Skrining płuca
O wartości profilaktyki, także w kontekście planowanego na połowę roku startu programu badań przesiewowych (skriningowych), mówił prof. dr hab. n. med. Tadeusz Orłowski, kierownik Kliniki Chirurgii Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, członek Rady ds. Zwalczania Chorób Nowotworowych. Program będzie skierowany do osób w wieku 55–74 lat, palących papierosy, z minimalną historią palenia co najmniej 20 paczkolat (paczkorok to liczba wypalanych paczek papierosów na dobę pomnożona przez lata nałogu) oraz osób będących nie dłużej niż 15 lat w abstynencji nikotynowej. Dodatkowym czynnikiem będzie przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP), która często jest efektem palenia; wśród takich chorych zapadalność na raka płuca jest czterokrotnie wyższa.
Joanna Frątczak-Kazana, menedżerka ds. komunikacji, wicedyrektora Onkofundacji Alivia, wskazała słabe punkty systemu. Jak mówiła, choć skrining w Polsce istnieje, to zaledwie w 26 ośrodkach, więc działa jak pilotaż.
– Dopóki będziemy go prowadzić w kilkunastu czy kilkudziesięciu ośrodkach, skala będzie zbyt mała. Program skriningowy ma sens, kiedy jesteśmy w stanie objąć nim całą populację, która się do niego kwalifikuje. I na to czekamy – wskazała menedżerka. – Druga kwestia związana z niskodawkową tomografią komputerową i badaniami przesiewowymi w kierunku wykrycia raka płuca dotyczy komunikacji. Nie wystarczy kampania w mediach i jej połączenie z innymi działaniami komunikacyjnymi MZ. Profilaktyka w Polsce jest bardzo rozproszona, decydują o niej różne instytucje i organy, decyzje są podejmowane na różnym poziomie: czasem przez samorządy, czasem przez MZ czy NFZ, a tak naprawdę nikt za nią nie odpowiada. Jeszcze nie słyszałam, by ktokolwiek był rozliczany na przykład na podstawie zgłaszalności na badania, choćby takie jak cytologia. Jeżeli ktoś płaci za świadczenia, to powinien też móc stawiać wymagania. Celem jest poprawa zgłaszalności na badania. Po trzecie, całkowicie niewykorzystana pozostaje POZ. Nie chodzi tylko o skrining w kierunku raka płuca, ale również innych nowotworów. Już na poziomie POZ brak jest zaleceń, które byłyby przestrzegane i monitorowane w kierunku wczesnego wykrywania nowotworów. W efekcie obecnej sytuacji często mija sześć miesięcy albo więcej, zanim pacjent zostanie zdiagnozowany – wymieniała Joanna Frątczak-Kazana.
Jej zdaniem, dopóki nie będzie strategii działania na rzecz wykrywania chorób nowotworowych, w tym raka płuca, realnie niewiele się zmieni.
– Druga kwestia związana z niskodawkową tomografią komputerową i badaniami przesiewowymi w kierunku raka płuca dotyczy komunikacji. Nie wystarczy kampania czy połączenie projektu z innymi działaniami MZ. Profilaktyka w Polsce jest bardzo rozproszona, decydują o niej różne instytucje i organy, decyzje są podejmowane na różnym poziomie: czasem przez samorządy, czasem przez MZ czy NFZ, a tak naprawdę nikt za nią nie odpowiada. Jeszcze nie słyszałam, by ktokolwiek był rozliczany na przykład na podstawie zgłaszalności na badania, choćby takie jak cytologia. Jeżeli ktoś płaci za kampanię, to powinien też móc stawiać wymagania. Celem jest poprawa zgłaszalności na badania.
Jak podkreśla Frątczak-Kazana, „całkowicie niewykorzystana pozostaje POZ (podstawowa opieka zdrowotna – red.). Nie chodzi tylko o skrining w kierunku raka płuca, ale również innych nowotworów. Już na poziomie POZ brak jest zaleceń, które byłyby przestrzegane i monitorowane w kierunku wczesnego wykrywania nowotworów. W efekcie obecnej sytuacji często mija sześć miesięcy albo więcej, zanim pacjent zostanie zdiagnozowany”.