Ambasador Ukrainy: Rosyjskie imperium dostało od nas w zęby

Będziemy prowadzili działania dyplomatyczne, aby odzyskać okupowane tereny – mówi Wasyl Bodnar, ambasador Ukrainy w Polsce.

Publikacja: 17.04.2025 04:53

Wasyl Bodnar, ambasador Ukrainy w Polsce

Wasyl Bodnar, ambasador Ukrainy w Polsce

Foto: Ambasada Ukrainy w Warszawie

Rosja powiela propagandową narrację, że wojna w Ukrainie jest de facto prowadzona z NATO i z Polską, co jest oczywistą nieprawdą. W jakim zakresie w działaniach zbrojnych biorą udział polscy ochotnicy?

Rosja zawsze kłamie i stara się używać propagandy do „zacierania” swojej agresji. Ten przekaz sprzedaje na rynek wewnętrzny, bo nikt poza Rosją w to nie wierzy. Rosja dokonała agresji na Ukrainę w 2014 roku, wojna trwa już zatem ponad 11 lat, a od czterech lat to wojna pełnoskalowa, w której zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. Rosja stara się dzisiaj ją pokazać jako grę geopolityczną, chociaż w rzeczywistości ich celem jest przejęcie kontroli nad Ukrainą i odbudowanie imperium. To zaś stanowi zagrożenie dla wszystkich.

Ukraina, walcząc przeciwko Rosji, realizuje pewną misję historyczną. Chociaż bronimy się sami, ale też bronimy Europy od kolejnej agresji. Rosja się o nas potknęła.

Jesteśmy bardzo wdzięczni polskim ochotnikom. Są dzielnymi żołnierzami, ale również cenimy pomoc wolontariuszy, np. Damian Duda ratuje życie na polu walki, jest medykiem wojskowym. Liczby o ich zaangażowaniu będziemy podawali po zakończeniu wojny, wtedy pokażemy skalę ich zaangażowania i niesionej pomocy.

Honorujemy dzisiaj tych, którzy polegli – tych, którzy byli obywatelami Polski, i tych, którzy byli także Polakami z obywatelstwem ukraińskim. To braterstwo broni, o którym musimy pamiętać i robić wszystko, aby nie zostało zapomniane.

Ilu poległych w Ukrainie Polaków zostało uhonorowanych przez władze ukraińskie?

Nie mam jeszcze takich liczb, ale jednym z celów mojej misji jest, aby ich należycie uhonorować.

Jakie oczekiwania ma Ukraina w zakresie dostaw broni i uzbrojenia potrzebnego na teraz? Co jest najbardziej potrzebne?

Widzi pan, co Rosja robi z ukraińskimi miastami, strzelając do cywilów, zabijając dzieci, kobiety i starsze osoby. Stosuje terror, żeby zastraszyć cywilów. Dlatego najpotrzebniejsze są środki obrony przeciwlotniczej, na przykład patrioty. Do ochrony nieba potrzebne są też samoloty, na przykład MiG-i 29, ale też systemy, które pomagają strącać drony, rakiety oraz bomby szybujące.

Czytaj więcej

Pomagają żołnierzom i cywilom. Dlaczego Rosjanie polują na ratowników pola walki?

Czy prowadzone są rozmowy na szczeblu rządowym, aby przekazać większą liczbę polskich samolotów MiG-29? Dotychczas Polska przekazała dziesięć takich maszyn.

Nie jest żadną tajemnicą, że zwracamy się z prośbą o te samoloty, oczywiście kiedy będą odpowiednie warunki, bo także polskie niebo musi być chronione. Rozmawiałem na ten temat zarówno z ministrem obrony, jak i Sztabem Generalnym. Ten temat był również poruszany na najwyższym szczeblu politycznym. Mam nadzieję, że dojdzie do porozumienia. Rozmawiamy też na temat dronów, których używamy dość dużo. 75 proc. celów zostało zniszczonych na polu walki przez drony produkowane w Ukrainie. Ale to nie drony decydują o wszystkim. Potrzebujemy jak najwięcej sprzętu, od radarów po zestawy minowania, czołgi i pojazdy opancerzone.

Trwają rozmowy o ewentualnym wstrzymaniu działań bojowych w formatach: Stany Zjednoczone–Ukraina, Stany Zjednoczone–Rosja. Jak pana zdaniem powinna wyglądać misja stabilizacyjna po zawarciu pokoju w Ukrainie?

Na wsparciu wojsk ukraińskich. To może być ewentualne przejęcie od żołnierzy ukraińskich ochrony powietrznej, a także kontroli na morzu. Potrzebujemy też wsparcia w rozminowywaniu oraz do ochrony obiektów strategicznych. W tym zakresie liczymy na „koalicję chętnych”, zależy nam na tym, aby pokazać, że Ukraina nie jest sama, że wojska alianckie są na naszym terenie i nam pomagają, a także stanowią gwarancje, że Rosja nie wznowi walk.

Nie rozmawiacie z Rosjanami?

Nie mamy o czym. Rolę pośredników wzięli na siebie Amerykanie. My rozmawiamy tylko ze stroną amerykańską. Oni namawiają ich na początku do 30-dniowego zawieszenia broni, ale Rosja stawia warunki, których nikt nie spełni. Naszym celem jest zachowanie integralności terytorialnej, nie oddamy Rosji żadnej części naszego terytorium. Jeżeli dojdzie do zawieszenia broni, będziemy robili wszystko, aby zostały zwrócone nasze ziemie środkami dyplomatycznymi i politycznymi. Rosja jest odpowiedzialna za zbrodnie i musi zrekompensować koszty zniszczeń. Jeżeli do tego nie dojdzie, wojna się nie skończy. Jeżeli teraz Ukraina się złamie, to wojna się powtórzy, jak to miało miejsce w Gruzji, Syrii czy Czeczenii. Dzisiaj to rosyjskie imperium dostało od nas w zęby, ale potrzebujemy wsparcia aliantów, żeby sprawiedliwie zakończyć wojnę na zasadach prawa międzynarodowego i prawa narodu do samostanowienia, dlatego nie możemy iść na ustępstwa agresorowi.

Czytaj więcej

Anna Dyner: Jak w Polsce werbują białoruskie i rosyjskie służby

Czy pana zdaniem realne jest odzyskanie terytoriów okupowanych?

Oczywiście, każdy rząd w Ukrainie będzie dążył do tego, aby jak nie w sposób wojskowy, to pokojowy, wcześniej czy później doprowadzić do zwrotu okupowanego terytorium. Jeżeli dzisiaj się nie udało odbić, to musimy o to walczyć w sposób dyplomatyczny, polityczny, poprzez sankcje, jako narzędzie nacisku na Rosję. Cokolwiek by się stało, w jakimkolwiek kształcie będzie wyglądała dzisiaj linia frontu lub rozgraniczenia, będziemy dążyli do powrotu Ukrainy z granicami z 1991 roku. Także jak będziemy dążyć do NATO i Unii Europejskiej. I żadne trzecie państwo nie ma prawa w tej sprawie w żaden sposób się wypowiedzieć. Musimy doprowadzić Ukrainę do NATO, aby nie przekazywać tej wojny naszym dzieciom. Ono gwarantuje kolektywną ochronę, za którą idzie zdolność wojskowa. Przecież dzisiaj Polska też się zbroi, wydaje dużo pieniędzy na swoją obronę, to jest chyba obowiązek każdego państwa.

W dzisiejszej sytuacji geopolitycznej i agresywnych działaniach Rosji to jest naturalne.

Tak, ale nie wszyscy są świadomi zagrożenia. Naszym wspólnym zadaniem jest przekazać tę świadomość na Zachód, bo jeżeli dzisiaj nie zacznie się zbroić, przygotowywać do obrony, to jutro będzie za późno. Nasze doświadczenie jest najlepszym przykładem. Trzeba budować rezerwy, mieć zapasy, siłę, która powstrzyma agresora albo spowoduje u niego dotkliwe szkody.

Od kilku miesięcy w Polsce formowany jest Legion Ukraiński. Ilu zgłosiło się ukraińskich ochotników?

Nie mogę podać liczb, bo nie podaje ich także nasze Ministerstwo Obrony. W zeszłym tygodniu byłem w Lublinie, rozmawiałem z członkami tego Legionu. Liczby nie są duże, ale to jedni z najlepszych żołnierzy, bo ochotnicy. Po ogólnym szkoleniu wojskowym w Polsce ukraińscy ochotnicy są wysyłani do Ukrainy, gdzie po szkoleniu specjalistycznym trafiają do różnych pododdziałów Sił Zbrojnych Ukrainy według posiadanych specjalności.

Na jakim etapie są w tej chwili rozmowy dotyczące wydawania zgód na przeprowadzenie poszukiwań lub ekshumacji ofiar wojny na terenie Ukrainy, a także rozmów dotyczących poszukiwań Ukraińców, którzy zginęli na terenie Polski?

Od grudnia działa grupa robocza, która odpowiada za przyspieszenie tych prac. Nadzorują ją ministrowie kultury. Konstruktywnie rozwija się dialog. Celem jest ułatwienie przeprowadzenia prac i pokazanie społeczeństwom, że pracujemy nad tym tematem, chcemy go rozwiązać systemowo, instytucjonalnie. Strona ukraińska wydała już dwie zgody: na ekshumacje w byłej wiosce Puźniki

…i Ugłach na Wołyniu. Czy wiadomo, kiedy rozpoczną się ekshumacje w tym drugim miejscu?

 W pierwszej kolejności musimy przeprowadzić ekshumacje w Puźnikach. One rozpoczną się 24 kwietnia. W pracach będą uczestniczyli specjaliści z obydwu stron, już sformowane zespoły – będą też obecni przedstawiciele IPN i inni specjaliści. Czyli decyzja została wydana, niezbędne prace przygotowawcze zostały przeprowadzone, a teraz czekamy na rozpoczęcie prac. Potem zostanie ustalony termin prac w Ugłach. Mamy bowiem wstępne zezwolenie IPN Ukrainy. Jednocześnie trwają prace nad przygotowaniem dokumentów do wydania kolejnych zezwoleń.

Została też wydana zgoda z polskiej strony. Gdzie?

Informacja ta zostanie podana w odpowiednim czasie. Chodzi o prace poszukiwawcze.

Co pana zdaniem powinno się zdarzyć, abyśmy mówili o rzeczywistym pojednaniu, bez obciążeń związanych z historią?

Pracować wspólnie, bo temat rzezi wołyńskiej jest znany w społeczeństwie polskim, ale nie zawsze w Ukrainie. Ale też wielu Polaków nie wie, ile Ukraińców zostało tutaj zabitych. Zatem prawdziwa droga do pojednania prowadzi przez prace historyków, zbliżenie społeczeństwa, polityków, ale istotna jest również współpraca szkół, uczniów, studentów. Temu służy powstałe w Ukrainie Centrum Spotkań Młodzieży Polsko-Ukraińskiej koło miasta Jaremcze. To może być miejsce dialogu młodzieży studenckiej, w tym poprzez nauczanie o trudnych tematach. Zdaję sobie sprawę, że to jest długa i żmudna droga, ale musimy nią iść, bo nie mamy innego wyjścia. Inaczej propaganda rosyjska będzie robiła wszystko, aby nas podzielić.

Od wielu lat prowadzone są rozmowy na temat restytucji niektórych dzieł sztuki. Polska składała takie wnioski już w latach 90. XX wieku. Prowadzone były też rozmowy na temat wymiany obiektów znajdujących się we Lwowie na archiwum Towarzystwa Naukowego im. Szewczenki, które są we Wrocławiu, a które zawierają dokumenty bezcenne dla historii ukraińskiej państwowości. Czy jest szansa, aby ten projekt doprowadzić do końca?

Na ten temat rozmawiamy od wielu lat. Teraz pracujemy nad tym, aby zachować co się da na Ukrainie. Część kolekcji ze zbiorów Chanenków z Kijowa od grudnia do marca była eksponowana na Zamku Królewskim w Warszawie. Zgadzam się z panem, że musimy wrócić i do tematu archiwum Szewczenki, wiele rzeczy, które podczas II wojny światowej zostały przemieszczone i znajdują się w różnych miejscach, potrzebuje naszej uwagi. To jest temat do rozmów na najbliższą perspektywę. Tym bardziej że mamy aspiracje wejścia do Unii Europejskiej, a pewne europejskie zasady zakładają otwartość, wymianę czy zwrot dóbr. To może stać się naszym przyszłym sukcesem. Ale wcześniej musimy skończyć z ekshumacjami, które są ważne dla naszych społeczeństw i stosunków dwustronnych.

Wojsko
Czy pokolenie Z nas obroni? Oto wyniki badania
Polityka
Ukraina: Jakie zabytki odnawiają Polacy z budżetu ministerstwa kultury?
Służby
Anna Dyner: Jak w Polsce werbują białoruskie i rosyjskie służby
Społeczeństwo
Wiemy, kiedy rozpoczną się ekshumacje ofiar zbrodni w Puźnikach
Ochrona zdrowia
Gen. Grzegorz Gielerak: szpitale polowe staną się jednym z celów Rosjan