jest krytykowana m.in. za brak efektów w rozmowach dotyczących pozyskania kolejnej partii koreańskich czołgów K2 czy zbyt wolne zwiększanie mocy produkcyjnych, m.in. amunicji artyleryjskiej 155 mm. Najpewniej jednak czarę goryczy przelało zamieszanie wokół wartego ponad 1 mld zł kontraktu na okręt Ratownik, od którego PGZ nagle odstąpiła, tylko po to, by kolejnego dnia wszystko odkręcać. Kilka dni później Trofiniak zrezygnował.

Czytaj więcej

Prezes PGZ podał się do dymisji

Z Grupy Azoty do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Kim jest Adam Leszkiewicz?

Nowy konkurs na prezesa mającej ponad 13 mld zł rocznych przychodów Grupy ogłoszono 4 kwietnia. Wymagania formalne nie były wygórowane – kandydat m.in. powinien posiadać wykształcenie wyższe, „mieć 3-letnie doświadczenie na stanowiskach kierowniczych lub samodzielnych” oraz posiadać wiedzę o działalności PGZ oraz sektora, w którym działa.

Na łamach „Rzeczpospolitej” już w dniu ogłoszenia konkursu sugerowaliśmy, że nowym prezesem może zostać właśnie Adam Leszkiewicz, obecny prezes Grupy Azoty. Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że kandydatów było ok. 20, a Leszkiewicz był jednym z zaledwie kilku zaproszonych przez radę nadzorczą na rozmowy, które miały się odbyć w ubiegły czwartek. Choć formalnie to jeszcze nie jest potwierdzone, to najpewniej właśnie on zostanie nowym prezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Czytaj więcej

Zmiana prezesa realnie nic nie zmieni. Co dalej z PGZ?

Kim jest Adam Leszkiewicz? W latach 2007–2011 był podsekretarzem stanu najpierw w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska, później w Ministerstwie Skarbu, kierowanym wówczas przez Aleksandra Grada. W latach 2012–2016 został prezesem Grupy Azoty ZAK, do której wrócił po zmianie rządów w 2024 r. Pochodzi z Krakowa, podobnie jak wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak–Kamysz. Doświadczenia zawodowego w sektorze zbrojeniowym nie ma. Wynagrodzenie poprzedniego prezesa wynosiło ok. 80 tys. zł miesięcznie.

Problemy PGZ są strukturalne. Jakie są największe wyzwania przed nowym szefem polskiej zbrojeniówki

Mimo że Polska Grupa Zbrojeniowa powstała pod koniec 2013 r., to licząc także pełniących obowiązki prezesa (obecnie jest to Arkadiusz Bąk), nowy prezes będzie już 12. szefem PGZ. Często wcześniej pełnili oni funkcje wiceministra. Tak wyglądała np. kariera zawodowa Sebastiana Chwałka, Jakuba Skiby czy Witolda Słowika.

Jednak częstotliwość tych zmian pokazuje, że problemy PGZ raczej nie są związane z tym, kto Grupą zarządza, a są systemowe. Warto przypomnieć, że w skład PGZ wchodzi ponad 60 spółek, nad którymi centrala ma sprawować kontrolę, ale każda z nich ma swoje zarządy, które często lokalni działacze polityczni traktują jako łatwy łup i synekury. I tak np. obecnie w jednej z kluczowych spółek – skarżyskim Mesku – prezesem jest Renata Gruszczyńska, która w wyborach samorządowych w 2024 r. chciała zostać radną sejmiku świętokrzyskiego z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Zastąpiła na tym stanowisku Elżbietę Śreniawską, która do 2024 r. była… radną sejmiku świętokrzyskiego z Prawa i Sprawiedliwości.

O potrzebie konsolidacji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej mówi się od lat, ale do tej pory żaden zarząd nie utrzymał się wystarczająco długo, by taki pomysł faktycznie wcielić w życie.

ok. 30 armatohaubic Krab rocznie

jest obecnie w stanie wyprodukować Polska Grupa Zbrojeniowa

Poza problemami strukturalnymi, dużym problemem PGZ jest niewielka liczba produktów, które może autonomicznie produkować oraz zbyt małe zdolności produkcyjne. Dobrym przykładem są tu skądinąd bardzo chwalone przez ukraińskich żołnierzy armatohaubice Krab. Obecnie Huta Stalowa Wola jest ich w tanie wytworzyć ok. 30 rocznie, a m.in. fakt, że podwozia produkowane są na licencji koreańskiej powoduje, że są one droższe niż ich koreańskie odpowiedniki.

Z kolei zestawy przeciwlotnicze Piorun, które chętnie kupują także Siły Zbrojne m.in. Ukrainy czy Estonii, są produkowane w takich ilościach (maksymalnie 1000 pocisków rocznie), że nie zaspokajają nawet potrzeb Wojska Polskiego. Trudność leży w tym, że zwiększanie mocy produkcyjnych to proces, który mierzy się w latach, a czas trwania prezesów na swoich stanowiskach raczej w miesiącach. To oznacza, że ich motywacja do wdrażania długoterminowych projektów, których efekty będzie można zobaczyć za kilka lat, jest bardzo niewielka. Biorąc pod uwagę, że państwowe spółki nie mają presji, by osiągały jak najlepsze wyniki finansowe, także ich chęć zdobywania nowych rynków i zwiększania eksportu uzbrojenia jest dosyć ograniczona.

Czy PGZ wykorzysta szansę, jaka przed nią stoi?

Choć nowy prezes obejmie spółkę, która ma wiele problemów, to warto pamiętać, że stoi też przed olbrzymią szansą rozwoju. Po pierwsze, spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej mają podpisane kontrakty z Agencją Uzbrojenia na ponad 100 mld zł. Po drugie, na podstawie uchwały rządowej z czerwca 2024 r. w sprawie dokapitalizowania spółek wchodzących w skład Konsorcjum PGZ Narew oraz ustawy o finansowaniu działań zmierzających do zwiększenia zdolności do produkcji amunicji, w najbliższych pięciu latach do spółek PGZ trafi ok. 7 mld zł przeznaczonych na inwestycje infrastrukturalne. Jeśli dodamy do tego prognozowane zyski (ten szacowany za 2024 r. przekroczył miliard złotych), to możliwości inwestycyjne wydają się olbrzymie.

Biorąc jednak pod uwagę, jak krótki jest średni czas pełnienia funkcji prezesa PGZ, ten który teraz nadejdzie, będzie miał kilka miesięcy, by się wykazać sukcesami. W przeciwnym razie za rok będziemy pisać o jego następcy.

Czytaj więcej

PGZ wreszcie gotowa na amunicję 155 mm
Biznes
Wojsko kupuje Borsuki za ponad 6 mld zł
Biznes
800 mld euro z UE na obronę? To mit. Rozwiewamy wątpliwości
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Dlaczego Polacy boją się założenia firmy?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Biznes
Ogromna inwestycja Microsoftu w Europie. Koncern składa obietnicę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne