Reklama
Rozwiń

Kazimierz M. Ujazdowski: Pięć minut w sprawie praworządności i naprawy sądów w Polsce

Każda próba reform sądów musi respektować legalizm. Tradycja Solidarności uczy, że dobra zmiana musi odbywać się poprzez prawo. Instytucje wadliwe, takie jak Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, znosi i przekształca się mocą ustaw uchwalonych i ogłoszonych. Nie można na podstawie orzeczeń trybunałów międzynarodowych ogłaszać, że te instytucje nie istnieją i nie obowiązują.

Publikacja: 01.07.2025 12:21

Kazimierz Michał Ujazdowski – senator XI kadencji, były minister kultury, konstytucjonalista i profe

Kazimierz Michał Ujazdowski – senator XI kadencji, były minister kultury, konstytucjonalista i profesor Uniwersytetu Łódzkiego.

Foto: PAP/Piotr Nowak

Prośba uczestników Uniwersytetu Trzeciego Wieku, powtórzona parę dni potem przez ambitnych studentów, musi być spełniona. „Niech pan powie, o co chodzi z praworządnością i naprawą sądów w Polsce, ale tak zwięźle”. Oto pięciominutowa próba dla czytelników „Rzeczypospolitej”.

Praworządność, czyli życie godne człowieka

Praworządność zależy od uczciwości i profesjonalizmu prawników, ale nie jest ich dobrem, a nade wszystko przywilejem. Istotą praworządności (rządów prawa) jest wykluczenie arbitralności i chaosu, a więc – jakby napisał Tadeusz Kotarbiński – życie godne człowieka. A zatem życie pod rządami dobrego prawa, trwałych reguł gwarantujących wolność i bezpieczeństwo.

Czytaj więcej

Prokuratura: SN łamie prawo, SN: prokuratura kłamie

Niestety, w przypadku Polski współczesnej praworządność jawi się jako dobro prawników albo aparatu sprawiedliwości. To gruntowna pomyłka – praworządność ma sens, jeśli skutecznie chroni wolności obywateli i bezpieczeństwo całej wspólnoty. Narody cywilizowane – w tym Polska – ustanowiły gwarancje rządów prawa, począwszy od niezawisłości sędziów (ich nieusuwalności aż do wieku emerytalnego), podziału władzy, mocnych sądów administracyjnych i wreszcie sądów konstytucyjnych.

Cywilizowane państwo efektywnych rządów prawa, a nie praworządność dla samej siebie

Jednakże nie ma praworządności bez efektywności, bez skutecznego stosowania prawa. Nawet najlepiej zaprojektowane gwarancje praworządności tracą znaczenie, jeśli prawo nie działa. Bezkarność świata przestępczego, istnienie „trudnych” dzielnic, przewlekłość procesów sądowych obracają w niwecz praworządność.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Jeśli pani Krystyna z Oleśnicy lub pan Krzysztof z Nowego Targu czeka na orzeczenie sądu w prostej sprawie cywilnej w pierwszej instancji dłużej niż trzy lata (to częste), doświadcza braku praworządności. To, że sądzi w tej sprawie sędzia niezawisły, nie zmienia stanu rzeczy. Jeśli sprawca brutalnego gwałtu wychodzi z więzienia po trzech latach, niebo woła o przywrócenie praworządności. Naszą ambicją powinno być cywilizowane państwo efektywnych rządów prawa, a nie praworządność dla samej siebie.

PiS wykorzystał brak zaufania do sądów w złym celu

Trzeba jasno powiedzieć, że wśród wielu dokonań wolnej Polski po 1989 roku zabrakło dobrego wymiaru sprawiedliwości. Dotyczy to przede wszystkim kondycji sądów i ich „kultury”. Ustanowiono wszystkie cywilizowane reguły i rozwinięte gwarancje – KRS z podmiotową reprezentacją sędziów (co trzeba przywrócić), a nawet ich zdecydowaną przewagą w Radzie (co wątpliwe). W reakcji na praktyki PRL-u zgodzono się na model korporacyjny (sędziowie sami zarządzają sądami), który pod każdym względem na świecie skutkuje ustrojową zapaścią. Władza i grupa zawodowa, które nie podlegają ocenie jak inne, nie dbają o wysoki standard. Stąd formalizm, nawyki asekuracyjne skutkujące przewlekłością i fikcja odpowiedzialności dyscyplinarnej.

W sądach spotkamy uczciwych i profesjonalnych sędziów, ale nie oni nadają wzorce całemu sądownictwu. PiS wykorzystał brak zaufania do sądów w złym celu. Nie dążył do modernizacji sądów, lecz panowania politycznego nad nimi. W efekcie nie mamy ani mocnych gwarancji praworządności, ani efektywności sądów.

Foto: Tomasz Sitarski

Trzeba powiedzieć, że główny nurt opozycji wobec polityki PiS-u okazał się anachroniczny. Prawo obywatela do niezależnego i szybkiego postępowania nie znalazło się w centrum prac nad przywróceniem praworządności, tak jakby była ona domeną elit sądowych. Powierzenie przygotowania zmian stowarzyszeniom sędziowskim było jasnym sygnałem, że głębokie wady polskiego wymiaru sprawiedliwości nie zostaną usunięte.

Pomyślmy o małych krokach, przygotujmy grunt pod dużą reformę sądów

Wybory prezydenckie dyktują nowe warunki działania w tej sferze. Można uznać, że w sprawach makro nie dojdzie do kompromisu. Jeśli idea dobrej roboty wciąż obowiązuje (tu znów Kotarbiński), pomyślmy o małych krokach: dopływ do zawodu sędziego najlepszych prawników praktyków, opieka nad adeptami Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury oraz jej unowocześnienie, surowa odpowiedzialność sędziów za przewlekłość i próby uproszczenia procedur.

Czytaj więcej

Zbigniew Stawrowski: O tym, co jest praworządne, bezwstydnie decyduje argument siły

Idąc krok po kroku, mamy szansę zbudować grunt pod duże reformy możliwe i pożądane w przyszłości, włącznie z odbudową cieszącego się prestiżem Trybunału Konstytucyjnego.

Nie można na podstawie orzeczeń trybunałów międzynarodowych ogłaszać, że instytucje nie istnieją i nie obowiązują

Każda taka próba reform musi respektować legalizm. Tradycja Solidarności uczy, że dobra zmiana musi odbywać się poprzez prawo. Instytucje wadliwe, takie jak Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, znosi i przekształca się mocą ustaw uchwalonych i ogłoszonych. Nie można na podstawie orzeczeń trybunałów międzynarodowych ogłaszać, że te instytucje nie istnieją i nie obowiązują. Kto tak postępuje, otwiera drzwi dyktaturze i chaosowi.

Ponadto, wysiłek budowy niezależnych i efektywnych sądów musi być suwerenny. W państwie niepodległym społeczeństwo samo decyduje o kształcie instytucji. Ten, kto za punkt wyjścia przyjmuje optykę Brukseli czy Waszyngtonu, nie powinien brać się za to zadanie.

Autor

Kazimierz M. Ujazdowski

Senator RP, prawnik, profesor Uniwersytetu Łódzkiego

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Jak łatwo w Polsce wykreować nieistniejące problemy. Realne pozostają bez rozwiązań
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw ma sens
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Populizm zabija strefę Schengen
felietony
Szantażowanie Hołowni, czyli szlachta składa protesty wyborcze
analizy
Michał Kolanko: Dlaczego Szymon Hołownia nie gra w wyborczy scenariusz PO?