MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z INSTYTUTEM STUDIÓW WSCHODNICH

Polski rynek apteczny znalazł się na krawędzi. W mniejszych miejscowościach sytuacja jest wręcz dramatyczna. Pacjenci pokonują dziesiątki kilometrów, by wykupić receptę. Aptekarze zamykają swoje placówki, bo gubią się w gąszczu absurdalnych regulacji. Jednocześnie sprzedaż aptek jest praktycznie niemożliwa – brakuje nabywców, a prawo pozwala na posiadanie maksymalnie czterech aptek, i to wyłącznie farmaceutom. Banki nie chcą finansować aptek, a ich dziedziczenie jest niezwykle utrudnione. Przedsiębiorcy, którzy całe życie poświęcili na prowadzenie apteki, nie mogą nawet przekazać schedy własnym dzieciom. W konsekwencji aptek brakuje już nie tylko na prowincji, ale też w dużych miastach: na nowych osiedlach i w dzielnicach oddalonych od centrum.

Zagadnienia te znalazły się w centrum uwagi debaty „Konsekwencje przeregulowania rynku aptecznego w Polsce”, zorganizowanej w redakcji „Rzeczpospolitej” przez Instytut Studiów Wschodnich w ramach wydarzeń poprzedzających XXXIV Forum Ekonomiczne, które odbędzie się w dniach 2–4 września w Karpaczu.

Uczestnicy dyskusji nie pozostawiają złudzeń: to nie jest przejściowy kryzys rynku aptecznego, to zapaść. W centrum krytyki znalazły się regulacje rynku określane jako „Apteka dla aptekarza” – AdA 1.0 i AdA 2.0, które zamiast ratować polskie apteki, tylko je dobijają. Skutek? Coraz mniej aptek, coraz wyższe ceny leków – rosnące dużo szybciej niż inflacja. Zamiast wspierać lokalne centra zdrowia, państwo stworzyło system, który działa przeciwko pacjentom i farmaceutom.

Regulacje kontra rozsądek

Jednym z głównych tematów debaty była potrzeba uproszczenia przepisów dotyczących rynku aptecznego. Dr Mariusz Filipek, zastępca rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, pełnomocnik ds. deregulacji w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, przypomniał, że w życie wszedł właśnie pakiet ponad 40 ułatwień dla przedsiębiorców. – To sukces środowisk gospodarczych, które od lat apelują o ułatwienia w prowadzeniu działalności. Apteki, w większości prowadzone przez małych i średnich przedsiębiorców, również powinny z tego skorzystać – podkreślił.

Obecna sytuacja pokazuje jednak, że rynek farmaceutyczny jest daleki od stabilności. Mec. Michał Bieniak zauważył, że ustawodawca wykazuje się arbitralnością w tworzeniu prawa.

– Skąd wzięła się liczba czterech aptek definiująca sieć apteczną? Z sufitu. Nie ma żadnego uzasadnienia w interesie publicznym. Takie granice przypominają dawne czasy, gdy regulacje wpisywano według potrzeby chwili – zauważył adwokat, dodając, że niekonstytucyjne przepisy stawiają przedsiębiorców na skraju wywłaszczenia. – Właściciele aptek nie mogą rozporządzać swoim majątkiem, a przecież wolność działalności gospodarczej jest wartością konstytucyjną – mówił.

Znikające apteki i farmaceuci

Z danych przedstawionych przez Jacka Wieczorka z firmy analitycznej IQVIA wynika, że od 2017 roku – czyli od wprowadzenia pierwszych ograniczeń rynku, tzw. ustawy AdA 1.0 – liczba aptek w Polsce spadła o 15 proc., co oznacza likwidację ponad 2300 placówek. – To nie są tylko martwe liczby. Mówimy o realnym wykluczeniu tysięcy pacjentów. W marcu 2025 roku aż 503 gminy w Polsce nie miały dostępu do ani jednej apteki, a w 100 nie było nawet punktu aptecznego – podkreślił.

Dla porównania ekspert przytoczył także dane z Europy. Jak się okazuje, w tym samym czasie we Włoszech – po zniesieniu podobnych ograniczeń jak polska AdA – liczba aptek wzrosła o 6 proc., podczas gdy w Niemczech, gdzie przepisy są zbliżone do polskiej ustawy AdA, spadła o 9 proc., a we Francji o 3 proc. – wyliczał.

Ewa Budzowska, prezeska Aptek od Serca, zwróciła uwagę na jeszcze inny aspekt: dramatyczny spadek zainteresowania zawodem farmaceuty. – Brakuje nie tylko studentów farmacji, którzy kończąc tak trudne studia, nie chcą pracować w aptekach. Wybierają pracę w innych podmiotach, takich jak firmy farmaceutyczne czy firmy prowadzące badania kliniczne leków. Również obecnym farmaceutom brakuje motywacji do pracy w aptekach. Dziś to zawód coraz rzadziej wybierany, a prowadzenie apteki to duże ryzyko finansowe. Bez możliwości sprzedaży działalności apteka staje się pułapką – zaznaczyła.

Przepisy duszą konkurencję

Szymon Witkowski, główny legislator Pracodawców RP, zwrócił uwagę, że polskie prawo farmaceutyczne należy do najbardziej restrykcyjnych w Europie.

– Suma wszystkich aktów prawnych na rynku aptecznym w Polsce powoduje, że jest to jeden z najbardziej przeregulowanych rynków w Europie, co znacząco blokuje możliwość jego rozwoju. Przykładowo zezwolenie na prowadzenie apteki przypisane jest do konkretnego adresu. Jeśli z powodów losowych, np. wypowiedzenia umowy przez właściciela lokalu, apteka nie może pod nim już działać, musi zostać zamknięta. Przeniesienie apteki jest niemożliwe, można jedynie uzyskać nowe zezwolenie, co nie jest możliwe, jeśli posiada się już co najmniej cztery apteki. To absurd – podkreślił Szymon Witkowski.

Ewa Budzowska dodała, że obowiązujące regulacje nie zabezpieczają interesów pacjentów, a jedynie sztucznie ograniczają konkurencję. – To mit, że sieci apteczne zagrażają rynkowi. Większość z nich to rodzinne, polskie firmy. Natomiast państwo dopuściło do sytuacji, w której hurtownie leków zaczynają odgrywać dominującą rolę, co może prowadzić do rzeczywistej monopolizacji i zagrożenia bezpieczeństwa lekowego państwa – ostrzegała.

Jacek Wieczorek podkreślił, że hasło „Apteka dla aptekarza” zostało przyjęte w dyskusji publicznej, mimo że apteki powinny być przede wszystkim dla pacjentów – nie ma przecież kancelarii dla adwokata czy szpitala dla lekarza. Zwrócił uwagę, że w Polsce systematycznie rosną też ceny leków nierefundowanych, co szczególnie obciąża osoby starsze i przewlekle chore. Wynika to m.in. ze zbyt niskiej konkurencyjności na rynku.

Zakaz mówienia, co oferuje apteka

Jednym z wielu absurdów prawa w branży aptecznej jest zakaz reklamy aptek. W praktyce oznacza on, że placówka może wskazać jedynie swój adres i godziny otwarcia. Farmaceuta nie może nawet poinformować pacjenta o tym, że oferuje np. szczepienia, darmowe testy diagnostyczne czy inne usługi opieki farmaceutycznej. W konsekwencji społeczeństwo nawet nie wie, że może z takich usług w aptece skorzystać.

– To nie jest reklama, to informacja. Ale nawet ona jest dziś zakazana. Aptek reklamować nie można, ale za to leki, suplementy i inne preparaty już tak – zauważył mec. Bieniak.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z czerwca br. podważył ten stan rzeczy, co – zdaniem dr. Mariusza Filipka – może być początkiem realnej zmiany. – Farmaceuci powinni mieć prawo do rzetelnego informowania pacjentów o świadczonych usługach. To fundament praw konsumenckich – powiedział.

Według Szymona Witkowskiego zwłoka w dostosowaniu regulacji do wyroku TSUE może skutkować nałożeniem na Polskę kar finansowych. – Nie każdy farmaceuta chce być przedsiębiorcą. To duże ryzyko biznesowe i wielu z nich obawia się konsekwencji prowadzenia własnej działalności w tak niepewnym otoczeniu prawnym – zaznaczył.

Lokalne centrum zdrowia

Uczestnicy debaty wskazywali, że apteki powinny odgrywać znacznie większą rolę w systemie ochrony zdrowia – zwłaszcza w kontekście starzejącego się społeczeństwa, rosnących potrzeb opiekuńczych i braku personelu medycznego.

Tomasz Michałek z Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym” apelował o wzmocnienie opieki farmaceutycznej: – Apteki to zasób, którego państwo nie wykorzystuje. Powinny być lokalnymi centrami zdrowia: łatwo dostępnymi, osadzonymi w społecznościach, z kompetentną kadrą, która może realnie odciążyć podstawową opiekę zdrowotną. Dziś mamy ok. 500 gmin bez apteki i kolejne 800, gdzie funkcjonuje tylko jedna placówka. Co się stanie, jeśli ta jedna apteka się zamknie?

Tomasz Michałek podkreślił również, że farmaceuci są w stanie realizować znacznie więcej zadań niż tylko sprzedaż leków – szczególnie jeśli chodzi o edukację zdrowotną, opiekę nad osobami starszymi czy monitorowanie przewlekłych terapii. Pozwoli to obniżyć wydatki NFZ. Zwrócił także uwagę, że problem dostępu do farmaceutów jest często marginalizowany, bo polityka zdrowotna opiera się na doświadczeniach dużych miast, w których dostępność placówek medycznych jest nieporównywalnie lepsza. – Ale w mniejszych miejscowościach pacjenci są często pozostawieni sami sobie. A farmaceuta, którego mogliby zapytać o leki, poradzić się, czy potrzebna jest wizyta u lekarza – staje się nieosiągalny, bo zamykana jest apteka, jego miejsce pracy – mówił.

Jacek Wieczorek dodał, że w Polsce brakuje konsekwentnej polityki zdrowotnej oraz właściwego ustawiania priorytetów. – Mamy odwróconą piramidę świadczeń: za dużo hospitalizacji, za mało profilaktyki i opieki ambulatoryjnej. Farmaceuci pracujący w aptekach mogą być realnym wsparciem systemu ochrony zdrowia, odciążając lekarzy, ale państwo powinno zagwarantować im odpowiednie narzędzia oraz stworzyć stabilne otoczenie prawne.

– Apteka to służba pacjentowi, a nie tylko model biznesowy – podkreślała Ewa Budzowska. – Jednak aby mogła pełnić funkcję lokalnego centrum zdrowia, konieczne jest wzmocnienie kompetencji aptekarzy poprzez rozwój refundowanej opieki farmaceutycznej i zapewnienie im bezpieczeństwa jako przedsiębiorcom.

Jak naprawić system

Podczas debaty wielokrotnie podkreślano, że regulacje AdA 2.0 powinny zostać uchylone jak najszybciej.

– To przepisy wywłaszczeniowe, które pozbawiają farmaceutów prawa do swobodnego zarządzania majątkiem. To sprzeczne z konstytucją i zasadami rynku – mówił Witkowski. Dodał, że część rynku jest zadowolona z obecnych regulacji, gdyż nie musi obawiać się konkurencji. Należy zastanowić się jednak, co jest najlepsze dla pacjenta, całości rynku i dla samego państwa, i pod tym kątem stworzyć przepisy. Apteka powinna być przede wszystkim dla pacjenta.

Mec. Bieniak wtórował: – Nadmierne regulacje rynku aptecznego doprowadziły do tego, że Polska stała się areną sporu zarówno polskich, jak i zagranicznych podmiotów prowadzących apteki z państwem i grożą nam wielomiliardowe odszkodowania. Mamy już wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy AdA 2.0, którą Trybunał uznał za niezgodną z konstytucją, co dowodzi, że przepisy te są niezgodne z prawem i nie powinny obowiązywać. Mamy wyrok TSUE. Jeśli nie zaczniemy zmieniać złych przepisów już teraz, pojawią się kolejne roszczenia, a państwo może odpowiadać finansowo.

Z kolei Tomasz Michałek podkreślił, że podstawą jest zmiana myślenia o roli farmaceutów w systemie. – Farmaceuta powinien móc wyjść poza mury apteki – udzielać konsultacji w domu pacjenta, przeprowadzać szczepienia, wykonywać przeglądy lekowe. To działania, które wymagają pilnych decyzji politycznych – inaczej nie powstrzymamy degradacji systemu opieki zdrowotnej, którą już dzisiaj obserwujemy na poziomie lokalnym – podsumował.

MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z INSTYTUTEM STUDIÓW WSCHODNICH