Poniedziałek, 26 maja, 7 rano. Do ciszy wyborczej przed II turą wyborów prezydenckich pozostało pięć dni. Przy jednym z wejść do stacji metra Kabaty w Warszawie pojawia się kandydat KO Rafał Trzaskowski. Dzień po udanym – w powszechnej opinii polityków KO, ale i większości komentatorów – marszu najpierw, na krótkiej konferencji prasowej, dziękuje wszystkim zaangażowanym w organizację marszu oraz jego uczestnikom, a później przez kilkanaście minut rozdaje kawę śpieszącym do pracy mieszkańcom stolicy. To klasyczny kampanijny obrazek. Dzień po ważnym wydarzeniu kandydat lub kandydatka wcześnie rano rozdaje kawę lub przekąski wyborcom – tak, by pokazać, że ma energię do prowadzenia dalszej kampanii wyborczej. Trzaskowski robił tak zresztą po I turze wyborów prezydenckich. Wcześniej w różnych kampaniach robili tak politycy od Andrzeja Dudy w 2015 roku po Grzegorza Napieralskiego, który już w 2010 roku rozdawał jabłka i kanapki ludziom zdążającym do pracy.
Czytaj więcej
W niedzielę, 25 maja – tydzień przed drugą turą wyborów prezydenckich – głównymi ulicami Warszawy...
Jednak nastroje po marszu i po I turze, gdy Trzaskowski też spotkał się rano z wyborcami, są inne. Wtedy dominowało poczucie, że różnica między Trzaskowskim a Nawrockim była zdecydowanie niewielka – zbyt mała. A wśród polityków KO – nerwy. Teraz jest wrażenie, że ostatnie trzy dni były szczególnie udane – od debaty, poprzez spotkanie u Sławomira Mentzena (i piwo z nim) po marsz. To oczywiście jeszcze niczego nie przesądza. Bo politycy po obydwu stronach są pewni, że różnica 1 czerwca będzie mała, a o wygranej zdecyduje niewiele głosów. Ważne będzie też to, czy frekwencja będzie wyższa niż ta w I turze – KO liczy na mobilizację podobną jak w wyborach parlamentarnych w 2023 roku.
Onet o prostytutkach i Nawrockim, Trzaskowski w trasie
Zarówno sztabowcy kandydata KO, jak i on sam zapowiadają intensywną kampanię „w terenie” – poza Warszawą, w ostatnich dniach przed wyborami. Nic nie wskazuje na to, by Trzaskowski miał zgodzić się na udział w środowej debacie TV Republika w Końskich. Zamiast tego będzie podróżował po Polsce trzaskobusem. – Nie było w historii Polski tylu debat. Chyba wszyscy już znają moje poglądy, one są znane od lat. Teraz jest ostatni tydzień kampanii – po to by rozmawiać z ludźmi, by przekonywać wyborców. Dziś już wsiadam w autobus, jedziemy na Śląsk, będziemy prowadzili bardzo intensywną kampanię – mówił Trzaskowski rano w poniedziałek w odpowiedzi na pytanie, czy będą jeszcze w tym tygodniu debaty. Jego konkurent miał na poniedziałek zaplanowane dwa spotkania – w Janowie Lubelskim i Lubartowie. Nawrocki już zadeklarował, że weźmie udział w debacie w Końskich.