Suchość w ustach i ból głowy są normalnymi objawami po hucznej imprezie. Wybory prezydenckie to na pewno zawsze powód do złego samopoczucia przegranych. Tyle, że takie stany należy leczyć: pić elektrolity, zastanowić się nad dalszym postępowaniem, zaproponować nowe rozwiązania. Rekonstrukcja rządu, czyli nowe ustawienie koalicyjnej i partyjnej hierarchii jest działaniem do wewnątrz – zapewne się przyda, ale wyborcy od tego nie staną się bardziej zadowoleni. A najlepszy nawet rzecznik rządu nie poprawi notowań, jeśli nie będzie miał o czym informować.
Według ilościowych i jakościowych badań IBRIS w projekcie Światowid, po wyborach prezydenckich 83,7 proc. pytanych wyborców KO odczuwa strach lub obawy, 80,8 proc., smutek, 77,1 proc. złość, 70,9 proc. bezsilność. Dla porównania – satysfakcję, radość i entuzjazm odczuwa mniej niż jeden proc. wyborców KO. Konkluzja analityków jest tyleż prosta, co oczywista: „To emocjonalnie wypalony elektorat – pełen napięcia, ale bez entuzjazmu”. Co z tym zrobić?
Elektorat i politycy emocjonalnie wypaleni
W wielu komentarzach i kuluarowych plotkach pojawia się opinia, że nie tylko elektorat, ale i politycy są „emocjonalnie wypaleni”. Niektórzy martwią się, że (tak jak przed laty), Donald Tusk porzuci Warszawę, namaści kogoś na szefa rządu i obejmie interesujące stanowisko za granicą. Inni wieszczą, że czeka nas okres stagnacji i czekania na nieunikniony wyborczy wyrok – wcześniej lub później. Nieliczni czepiają się nadziei, że „jeszcze nie wszystko stracone, bo mamy ponad dwa lata”.
Czytaj więcej
Któremu z polityków ufa najwięcej Polek i Polaków? Najnowszy sondaż IBRiS pokazuje wyraźne przeta...
Każda z tych opinii może być samospełniającą się przepowiednią. Także ta nosząca ślady nadziei. To trudne, bo jak w takim nastroju walczyć o utrzymanie inicjatywy na boisku? Wyborcy PiS są uśmiechnięci i zrelaksowani. Radość odczuwa aż 94,4 proc., satysfakcję – 92,9 proc., ulgę – 90,4 proc. I tylko mniej niż 5 proc. deklaruje złość i bezsilność.