Amerykański prezydent długi czas nie miał dobrej passy. Kogo za granicą popierał, ten przegrywał. Tak się stało w Niemczech, Kanadzie, Australii i Rumunii. Dlatego Trump, który nie cierpi ponosić porażek, tylko półgębkiem wsparł Karola Nawrockiego. Wpuścił go do Gabinetu Owalnego jedynie na chwilę, aby mógł sobie zrobić z nim zdjęcie. Bardziej jednoznaczna ze swoim poparciem była w zeszłym tygodniu sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego Kristi Noem na spotkaniu skrajnej prawicy CPAC w Rzeszowie. Chodzi jednak o drugi garnitur w administracji Trumpa: w środowiskach PiS liczono na przyjazd do stolicy Podkarpacia J.D. Vance’a.
Teraz jednak niespodziewane zwycięstwo miłośnika MAGA może być początkiem szerszego trendu w Europie. Liczy na to w szczególności Viktor Orbán, którego czekają w przyszłym roku wybory parlamentarne. Jeśli wierzyć sondażom, po raz pierwszy od 2010 roku autorytarny Fidesz może je przegrać na rzecz opozycyjnej Tisza Petera Magyara. Jednak niedzielne wybory najwyraźniej dodały otuchy węgierskiemu premierowi. „Co za nerwy!” – napisał na platformie X, gratulując Nawrockiemu „fantastycznego zwycięstwa” i wyrażając nadzieję na wzmocnienie współpracy wyszehradzkiej. Faktycznie, jeśli wierzyć sondażom, w Czechach w październiku w wyborach parlamentarnych władzę przejmie populistyczny lider ANO Andrej Babisz. W ten sposób dopełniłby się sojusz polityczny środkowoeuropejskiej czwórki, skoro u władzy w Bratysławie pozostaje populistyczny premier Robert Fico.
Czytaj więcej
Associated Press pisząc o wyborach prezydenckich w Polsce podkreśla, że ujawniły one „głębokie po...
Zachodnie media mają jednoznacznie złą opinię o Karolu Nawrockim
O szoku trzeba natomiast mówić w Berlinie i Paryżu. W poniedziałkowe przedpołudnie próżno było szukać na X gratulacji ze strony kanclerza Friedricha Merza, który pod koniec tygodnia leci z wizytą do Waszyngtonu. Podobnie milczał w tym czasie Emmanuel Macron. Francuscy dyplomaci tłumaczą „Rz”, że po wyborach w październiku 2023 r. Paryż całkowicie postawił na współpracę z premierem Donaldem Tuskiem pomijając Andrzeja Dudę. Podobną strategię przyjęli Niemcy, a także Brytyjczycy (w poniedziałek przed południem także premier Keir Starmer zwlekał z gratulacjami dla Nawrockiego).
O ile Duda jest jednak schodzącym politykiem, tego samego nie da się powiedzieć o Karolu Nawrockim. Tym bardziej że nie brakuje obaw, iż jego zwycięstwo jest preludium do pełnego powrotu do władzy PiS. A to rodzi pytanie, czy Polska utrzyma się w świeżo ożywionej współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. Co prawda, w ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami wyraźnego zbliżenia między samymi Niemcami i Francją. Jednak oba kraje wciągnęły Polskę do tej współpracy nie z kurtuazji. Macron, który za niespełna dwa lata odchodzi z Pałacu Elizejskiego, ma katastrofalne sondaże poparcia i mniejszościowy rząd. A Niemcy same nie mogą postawić na nogi Unii. Stąd niezbędna rola Polski. Tym bardziej że wyzwanie jest podwójne: z jednej strony zagrożenie ze strony Rosji, z drugiej obawy, że Ameryka umyje ręce od obrony zjednoczonej Europy.