Reklama
Rozwiń

Państwo w państwie. Wybuch gazu, lata tułaczki i walka z urzędnikami

Wyrok sądu miał zakończyć czteroletnią tułaczkę rodzin ze Staszowa. Miasto ma odbudować zniszczoną kamienicę. Zamiast szukać rozwiązania, urzędnicy odwołują się od postanowienia organów sprawiedliwości.

Publikacja: 03.07.2025 22:57

Państwo w państwie. Wybuch gazu, lata tułaczki i walka z urzędnikami

Foto: Adobe Stock

rbi

Na początku lata w 2021 roku w kamienicy w Staszowie doszło do potężnego wybuchu gazu. Eksplozja miała miejsce w mieszkaniu socjalnym należącym do Urzędu Miasta i Gminy, zajmowanym przez 65-letniego Eugeniusza Bielca. Mężczyzna, który w chwili wybuchu miał ponad dwa promile alkoholu we krwi, wyszedł z katastrofy niemal bez szwanku. Właściciele prywatnych mieszkań i salonu fryzjerskiego stracili wszystko. Do dziś walczą o powrót do normalnego życia.

Wybuch gazu w kamienicy w Staszowie

Jak wspominają mieszkańcy kamienicy, huk był tak silny, że słychać go było na pobliskich działkach, a po drugiej stronie ulicy przewróciły się manekiny w sklepie. Cudem nikt nie zginął – odłamki gruzu spadały na śpiących ludzi, ściany i stropy zawaliły się, budynek stał się ruiną.

Czytaj więcej

Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.

Sąsiedzi od dawna skarżyli się na kłopotliwego lokatora. W jego mieszkaniu często odbywały się libacje, czuć było fetor, a policja interweniowała tam wielokrotnie. Informowano także o tym, że mężczyzna nielegalnie posiada w lokalu butle z gazem. Mimo to urzędnicy nie podjęli zdecydowanych działań. Po wybuchu, Eugeniusz Bielec nie poczuwał się do winy, twierdząc, że to nie on, lecz wadliwa butla była przyczyną katastrofy. Po wyjściu z więzienia, gdzie spędził dziewięć miesięcy z zasądzonego półtorarocznego wyroku, otrzymał od miasta kolejne mieszkanie socjalne.

Pozostałym mieszkańcom kamienicy przyszło radzić sobie samodzielnie. Jedna rodzina zamieszkała w lokalu socjalnym, inni musieli zatrzymać się u bliskich lub na działce. Miasto początkowo deklarowało pomoc, ale ostatecznie uznało, że nie może wyremontować prywatnych lokali i obarczyło mieszkańców kosztami remontu, proporcjonalnie do wielkości zajmowanych mieszkań.

Przedstawiciele władz Staszowa nie poczuwają się do odpowiedzialności

Po latach walki sąd orzekł, że odpowiedzialność za remont spoczywa na gminie, zarządcy budynku i sprawcy wybuchu. Jednak przedstawiciele władz gminnych nie poczuwają się do odpowiedzialności. Wyrok nie jest prawomocny, a miasto i spółka zarządzająca budynkiem zapowiedziały apelację. Poszkodowani podkreślają, że przez cztery lata byli zmuszeni udowadniać swoją niewinność i walczyć o powrót do domu.

Czytaj więcej

Państwo w państwie. Za ukryty dyktafon grożą jej zarzuty

To ponowne omówienie sprawy w programie Państwo w państwie. Po emisji pierwszego reportażu w spółce zarządzającej kamienicą doszło do zwolnień dyscyplinarnych osób odpowiedzialnych za zaniedbania.

Mikeszkańcy nie kryją rozgoryczenia – ich zdaniem miasto nie wyciągnęło żadnych wniosków z tragedii, a sprawca wybuchu nie poniósł realnych konsekwencji. Wciąż żyją w niepewności, czy będą mogli wrócić do swoich mieszkań, czy też czeka ich dalsza tułaczka.

Więcej o tej sprawie w programie „Państwo w państwie” w najbliższą niedzielę o 19:30 w Polsacie.

Społeczeństwo
Czy w Ząbkach doszło do aktu dywersji? Jest komentarz rzecznika MSWiA
Społeczeństwo
Zakaz alkoholu na stacjach paliw nie dzieli Polaków
Społeczeństwo
Jacek Kastelaniec: Antysemityzm, a także niechęć do migrantów biorą się z obojętności
Społeczeństwo
Reportaż ze Słubic: Granice cierpliwości
pogoda
Fala upałów wkroczyła do Polski. Wiadomo, kiedy zrobi się chłodniej