Rząd najwyraźniej zasmakował w zespołach, które mają odblokować potencjał polskiego biznesu. Słusznie zresztą. Po zespole ds. deregulacji Rafała Brzoski powstał właśnie kolejny, który ma pożenić naukę z biznesem. Na razie dziedziny te nie czują do siebie specjalnej miłości. Nie bardzo wiedzą, jak do siebie podejść i zagadać. Nauka żyje więc sobie samotnie i bez pieniędzy, a biznes raczej rzadko wychodzi ponad przeciętność, nie mając przełomowych rozwiązań. Już więc czas, by nauka i biznes zawarły chociaż małżeństwo z rozsądku. Bo tu o rozsądek chodzi.
Czytaj więcej
To, co dotąd było kulą u nogi rozwoju innowacji w Polsce, ma stać się świetnie działającym trybik...
Bez innowacji nie przyspieszy gospodarka
Słabe dogadywanie się tych dwóch dziedzin jest piętą achillesową polskich innowacji, a bez nich nasza gospodarka nie będzie się rozwijała zgodnie ze swoim potencjałem. Nie dołączymy do wiodących prym w technologii najbogatszych państw świata. Nie widać na to szans. Nasze firmy nie mogą bez końca budować swej pozycji na niskich kosztach pracy w Polsce i wykorzystywać tej wciąż malejącej przewagi, by stosunkowo łatwo sprzedawać swoje produkty w Unii. Muszą postawić na innowacje i współpracę ze światem nauki.
Pomimo ponadprzeciętnego tempa wzrostu PKB pozycja Polski w obszarze innowacyjności pozostaje słaba. Pokazuje to choćby Europejski Ranking Innowacyjności EIS opracowywany przez Komisję Europejską, który jest kluczowym narzędziem do analizy innowacyjności w UE. Ranking dzieli państwa Europy na cztery kategorie pod kątem zaawansowania w zakresie innowacji. Polska jest w grupie wschodzących innowatorów, czyli państw najsłabszych pod tym względem. Gorsze wyniki mają tylko Słowacja, Łotwa, Bułgaria i Rumunia.
Tymczasem przyspieszenie w dziedzinie innowacji jest koniecznością nie tylko w Polsce. Cała Europa – nawet kraje daleko bardziej zaawansowane – zastanawia się teraz, jak nie dać się zdystansować w technologicznym wyścigu przez takie potęgi, jak Chiny czy USA.