Najwyraźniej hasła o ryzyku „domknięcia systemu” zadziałały, bo wyborcy zdecydowali, że lepiej, by głowa państwa wywodziła się z innej opcji politycznej niż obecny szef rządu i jego ekipa. Stawiam też dolary przeciwko orzechom, że złożona z tzw. neosędziów Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, do której kompetencji należy orzekanie o ważności wyborów, nie podważy wyniku (a wcześniej oddali ewentualne protesty wyborcze). I nie ma tu większego znaczenia, że status Izby Kontroli kwestionują europejskie trybunały. Gwoli przypomnienia – w orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jest mowa wprost o tym, że nie spełnia ona wymogów „niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy” (to cytat z jednego z luksemburskich rozstrzygnięć) oraz nie jest „niezawisłym i bezstronnym sądem ustanowionym przez prawo" (to ocena Trybunału w Strasburgu, wyrażona w pilotażowym wyroku Wałęsa przeciwko Polsce z 2023 r.).
Czytaj więcej
Rafał Trzaskowski, mimo wsparcia rządu i elit, przegrał z Karolem Nawrockim. Zwycięstwo kandydata...
Karol Nawrocki zwycięzcą wyborów. Czy zostaną uznane za ważne?
Co do zasady w Polsce zachodzi domniemanie ważności wyborów, zatem „przyklepanie” werdyktu nawet przez „niesąd” nie jest sprawą fundamentalną. Izba ta potwierdzała już zresztą kilkakrotnie ważność wyborów, choćby tych w 2020 r., dzięki którym Andrzej Duda pozostał głową państwa na kolejną kadencję. Nikt nie kwestionował też orzeczenia IKNiSP uznającego ważność wyborów parlamentarnych w 2023 r., a – przypomnę – było to już po wydaniu przez ETPC głośnego wyroku w sprawie Wałęsy. Choć nie można wykluczyć, że jakieś próby się pojawią.
Czytaj więcej
PKW na konferencji prasowej ogłosiła oficjalne wyniki wyborów prezydenckich.
Jakie przepisy może zawetować Karol Nawrocki? Zerowe szanse na odwrócenie reform zafundowanych sądom przez PiS
Co wybór Karola Nawrockiego oznacza dla wymiaru sprawiedliwości? Nikłe czy wręcz zerowe szanse na odwrócenie reform zafundowanych sądom przez ośmioletnie rządy Zjednoczonej Prawicy, a tym samym na przywrócenie praworządności. Co prawda Nawrocki przedstawiał się jako kandydat obywatelski, a walcząc przed II turą o głosy wyborców Sławomira Mentzena pozwalał sobie (nieraz w sposób groteskowy) nawet na krytykę rządów PiS, lecz nie łudźmy się – to człowiek namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego, przez PiS wykreowany i od tej partii zależny (zwłaszcza jeśli już myśli o reelekcji). Trudno zatem spodziewać się, że podpisze jakąkolwiek ustawę, która odsunie neosędziów od orzekania, doprowadzi do likwidacji tzw. nowych izb w Sądzie Najwyższym (czyli nie tylko Izby Kontroli, ale i Izby Odpowiedzialności Zawodowej badającej m.in. sędziowskie dyscyplinarki), osłabi pozycję prokuratorów względem sędziów (o jej wzmocnienie w swoim czasie zadbał w jednej z nowelizacji Zbigniew Ziobro), rozdzieli urząd ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, zaprowadzi ład w Trybunale Konstytucyjnym czy wygasi upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa.