Kandydaci na prezydenta/prezydentkę nie mówią ostatnio wiele o demografii. Może zdają sobie sprawę, że walka o dodatni przyrost naturalny została już w Polsce przegrana, bo wyż demograficzny początku lat 80. przekroczył czterdziestkę, a w tym wieku raczej nie podejmuje się już decyzji o posiadaniu potomstwa. Jedyna droga do uniknięcia negatywnych skutków gospodarczych depopulacji Polski to szersze otwarcie się na imigrację. To jednak niewykonalne w kraju, gdzie na nowo karierę robi słowo „nacjonalizm”. Nie mówiąc już o tym, że polityka imigracyjna to nie kompetencja prezydenta, tylko rządu.
Także gospodarka niespodziewanie zniknęła z wystąpień kandydatów. I bardzo dobrze, bo polityka gospodarcza też jest w kompetencji rządu, więc na szerszą dyskusję o niej poczekajmy do wyborów parlamentarnych w 2027 r.
Czytaj więcej
W ciągu ostatnich pięciu lat liczba Polaków zmniejszyła się co najmniej o 700 tys. Ekonomiści prz...
Jakie ustawy powinien podpisać przyszły prezydent?
Uprawnienia prezydenta w tej dziedzinie ograniczają się do składania (bądź nie) podpisu pod ustawami, które uchwali parlament (no i oczywiście wskazywania kandydata na szefa NBP). Dlatego chciałbym zapytać kandydatów na prezydenta, które z niżej wymienionych ustaw, jeśli się takie pojawią, zaakceptowaliby?
Czy podpisaliby np.: