Reklama
Rozwiń

Wojna w Gazie kolejnym testem dla Beniamina Netanjahu

Donald Trump idzie za ciosem i po upokorzeniu Iranu zapowiada zawieszenie broni w wojnie Izraela z Hamasem. Premier Izraela Beniamin Netanjahu dostrzega w tym szansę na przedłużenie swej władzy.

Publikacja: 02.07.2025 17:27

Donald Trump i Beniamin Netanjahu

Donald Trump i Beniamin Netanjahu

Foto: REUTERS/Leah Millis

„Izrael zgodził się na konieczne warunki, aby sfinalizować 60-dniowe zawieszenie broni, w trakcie którego będziemy współpracować ze wszystkimi stronami w celu zakończenia wojny” – napisał Trump. Post ten powstał po spotkaniu przedstawicieli Trumpa z izraelską delegacją w Waszyngtonie, przygotowującą poniedziałkowe spotkanie prezydenta USA z premierem Netanjahu.

Amerykański prezydent oczekuje, że do tego czasu zgodę na zawieszenie broni wyrazi Hamas, z którym rozmowy prowadzą dyplomaci Kataru oraz Egiptu. – Bez porozumienia może być tylko gorzej – ostrzegł Trump. Przyjęcie propozycji przez Hamas umożliwiłoby dwóm przywódcom ogłoszenie w poniedziałek w Białym Domu kolejnego sukcesu w postaci uzyskania, niekwestionowanej już ani przez Teheran, ani Moskwę, hegemonii na Bliskim Wschodzie. 

Hamas marzy utrzymaniu władzy w Strefie Gazy

Szczegóły propozycji rozejmu nie są jeszcze znane. Wiadomo jednak, że zakłada ona zgodę obu stron na 60-dniowe zawieszenie broni. W tym czasie miałyby rozpocząć negocjacje w sprawie kompleksowego porozumienia kończącego wojnę.

Czytaj więcej

Sławni Szwedzi i statki do Strefy Gazy. Nie tylko Greta Thunberg

Taką propozycję przedstawił kilka dni temu Steve Witkoff, specjalny wysłannik  Trumpa na Bliski Wschód. Według ostatniej wersji w czasie rozejmu miałoby dojść do uwolnienia ośmiu żywych zakładników przetrzymywanych przez Hamas i  przekazania ciał 18 zmarłych w zamian za palestyńskich więźniów.

Los pozostałych zakładników byłby uzależniony od postępów w negocjacjach na temat definitywnego zakończenia wojny. Wszystko zależy obecnie od zdziesiątkowanego, ale nadal walczącego w Gazie Hamasu. Od dawna głosi, że jest gotów do zakończenia wojny, ale nie na warunkach Izraela. Pragnie powrotu do przeszłości i utrzymania władzy w zrujnowanej niemal doszczętnie Strefie Gazy.

Katastrofalna sytuacja humanitarna w Strefie Gazy

Katastrofalna sytuacja humanitarna w Strefie Gazy

Foto: PAP

– W zasadzie jest to dla Izraela absolutnie nie do przyjęcia, ale nie można tego absolutnie wykluczyć. Nigdy nie wiadomo, do czego zdolny jest Netanjahu – mówi „Rzeczpospolitej” Icchak Klein z prawicowego think tanku Kohelet Policy Forum.

Zapewnienie powrotu do domu zakładników wzmocniłoby polityczną pozycję Netanjahu, lecz nie wiadomo, czy zapewniłoby mu to utrzymanie władzy w przyszłorocznych wyborach do Knesetu

Bez wątpienia jednak zapewnienie powrotu do domu zakładników wzmocniłoby polityczną pozycję Netanjahu, lecz nie wiadomo, czy zapewniłoby mu to utrzymanie władzy w przyszłorocznych wyborach do Knesetu. A to jest bez wątpienia najbardziej pożądany cel ze wszelkich działań izraelskiego premiera, dla którego utrata władzy oznacza dalsze problemy z wymiarem sprawiedliwości w trzech procesach korupcyjnych. 

– Nie ma cudownego rozwiązania zapewniającego Netanjahu polityczną przyszłość. Obywatele nigdy nie zapomną mu 7 października 2023 r., wielkiego ataku Hamasu na Izrael, za co ponosi sporą część odpowiedzialności – tłumaczy Klein. 

Czytaj więcej

Czy świat wymusi zakończenie tragedii mieszkańców Gazy? Nie ma jajek, leków, dróg i nadziei

Nie ulega jednak wątpliwości, że atak ten uruchomił ciąg wydarzeń, które okazały się korzystne dla bezpieczeństwa Izraela. Program atomowy Iranu został cofnięty na lata, zagrożeniem przestał być libański Hezbollah, obalony został reżim Asada w Syrii, a nowe syryjskie władze gotowe są do rozmów z Izraelem. Wszystko to zmienia dotychczasowy układ sił w regionie i może zapewnić względny spokój państwu żydowskiemu. Netanjahu występuje w tym kontekście jako zbawca narodu.

Premier Beniamin Netanjahu zmienia zdanie w sprawie celu wojny w Strefie Gazy

Nie przypadkiem dla Netanjahu najważniejszym celem wojny jest obecnie uwolnienie zakładników. Jeszcze w maju zapowiadał, że celem nadrzędnym jest fizyczna likwidacja Hamasu. Po wojnie z Iranem zmienił hierarchię celów, stawiając na pierwszym miejscu uwolnienie zakładników. Taka zasadnicza zmiana przyjęta została z wdzięcznością przez rodziny zakładników wspierane przez większość społeczeństwa.

Netanjahu, najdłużej urzędujący w historii państwa żydowskiego szef rządu, liczy bez wątpienia na to, że powrót zakładników pozwoli mu wybrnąć ze ślepego zaułka, w którym się znalazł po 7 października. Tym bardziej, że jak sam powiedział ostatnio, zwycięska wojna z Iranem otwiera „nowe perspektywy”. 

Niewykluczone, że miał na myśli Arabię Saudyjską i możliwość normalizacji relacji z najpotężniejszym gospodarczo państwem regionu. Pracuje nad tym od dawna amerykańska dyplomacja. Rijad uzależniał nawiązanie relacji z Izraelem od stworzenia warunków do powstania państwa palestyńskiego. Wykluczał też wszelkie rozmowy w czasie trwania wojny w Gazie. W tej sytuacji rozejm w Gazie i perspektywa pokoju mogłaby skłonić władcę królestwa Saudów co najmniej do zmiany retoryki. Dla Netanjahu byłoby to swego rodzaju wisienką na torcie ostatnich sukcesów. Donald Trump miałby kolejny powód do twierdzenia, że jest najbardziej skutecznym prezydentem USA w rozwiązywaniu bliskowschodniej łamigłówki. 

Do pokoju na Bliskim Wschodzie daleko. W każdej chwili może za to dojść do eskalacji

– Do tego jednak niezmiernie daleko – mówi „Rzeczpospolitej” Peter Lintl, ekspert berlińskiego think tanku Wissenschaft und Politik. 

Wskazuje, że w regionie sytuacja daleka jest od stabilizacji i w każdej chwili może dojść do kolejnej eksplozji. Żaden z militarnych sukcesów Izraela nie został jeszcze potwierdzony w postaci rozwiązań dyplomatycznych. W dodatku nic nie wiadomo o tym, jak miałby wyglądać Gaza po wojnie czy władzę miałby utrzymać Hamas, czy jakieś międzynarodowe konsorcjum, czy też sam Izrael. 

Tak czy owak polityczna pozycja Netanjahu wzrosła znacznie po ostatnich sukcesach militarnych. Nie na tyle jednak, aby mógł pokusić się o przedterminowe wybory. Jak pokazują sondaże, wygrałaby je opozycja. Szala mogłaby jednak przeważyć na korzyść obozu politycznego premiera po powrocie zakładników do domu.

Na to wydaje się liczyć Netanjahu występujący w roli oskarżonego w trzech procesach korupcyjnych. Zostały wprawdzie odroczone, lecz nadal wisi nad premierem groźba kary więzienia. Uratować może Netanjahu kolejny sukces wyborczy w przyszłym roku. 

Tymczasem z badań amerykańskiego Pew Research Centre wynika, że zaufanie do Netanjahu w badanych 10 europejskich krajach tylko na Węgrzech przekracza 30 proc. – o jeden punkt. W Polsce i Hiszpanii sięga zaledwie 11 proc. Jeżeli chodzi o wizerunek Izraela, to najlepszy jest w Niemczech (31 proc.) oraz na Węgrzech (36 proc.). To wszystko wynik morderczej wojny w Gazie.

Czytaj więcej

Samotność ajatollahów: Iran nie ma sojuszników w wojnie z Izraelem
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak Rosji na Kijów. Duże zniszczenia i ranni
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1226
Konflikty zbrojne
Przed rozmowami o rozejmie Netanjahu stawia sprawę jasno. Nie ma miejsca w Gazie dla Hamasu
Konflikty zbrojne
Rosja straciła kolejnego generała. Zginął zastępca dowódcy rosyjskiej marynarki wojennej
Konflikty zbrojne
Rosjanie zaciągają się do armii. Kreml płaci coraz więcej