Magdalena Biejat uważa, że przegrana kandydata KO to „efekt skrętu w prawo Rafała Trzaskowskiego”. - To efekt tego, że rząd odłożył na bok te wszystkie obietnice, z którymi szedł do wyborów w 2023 roku. Wśród tych niezrealizowanych obietnic wymieniła m.in. skrócenie czasu pracy, zliberalizowanie podejścia do aborcji. - Nie wiem, kto wpadł na pomysł, że schowanie tych postulatów do szuflady na czas rządów a następnie zwrot w prawo w czasie kampanii da komukolwiek jakiekolwiek zwycięstwo - mówiła w TVN24.
Magdalena Biejat o „renegocjacji umowy koalicyjnej”
Jak mówiła Biejat, ponad milion wyborców Trzeciej Drogi i Lewicy w II turze wyborów prezydenckich nie poszło do urn. - To jest ten milion, który dałby duże zwycięstwo Rafałowi Trzaskowskiemu – zauważyła. - Rozmawiałam o tym z Trzaskowskim między I a II turą, przekonywałam go do podniesienia tych lewicowych postulatów. On wyraził dla nich poparcie, ale potem utopił tę wiarygodność na piwie z Mentzenem – mówiła.
Czytaj więcej
– Polacy spotkali się w okresie wyborczym, żeby porozmawiać o polityce bez jadu, bez nienawiści –...
- W momencie, kiedy partie liberalne skręcają w prawo, to przede wszystkim dają wiatr w żagle skrajnej prawicy. Jeśli chcemy zatrzymać ten marsz skrajnej prawicy, nie chcemy doprowadzić do tego, żeby za dwa lata polską rządził PiS z Konfederacją, to musimy ruszyć do roboty (...) i zakończyć głupie pomysły dotyczące obniżenia nakładów na ochronę zdrowia – przekonywała.
Biejat mówiła też o „konieczności renegocjacji umowy koalicyjnej”. - Mówimy dzisiaj dużo o konieczności zmian w rządzie, ale dla mnie jest oczywiste, że jakiekolwiek zmiany personalne powinny być wypadkową bardzo poważnej renegocjacji programowej i ustalenia priorytetów rządu, bo tych ustaleń nie było – mówiła. - To jest czas „sprawdzam” dla rządu i prezydenta – dodała.