Wśród zwolenników PiS krąży następujący dowcip: „Jakie poglądy ma Rafał Trzaskowski? Wszystkie”. Nie wiem, czy jest śmieszny, ale na pewno jest w nim ziarno prawdy. Bo rzeczywiście w czasie kampanii wyborczej wiceszef PO prezentuje się zgoła inaczej niż do tej pory.
Wybory prezydenckie: w polityce trzeba umieć zmieniać poglądy
Grzmiał już antyniemiecko, stwierdzając, że to skandal, że nasz zachodni sąsiad tak mało wydaje na obronność. Uznał także, że poważnym obciążeniem dla budżetu państwa są wydatki na ukraińskie dzieci przebywających w Polsce (i nie pracujących) uchodźców. Wciąż przed oczami mamy obraz odbierającej mu tęczową flagę Magdaleny Biejat. Jego przeciwnicy mają więc powody do kpiny. Nie mają jednak powodów do radości, bo właśnie, zaprzeczając swoim poglądom, wygrywa się wybory – zwłaszcza prezydenckie.
Czytaj więcej
Do wyborów prezydenckich w Polsce został niespełna miesiąc. Śmierć papieża Franciszka wpłynie na...
Lech Wałęsa zaproponował w 1990 roku program, którego przez pięć lat nawet nie starał się realizować. Aleksander Kwaśniewski pięć lat później przekonywał, że nie ma niczego wspólnego z komunistyczną przeszłością i proponował „wybrać przyszłość”. Lech Kaczyński w 2005 roku udawał, że nie ma wiele wspólnego ze swoim bratem i jego partią, a dziesięć lat później Andrzej Duda stał się prezydentem, skutecznie udając, że nie jest Andrzejem Dudą, powolnym narzędziem w rękach prezesa PiS.
Donald Tusk i Jarosław Kaczyński – mistrzowie zmieniania poglądów
Najskuteczniejszymi politykami ostatnich dwóch dekad byli Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. Wiele ich dzieli, ale jedno łączy – potrafili skutecznie zmieniać poglądy w zależności od okoliczności. I zaprzeczać samym sobie. Prezes PiS potrafił być zwierzęco antykomunistyczny, ale także uznawał Edwarda Gierka za polskiego patriotę, a w swoim otoczeniu tolerował nie tylko byłych PZPR-owców, ale także agentów SB. Mógł być socjalnym św. Mikołajem, ale także protektorem Zyty Gilowskiej i obniżania podatków. Lubował się w antyniemieckich filipikach, a jednocześnie uznawał wybór Angeli Merkel czy Ursuli von der Leyen za najlepszy dla Polski. Bywał zażarcie proukraiński, by rok potem stać się zażarcie antyukraiński.