PiS i Konfederacja podgrzewają obawy Polaków i wykorzystują antyimigranckie nastroje
Sytuacja polityczna w Polsce i w Niemczech jest dość podobna. Rządy obu państw nie chcą wzrostu popularności radykalnej prawicy, która jest silna słabością państwa. Mechanizm jest podobny. Niekontrolowany napływ migrantów wzbudza społeczny strach i emocje, które wykorzystują prawicowe ugrupowania. PiS, Konfederacja i formacja Grzegorza Brauna czują puls społeczny i wychodzą naprzeciw obawom. A te pokazują badania. Polacy boją się zalewu nielegalnej migracji i nie chcą, żeby w Polsce było jak we Francji czy innych krajach UE, które nie poradziły sobie z napływem cudzoziemców, którzy nie chcą pracować i się asymilować.
Konfederacja ma stałą agendę antyimigrancką i na jesień szykuje nową strategię. Jej twarzą jest Krzysztof Bosak, który domaga się dymisji Tomasza Siemoniaka z funkcji szefa MSWiA. – Będziemy wzywać do dymisji ministra Siemoniaka w związku z sytuacją na zachodniej granicy. Zdecydowanie miarka już się przebrała. To nie jest sytuacja, którą obserwujemy od wczoraj, od tygodnia czy od miesiąca. Ta sytuacja trwa od mniej więcej roku – stwierdził Krzysztof Bosak na konferencji prasowej. Od października 2023 r. na granicy polsko-niemieckiej obowiązują wprowadzone przez Niemcy kontrole, których celem jest powstrzymanie nielegalnej migracji.
Janusz Korwin-Mikke mówił o strzelaniu do uchodźców
Bębenek straszenia migrantami podbija PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego powiązana jest z nacjonalistą Robertem Bąkiewiczem, który jest współorganizatorem samozwańczych patroli przy granicy, które próbują wyręczać Straż Graniczną w jej pracy, a zdarza się, że wchodzą z nią w konflikt.
Sytuacja jest poważna, gdyż samozwańczy ruch kontroli granic zachowuje się, jakby miał uprawnienia do legitymowania obywateli oraz sprawdzania aut, które wjeżdżają i wyjeżdżają. Sytuacja jest niebezpieczna, gdyż służby państwowe nie mają kontroli nad tymi patrolami. Nie wiadomo, kto je sprawuje i czy napięta sytuacja nie zaogni się.
W 2023 roku, podczas kryzysu na granicy polsko-białoruskiej Janusz Korwin-Mikke nawoływał do strzelania do uchodźców przekraczających polską granicę, a kobiety i dzieci chciał osadzać w obozach. Dla polityków słowa są narzędziem politycznym. Dla obywateli, którzy często po prostu boją się o bezpieczeństwo swoje i bliskich, emocje mogą być zgubne, a zasłyszany przekaz dosłowny. Do prób samosądów na obywatelach innego koloru skóry w Polsce już dochodziło.