Czy wybór prezydenta Karola Nawrockiego może pana zdaniem zmienić naszą politykę w kwestii bezpieczeństwa?
Kształt polityki bezpieczeństwa będzie oczywiście autonomiczną decyzją nowego prezydenta, natomiast wydaje się, że w dużym stopniu będziemy mieli do czynienia z kontynuacją działań prezydenta Andrzeja Dudy. Zarówno w sprawach międzynarodowych, ze szczególnym wskazaniem na współpracę z USA, jak i krajowych, dotyczących budżetu obronnego czy modernizacji armii. Tak samo możemy się także spodziewać kontynuacji starań o porozumienie na linii prezydent–parlament–rząd w sprawach bezpieczeństwa. Taka długofalowość i konsekwencja są nam dzisiaj bardzo potrzebne. Możliwe też, że o zatwierdzeniu przygotowywanej właśnie nowej strategii bezpieczeństwa narodowego będzie decydował już prezydent Karol Nawrocki.
Czytaj więcej
Nic nie wskazuje na to, aby Karol Nawrocki planował radykalne zmiany dotyczące polityki bezpiecze...
Obserwujemy rozmowy dotyczące sytuacji w Ukrainie prowadzone na szczeblu dyplomatycznym pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Czy pana zdaniem jest szansa na kompromis, który dałby nadzieję na pokój?
Ja takiego kompromisu nie dostrzegam. Rosja jest przekonana, że zwycięża i zdobywa kawałek po kawałku terytorium ukraińskiego. Co prawda osiąga to przy gigantycznych stratach, ale nic nie wskazuje, żeby negatywne trendy gospodarcze czy inne okoliczności powodowały, że zmieni swoje cele. Są one zdefiniowane dosyć jasno i były powtarzane wielokrotnie w czasie rozmów pokojowych. Rosjanie chcą zająć wschodnie obwody, na których terenie toczy się walka. Chcą ich pełnego uznania jako rosyjskich wraz z Krymem. To nie do zaakceptowania przez Ukrainę.
Jedynym elementem, który może spowodować zmianę stanowiska Rosji, może być działanie Stanów Zjednoczonych. Tylko one mogą wywrzeć skuteczny nacisk ekonomiczny, bo wydaje się, że militarny nie przesądzi o zaprzestaniu walk. Z tyłu głowy trzeba mieć również to, że cały czas Amerykanie spoglądają na Pacyfik i działania na linii Chiny–Rosja.