Joanna Senyszyn: Lewica to ja

- W 2019 roku przekonaliśmy lewicowych wyborców, że warto na nas zagłosować. Czarzasty przekonuje ich teraz, że na jego ugrupowanie nie warto – mówi Joanna Senyszyn, była wiceprzewodnicząca SLD, była posłanka i europosłanka, kandydatka na prezydenta RP.

Publikacja: 01.05.2025 13:07

Joanna Senyszyn

Joanna Senyszyn

Foto: PAP, Rafał Guz

„Rzeczpospolita”: Czy zaskoczyło panią poparcie, jakiego Andrzej Duda udzielił na konwencji w Łodzi Karolowi Nawrockiemu?

Joanna Senyszyn: Prezydent Duda jest pisowskim prezydentem, więc chyba nikogo to nie zaskoczyło. Do ostatniej chwili ociągał się z poparciem Nawrockiego i nawet coś kombinował z Konfederacją, ale ostatecznie wrócił na łono prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Niewykluczone, że nie bezinteresownie i coś dla siebie wytargował. Deklaracja Dudy to próba przekonania też części pisowskiego elektoratu, której Nawrocki nie pasuje.

Myśli pani, że poparcie Andrzeja Dudy pomoże Nawrockiemu osiągnąć poziom poparcia, jaki w sondażach notuje PiS?

Część zwolenników PiS-u, niezadowolonych z kandydatury Nawrockiego, może się nie tyle do niego przekonać, co zmusić do głosowania. Ale na pewno nie wszyscy, bo to kandydat obciążony taką przeszłością, której żaden obywatel Rzeczypospolitej i prawdziwy patriota nie chciałby u swojego prezydenta. Chodzi o niejasne związki z półświatkiem, ale też fałszowanie historii, którego dokonywał jako prezes IPN-u, a między innymi bałwochwalczą gloryfikację tzw. żołnierzy wyklętych, przy równoczesnej marginalizacji wielu bohaterów II wojny światowej i czasów niemieckiej okupacji.

Mówi pani, że startuje w wyborach, żeby mieć na kogo głosować. Magdalena Biejat i Adrian Zandberg, dwoje lewicowych kandydatów, nie przekonało pani do siebie?

Magda Biejat rozbiła swoją partię po to, żeby przejść do niedemokratycznej struktury prowadzonej przez Włodzimierza Czarzastego. Zrobiła to dla fotela wicemarszałka Senatu i kandydowania na prezydenta. Trudno mieć przekonanie, że będzie walczyła o prawdziwą demokrację i stała na straży konstytucji. Tym bardziej, że choć teraz gra bojowniczkę o prawa kobiet, w poprzedniej kadencji Sejmu nie stanęła w obronie  naszej wicemarszałkini Senatu, Gabrieli Morawskiej-Staneckiej, kiedy Czarzasty groził jej, że jak nie będzie posłuszna, to ją „odstrzeli”. A posłowie Kwiatkowski, Rozenek i ja odeszliśmy wtedy z partii i z klubu w ramach protestu. Z kolei Adrian Zandberg i jego partia mają na wiele spraw poglądy, które nie są bliskie wielu Polkom i Polakom. Przyzwyczailiśmy się już do nowego ustroju i chcemy go poprawić, udoskonalić. Chcemy sprawiedliwości społecznej, ale niekoniecznie wprowadzonej takim orężem.

Czytaj więcej

Co Agnieszka Dziemianowicz-Bąk chce osiągnąć, ogłaszając pilotażowy program skrócenia czasu pracy?

Pani zdaniem Adrian Zandberg i partia Razem są zbyt radykalni?

W niektórych sprawach tak, a w dodatku są mało wiarygodni. W 2019 r., kiedy po raz pierwszy dostali się z nami, czyli SLD, do Sejmu, oburzyła ich wysokość poselskiego wynagrodzenia, którego wtedy wynosiło ok. 8 tysięcy brutto, i zadeklarowali, że nadwyżkę ponad minimalną czy średnią krajową, będą przekazywać na cele społeczne. Ale nigdy nie pokazali dowodów przelewów. Teraz, w czasie kampanii wyborczej,  ten ich radykalizm przygasł, ale przecież pamiętamy, że chcieli, 70- czy 80-procentowego podatku dochodowego, choć przecież i tak płacimy niemałe podatki.

Czy sytuacja, w której lewica ma troje kandydatów, nie osłabia tej strony sceny politycznej?

Lewicą jestem ja. Jeżeli Magda Biejat i Adrian Zandberg uważają, że ich kandydatury osłabiają lewicę, mogą się wycofać.

Widać jednak wyraźnie, że dziś polityczny wiatr wieje w żagle prawej strony. Czy problemem lewicy nie jest to, że zbyt mocno skupiła się na postulatach światopoglądowych kosztem np. tematyki socjalnej?

Czarzaści odwrócili proporcje, które postulowałam jeszcze jako wiceprzewodnicząca SLD, czyli 20 lat temu:  że w programie partii ma być 70 proc. kwestii gospodarczych i społecznych, 30 proc. tzw. światopoglądowych, które tak naprawdę dotyczą praw człowieka.

I nie ma pani wrażenia, że w rzeczywistości te proporcje wyglądają dziś odwrotnie?

W partii Czarzastego mało kto ma pojęcie o gospodarce czy polityce społecznej, więc łatwiej im jechać na tematyce światopoglądowej, choć i w tej dziedzinie mają duże braki. Lewica musi się zajmować przede wszystkim poprawą poziomu życia ludzi pracy, czyli walczyć o sprawiedliwość społeczną. Biedni nie mogą utrzymywać bogatych. To jest kwintesencja lewicowości. I dlatego lewica to ja!

Czytaj więcej

„Królowa internetu”, „Imperatorka”. Ta polityczka błyskawicznie podbiła sieć

Kogo poparłaby pani w wyborach, gdyby nie udało się zarejestrować pani kandydatury?

Kandyduję, żeby wygrać. Poczekajmy więc do drugiej tury.

Sondaże wskazują, że będą to Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Przy takim składzie II tury którego z kandydatów by pani poparła?

Nawrocki z jego mętną przeszłością  i skandalicznymi, wręcz kompromitującymi poglądami w ogóle nie powinien kandydować na prezydenta Rzeczypospolitej. Inna sprawa, że nigdy nie powinien był też zostać prezesem IPN, co zawdzięcza głosom PSL.

A Rafała Trzaskowskiego byłaby pani skłonna poprzeć?

Indywidualne poparcie nie ma żadnego znaczenia. Byłoby ważne, kogo moi wyborcy by poparli. Jestem przekonana, że absolutnie nie Nawrockiego. Natomiast Rafał Trzaskowski musiałby ich poprosić o poparcie.

Drogi Rafale, dbaj o swój elektorat, o tych ludzi, którzy cię cenią i którzy widzą w tobie prezydenta, dlatego, że oni są najważniejsi. Jeżeli ich wyprowadzisz z równowagi, nie pójdą głosować

Joanna Senyszyn, kandydatka na prezydenta RP

Ma pani wrażenie, że Trzaskowski za mało się stara o wyborców lewicy?

Nawet o wyborców centrowych za mało się stara. Jego sztab chyba myśli, że wyborcy lewicowi i centrowi są na kandydata PO skazani, więc można się nie starać o ich głosy. I zaczęły się jakieś wygibasy programowe, uniki i umizgi do prawicy. To droga donikąd. Dlatego apeluję: Rafale, dbaj o swój elektorat, o tych ludzi, którzy cię cenią i którzy widzą w tobie prezydenta; oni są najważniejsi. Jeżeli będziesz  ich lekceważyć, nie pójdą głosować.

Nie kryje pani negatywnego stosunku do Włodzimierza Czarzastego. Nową Lewicę określa pani mianem jego prywatnej partii. Nie startuje pani w wyborach trochę na złość jemu?

Startuję, żeby wygrać, a podczas kampanii przekonywać do racjonalnych, lewicowych poglądów. A ugrupowanie Czarzastego?  To jedna wielka porażka i pośmiewisko. Są w rządzie, a słychać o nich tylko wtedy, gdy są „bohaterami” afer.  Nic dziwnego, że poparcie  im spada. To ostatnia kadencja, w której są.

Ale przecież to Włodzimierz Czarzasty wprowadził lewicę z powrotem do Sejmu.

To członkowie SLD, Wiosny i Razem, ciężko pracując na wynik wyborów w 2019 roku, przekonaliśmy lewicowych wyborców, że warto na nas zagłosować. Czarzasty przekonuje ich teraz, że na jego ugrupowanie nie warto.

Widzi pani po lewej stronie sceny politycznej kogoś, kto mógłby zastąpić Czarzastego?

Nie sądzę, żeby nastąpiła jakaś zmiana. Czarzasty będzie się trzymał rękami, nogami i pazurami, gryzł i drapał, żeby dalej być przewodniczącym.

A gdyby taka zmiana mogła nastąpić? Kto jest pani zdaniem kandydatem na nowego Aleksandra Kwaśniewskiego albo Leszka Millera?

U Czarzastego wszyscy tak dalece się podporządkowali niedemokratycznym regułom, że już nie potrafiliby zbudować demokratycznej partii.

A Agnieszka Dziemianowicz-Bąk? Krzysztof Gawkowski?

Są w niedemokratycznym, chorym układzie, który nic dobrego Polsce nie daje i jest schyłkowy.

Pani prezentuje program, który dziś jest niepopularny, nawet na lewicy. Mówi pani otwarcie, że popiera przyjęcie euro, mówi pani o walce ze zmianami klimatycznymi, o przyjmowaniu imigrantów. Czy z takimi poglądami można się dziś do wyborców przebić?

Przede wszystkim nie można być jak chorągiewka na dachu. Wyborcy, którzy na mnie zagłosują, wiedzą, czego się spodziewać, bo nie zmieniam swoich poglądów w zależności od sondaży. Tak, uważam, że musimy dbać o klimat, musimy dbać o naszą przyszłość, musimy zostawić planetę naszym dzieciom i wnukom w stanie, w którym będzie się nadawała do zamieszkania. Musimy uregulować kwestie imigracji, a przede wszystkim pomóc Afryce. Wg badań, jeśli za 30-40 lat nic się nie zmieni i będzie postępowało ocieplenie klimatu, do Europy przybędzie 100-150 milionów ludzi z Afryki, którzy nie będą mieli co jeść, nie będą mieli wody i po prostu tu przyjdą. Musimy mieć tego świadomość i już teraz temu przeciwdziałać. Jeśli chodzi o euro, to nie spełniamy wymogów i musielibyśmy zmienić konstytucję, więc to pieśń przyszłości, ale ją z radością zaśpiewamy, kiedy będzie to korzystne dał Polski. Bardzo wiele Polek i Polaków zgadza się z moimi poglądami. Dostaję liczne podziękowania za kandydowanie. Lewicowi wyborcy cieszą się, że wreszcie mają na kogo głosować i rozumem, i sercem, a najbardziej,  że nie muszą znowu wybierać mniejszego zła, tylko mogą wybrać większe dobro.

Prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. Jak patrzy pani na wydatki na obronność? Obecnie Polska wydaje na ten cel niemal 5 proc. PKB. Pani zdaniem to wystarczająco, za dużo, a może za mało?

Musimy mieć silne, 200-tysięczne, zawodowe wojsko, bardzo dobrze wyszkolone, świetnie wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt. Ale trzeba skończyć z potrząsaniem szabelką i chęcią bycia zawsze na przedzie. Nie stać na wydawanie 5 proc. PKB na obronność. Tak wysokie wydatki nas zrujnują,  odbiją się negatywnie na ochronie zdrowia, mieszkalnictwie, szkolnictwie.  Spowodują obniżenie poziomu życia. Naprawdę wystarczy 3,5 proc. PKB, aby wspólnie z Unią Europejską i z NATO zapewnić pokój. Różnica między 3,5 a 5 proc. PKB na obronność to jest 80 miliardów złotych rocznie. Rząd nie ma prawa aż tak zadłużać nas, naszych dzieci i wnuków. Wojny nie będzie. Rosja, którą potępiam za wszystko, co robi, za jej imperialne zapędy, za napaść na Ukrainę, nie ma interesu, żeby napaść na kraje natowskie i na Polskę.

Jeśli jesteśmy przy Ukrainie, to czy poparłaby wysłanie polskich żołnierzy w charakterze sił pokojowych do tego kraju, po zawarciu porozumienia pokojowego?

Polacy mówią, i słusznie, żeby nie wysyłać naszych żołnierzy, bo dlaczego nasi synowie i nasze córki mają ginąć. Ale jeżeli to byłyby siły pokojowe, wysłane tam po zawarciu pokoju, to przecież my takie siły już wysyłaliśmy, np. do byłej Jugosławii. Dlaczego mielibyśmy tutaj się wyłamać ze społeczności międzynarodowej? Ale to wszystko trzeba realizować drogą porozumienia ze społeczeństwem. Musiałby być zawarty pokój i musiałyby to być siły pokojowe, na przykład ONZ-owskie. Absolutnie nie natowskie, dlatego, że NATO jest sojuszem obronnym, ale o charakterze militarnym. Oczywiście misja pokojowa powinna być dla ochotników.

Czytaj więcej

Wyborcy jednego z kandydatów na prezydenta zdecydowanie za wysłaniem polskich wojsk na Ukrainę

Na jaki wynik liczy pani w wyborach prezydenckich?

Na bardzo dobry.

Ale stawia pani sobie jakiś cel? Minimalne poparcie jakie chce uzyskać, by uznać start za sukces?

Moim celem jest druga turę. Bardzo poważnie podchodzę do wyborów, do wszystkich debat. Biorę w nich udział, ponieważ wszyscy obywatele, bez względu na to, jakie media preferują, mają prawo usłyszeć, co do powiedzenia mają kandydaci.

A jeśli nie zostanie pani prezydentem ma pani jakieś plany na polityczną przyszłość?

Wszystko zależy od wyniku, ale nie wykluczam tworzenia partii lewicowo-ludowej. Bardzo wielu mieszkańców wsi czuje, że nie ma w Sejmie reprezentacji, która by dbała o interesy rolników. A ja, jako specjalistka w dziedzinie ekonomiki rolnictwa znam się na tym, więc mogłabym być matką dla ugrupowania, które dbałoby o interesy ludzi pracy, zarówno w miastach, jak i na wsi. Na pewno nie byłabym szefową partii, bo to zadanie dla młodych. 

Polityka
Doradca Andrzeja Dudy pojawił się na wiecu Sławomira Mentzena
Polityka
Nawrocki u Trumpa. Czy to zmieni kampanię prezydencką?
Polityka
Machcewicz o Nawrockim: Człowiek niezwykle brutalny, mam nadzieję, że nie wygra
Polityka
Karol Nawrocki spotkał się w Gabinecie Owalnym z Donaldem Trumpem
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Kandydat na prezydenta Marek Woch: Polska powinna mieć broń jądrową
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne