Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach

Zamiast kampanijnych autobusów – małe busiki. Zamiast serii telewizyjnych spotów – rolki w mediach społecznościowych. Kampania prezydencka zmieniła się nie do poznania – poza celem – w ostatnich latach.

Publikacja: 24.04.2025 05:02

Rzeźba przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie

Rzeźba przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie

Foto: Adobe Stock

Chyba nie ma bardziej rozpoznawalnego kampanijnego „gadżetu” niż autobus, którym kandydat lub kandydatka podróżuje po kraju i spotyka się z wyborcami podczas kolejnych przystanków. W Polsce pionierem tego sposobu prowadzenia kampanii był prezydent Aleksander Kwaśniewski. W zamierzchłych dziś czasach – wyborach w 1995 roku – Kwaśniewski objeżdżał kraj swoim autobusem. Z sukcesem, jak się okazało. Później, „po drodze”, w wyborach do Sejmu w 2011 roku, był tuskobus, a w 2015 roku urzędujący prezydent przemierzał kraj dudabusem. Autobus stał się standardem. Dziś jednak autobusy się zużyły – przynajmniej w oczach sztabowców. 

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Niepokojący trend sondażowy dla Rafała Trzaskowskiego. Karol Nawrocki jak Andrzej Duda?

Wybory prezydenckie 2025: dlaczego kampanijne autobusy stoją w garażach? 

Punktem odniesienia dla kampanii w 2025 roku często bywa to, co wydarzyło się dziesięć lat temu. Kampania w 2020 roku odbywała się niemal całkowicie w cieniu pandemii koronawirusa. Już wtedy kampanijne autobusy zaczęły wychodzić z mody – chociaż prezydent Andrzej Duda w swoją pierwszą podróż (tuż przed wybuchem pandemii) pojechał tym samym autobusem – autosanem – co w 2015 roku. Teraz, na mniej niż miesiąc do wyborów, żaden z głównych kandydatów nie objeżdża kraju autobusem w „starym stylu”. A to niesie za sobą pewne korzyści. Kolejne przystanki, wsiadanie, wysiadanie, kadry ze spotkań z ludźmi – to wszystko zaczęło budować impet Andrzeja Dudy w 2015 roku. Dziś główną metodą podróżowania kandydatów i kandydatek są małe busy – siłą rzeczy znacznie mniej spektakularne kampanijne gadżety.

Z naszych rozmów ze sztabowcami z różnych stron wynika, że przyczyny zarzucenia podróży autobusami są zróżnicowane. – To się po prostu opatrzyło – mówi nam jeden z rozmówców. Są też inne powody – takie jak kwestie logistyczne czy finansowe. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że w PiS toczyły się dyskusje na temat tego, czy w „grze” powinien być także autobus dla kandydata – jak w 2015 roku. Ale ostatecznie z tego zrezygnowano, przynajmniej w tej fazie kampanii. 

Wybory prezydenckie 2025: nie tylko autobusy przestały być istotne 

Sztabowcy, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że w obecnych warunkach dużo lepiej zainwestować w reklamę w internecie. Przejście komunikacji w sieci na tryb wideo staje się w 2025 roku faktem. Tak samo jak sytuacja, w której w ekosystemie mediów – wciąż bardzo istotnym dla sztabów – coraz większe znaczenie mają takie projekty jak kanał Zero. W tej kampanii co najmniej dwa wywiady – Sławomira Mentzena i Karola Nawrockiego – w tym medium miały wyraźne polityczne znaczenie.

Czytaj więcej

Bartłomiej Biskup: Sławomir Mentzen nie rozbije duopolu

Czy duże autobusy w kampanii wrócą jeszcze do gry? W tak nietypowym zmaganiu wyborczym, gdy walka o Pałac Prezydencki toczy się także w cieniu geopolityki i wydarzeń z zewnątrz, czasu na to jest coraz mniej. A w warstwie komunikacji powrót do kampanii, w której internet i algorytmy nie odgrywają roli – nie jest już możliwy.

analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Pożegnanie papieża Franciszka i polska polityka