„Aniela” – recenzja serialu. Takie są baśnie netfliksowej Polski

Netflix zrobił satyrę na wielkomiejskich liberałów. Nie zaskakuje nazwisko scenarzysty, Pawła Demirskiego, który elity na cel bierze regularnie. Ale już Małgorzata Kożuchowska w roli głównej to sensacja.

Publikacja: 20.06.2025 14:05

„Aniela” – recenzja serialu. Takie są baśnie netfliksowej Polski

Foto: Netflix

Można odnieść wrażenie, że napisana przez Pawła Demirskiego „Aniela”, wyreżyserowana przez Jakuba Piątka i Kubę Czekaja, została stworzona w redakcji Krytyki Politycznej – przy stoliku lewicy rzadko wychodzącej poza swoją artystyczno-awangardową banieczkę. Stereotyp goni stereotyp, a społeczna satyra jest ciosana wyjątkowo grubo. Takie wrażenie odniosłem po pierwszych trzech odcinkach, choć cieszę się, że jednak dałem szansę ośmioodcinkowej produkcji Netfliksa. Nie tylko dlatego, że w końcu zobaczyłem intrygującą rolę Małgorzaty Kożuchowskiej, na którą od dawna zasługiwała. Intrygująca jest też krytyka wielkomiejskich liberalnych elit z pozycji lewicowych.

Jakub Piątek i Kuba Czekaj próbują robić kino społeczne, ale „Anieli” daleko do „Edukacji XD”

Żoną jednego z takich właśnie „libków” jest Aniela (Kożuchowska), której życie kręci się wokół wydawania pieniędzy męża (Jacek Poniedziałek). Ten akurat wkroczył w kryzys wieku średniego (w bardzo nowoczesny sposób: medytacja, wejrzenie w głąb siebie etc.) i zamienia Anielę na swoją dawną licealną miłość, przebrzmiałą gwiazdę pop (Renata Dancewicz). Przyzwyczajona do najdroższych restauracji, modnych ubrań i bankietów Aniela trafia do miejsca ze swoich koszmarów, czyli na Przyczółek Grochowski. Chciałaby uciec z tej betonowej dżungli do swojej dawnej willi „po drugiej stronie Wisły”, gdzie z ojcem została jej nastoletnia córka (Lila Vasina), kiedy pewnego razu poznaje lokalne, praskie dziewczyny (Natalia Pitry, Anita Szepelska, Monika Frajczyk), z którymi nawiązuje silną więź. Jedna próbuje być influencerką, choć na razie pracuje w sklepie z zielonym logo, pozostałe dwie rapują i uczą się w lokalnym gastronomiku. Ta szkoła z kolei kierowana jest przez ekscentryczne bliźniaczki (Gabriela Muskała), które próbują w miejscu szkoły zbudować food court. Aniela widzi w tym szansę na wykazanie swojej przedsiębiorczości. Natomiast grochowskie dziewczyny chcą zemścić się na wschodzącej gwieździe rapu Bananie (Antoni Sztaba), którego ojcem jest przyjaciel i prawnik jej męża (Cezary Pazura).

Czytaj więcej

Kożuchowska: ona ma siłę, kreacja trafiona w dziesiątkę.

Nie ma „Aniela” przenikliwości, dowcipu i smutnego realizmu z opowiadającej o wojnie klasowej tegorocznej „Edukacji XD” od Canal+. Mamy za to irytujący miszmasz wszystkiego, co modne w kinie, na czele z łamaniem czwartej ściany rodem z „Fleabag” i wątkiem kulinarnym z „The Bear”. Niektóre role są zbyt przerysowane (Muskała albo Sebastian Pawlak w roli kuriozalnego psychoterapeuty), inne za to zbyt wycofane (Poniedziałek). Wystylizowane zdjęcia Wojciecha Węgrzyna czynią z tej historii uliczną baśń, a reżyserzy Czekaj i Piątek usilnie starają się trzymać w ryzach kina społecznego. Niestety, momentami te szwy prują się dosyć głośno.

Nawiązania do Maty i prof. Marcina Matczaka są w „Anieli” aż nadto widoczne

Jest natomiast „Aniela” przekonującym manifestem feministycznym. Tytułowa bohaterka za maską infantylnej blondynki kryje wieloletnią krzywdę ze strony z pozoru postępowego męża. Do tego o ile on nawiązał romans z kobietą w swoim wieku, o tyle już Aniela sypia z dwa razy młodszym od niej chuliganem (Filip Pławiak). Jednocześnie odzywa się w Demirskim gniew wobec obrońców doktryny Balcerowicza zwanej dziś „kulturą zapierdolu”, więc antybohaterami tej historii zostają epatujący bogactwem raper Banan i tata Banana (nawiązania do Maty i prof. Marcina Matczaka są aż nadto widoczne). Trzymać mamy oczywiście z biednymi i stłamszonymi przez społeczeństwo raperkami z Pragi, które nie zaprzedały się komercji. Finał odbywa się na scenie podczas bitwy freestylowej, gdzie lud buntuje się przeciwko elitom, a pierwotna kobieca siła wyrywa się spod ucisku liberalnego patriarchatu. Blokowiska na Pradze staną się w tym miejscu symbolem wyzwolenia.

Takie to są baśnie netfliksowej Polski z klasowym morałem. Nietrudno też zauważyć, że bunt przeciwko elitom nie kończy się na popkulturze. Ostatnie wybory w Polsce, gdzie chłopak z bloków pokonał dziecko liberalnych wielkomiejskich elit, dobitnie to pokazały.

„Aniela”, scen. Paweł Demirski, reż. Jakub Piątek, Kuba Czekaj, dys. Netflix

Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Plus Minus
„Materialiści” oferują miłośnikom komedii romantycznych dokładnie to, po co przyszli