Pytanie, jakie nasuwa się przede wszystkim po obejrzeniu dynamicznie zmontowanych w trailerze rozmaitych sekwencji, dotyczy przede wszystkim odtwórcy głównej roli, Eryka Kulma. Czy rzeczywiście nie burzy on naszych wyobrażeń o tym, jak wyglądał i jaki był Fryderyk Chopin?
Chopinów w polskiej kinematografii było do tej pory trzech: Czesław Wołłejko o arystokratycznej urodzie w „Miłości Chopina” z 1951 roku skażonej socrealistyczną ideologią, pełen słodkiego wdzięku Piotr Adamczyk w nakręconym pół wieku później filmie „Chopin. Pragnienie miłości” oraz najciekawszy i najbardziej intrygujący Janusz Olejniczak w zrealizowanej we Francji przez Andrzeja Żuławskiego „Błękitnej nucie” z 1991 roku. Ten wspaniały pianista z ogromną wrażliwością interpretował muzykę Chopina, co zapewne pomogło mu oddać na ekranie charakter kompozytora.
Hugh Grant też był Chopinem
Mało kto pamięta, że w tym samym roku co „Błękitna nuta” powstał jeszcze jeden film o polskim kompozytorze. To francusko-brytyjska „Improwizacja”. W roli Chopina, którym zainteresowała się George Sand, wystąpił jeden z najpopularniejszych dziś aktorów brytyjskich, Hugh Grant, który największe sukcesy, takie jak „Cztery wesela i pogrzeb” czy „Rozważna i romantyczna”, miał wówczas jeszcze przed sobą.
Po obejrzeniu trailera „Chopin, Chopin!”, który reżyseruje Michał Kwieciński, wydaje się, że Eryk Kulm będzie inny niż jego poprzednicy – bardziej żywiołowy, bardziej też przykuwający uwagę. Jest to o tyle istotne, że w tym filmie realizowanym według scenariusza Bartosza Janiszewskiego, tytułowy bohater jest obecny w każdej scenie.