Trudno nie pogubić się już w gąszczu projektów, które mają uzdrowić polskie sądownictwo – autorstwa posłów, komisji kodyfikacyjnej i rządu. I trudno zrozumieć, dlaczego dopiero teraz, 1,5 roku po wyborach parlamentarnych i 16 miesięcy od przyjęcia sejmowej uchwały w sprawie neo-KRS, Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło rządowy projekt w najpilniejszej z punktu widzenia obywateli kwestii, czyli uregulowania statusu neosędziów. Bez tych zmian niepewność co do sądowych rozstrzygnięć będzie potęgować się z każdym miesiącem. Tylko w ubiegłym roku i tylko w sprawach karnych uchylono 120 wyroków, bo w składzie zasiadał neosędzia.
Czytaj więcej
Wierzę, że zdążymy z uchwaleniem reformy w sprawie statusu tzw. neosędziów do października. Obywa...
Dlaczego Adam Bodnar pracował nad projektem w sprawie neosędziów tak długo?
Oczywiście to nie minister Bodnar odpowiada za wywołanie kryzysu w sądownictwie. Nie od niego zależy, że prezydent Andrzej Duda może zawetować przygotowaną przez niego reformę w sprawie neosędziów. Pytanie jednak, dlaczego rządowy projekt uzdrowienia sądownictwa został opublikowany dopiero teraz, na niecały miesiąc przed pierwszą turą wyborów prezydenckich? Tym bardziej że został najpierw skierowany do Komisji Weneckiej, która pierwszą okazję do zajęcia się nim będzie miała dopiero w czerwcu. A przecież konieczne są jeszcze konsultacje społeczne, międzyresortowe, potem projektem zajmie się Rada Ministrów, Sejm, Senat – cały ten proces, jeśli ma być przeprowadzony poprawnie, zajmie miesiące (z przerwą wakacyjną).
Czytaj więcej
W przygotowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekcie w sprawie tzw. neosędziów brakuje in...
Nawet jeśli taki terminarz miał być podporządkowany kalendarzowi wyborczemu, to i tak ewentualna ustawa naprawcza zostanie przekazana do podpisu prezydenta dawno po wyborach głowy państwa. Takie podporządkowanie ma też jeszcze jeden istotny aspekt – co się stanie, jeśli prezydentem zostanie osoba spoza obecnego obozu rządzącego, być może jeszcze bardziej niechętna reformie niż ustępujący Andrzej Duda? Minister sprawiedliwości zdaje się stawiać na jedną kartę, ale wyczucia – przynajmniej czasu – na razie mu zabrakło.