Największe spadki miały miejsce na otwarciu poniedziałkowej sesji, gdy pierwsza fala podaży zepchnęła WIG20 ponad 3 proc. pod kreskę, ale w kolejnych godzinach handlu sytuacja została opanowana, dzięki czemu stratę udało się istotnie zmniejszyć. Trudno mówić o zaskoczeniu wygraną kandydata wspieranego przez największą partię opozycyjną. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza znacząco wzrosło już po wynikach pierwszej tury wyborów, którą z niewielką przewagą wygrał kandydat obozu rządzącego. Część inwestorów wyprzedawała akcje już w końcówce zeszłego tygodnia, co przełożyło się na spadki krajowych indeksów, które kontrastowały z dobrym zachowaniem pozostałych rynków.
Czytaj więcej
Polska waluta po raz kolejny okazała się zaskakująco odporna na krajową politykę. Po pierwszym wy...
Poniedziałkowa przecena najmocniej dała się we znaki posiadaczom akcji największych spółek, wśród których najmocniej zniżkowały banki na czele z PKO BP, którego kurs tuż po starcie notowań zanurkował o ponad 10 proc., a jego akcje wygenerowały największy obrót w trakcie całej sesji. Notowaniom największego pod względem aktywów rodzimego banku dodatkowo mogła zaszkodzić informacja o planowanym połączeniu Pekao i PZU, co może zagrozić jego pozycji niekwestionowanego lidera sektora bankowego. Nieco mniejsze straty odnotowali pozostali przedstawiciele sektora bankowego. Przecena nie oszczędziła także papierów innych państwowych spółek, jak PZU, PGE czy Orlen, choć w dalszej części sesji spadki udało się wyhamować.
Polski rynek akcji, który odzyskał zaufanie inwestorów zagranicznych po zmianie władzy po wyborach parlamentarnych z jesieni 2023 roku, już od ponad 30 miesięcy pozostaje w trendzie wzrostowym, a indeksy utrzymują się w pobliżu szczytów hossy. Od majowego rekordu wszech czasów na poziomie nieco ponad 105 tys. pkt indeks WIG (uwzględniając poniedziałkowe spadki) dzieli go zaledwie ok. 5 proc. Trudno więc mówić o masowym odwrocie inwestorów. Jednak zdaniem analityków wyniki wyborów mogą stanowić argument przemawiający za realizacją zysków, co jednak nie musi oznaczać końca hossy.
– Wynik wyborów odbiegający od ich oczekiwań może skłonić część inwestorów do realizacji zysków po bardzo mocnym początku roku dla polskich aktywów. Inwestorzy w największym stopniu obawiają się scenariusza, w którym wygrana kandydata wspieranego przez PiS może prowadzić do napięć na linii prezydent–rząd, co może zwiększyć ryzyko legislacyjnych blokad i utrudnić realizację planów rządu. Taki scenariusz jest postrzegany przez inwestorów jako czynnik zwiększający niepewność polityczną – zauważają analitycy Biura Maklerskiego BNP Paribas.