Według ostatnich sondaży, w pierwszej turze wyborów prezydenckich kandydaci lewicowi – Adrian Zandberg, Joanna Senyszyn i Magdalena Biejat – mogą liczyć w sumie na ok. 10 proc. głosów.
Dla porównania, w wyborach w 2020 r. kandydat SLD i Wiosny Robert Biedroń dostał 2,22 proc., a kandydat Unii Pracy Waldemar Witkowski - 0,14 proc. Z kolei w 2015 r. wystawiona przez SLD Magdalena Ogórek zdobyła głosy 2,38 proc. uczestników pierwszej tury. Ostatnim kandydatem lewicy, który zyskał dwucyfrowe poparcie, był ówczesny przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski, który w 2010 r. otrzymał 13,68 proc. głosów.
Czytaj więcej
Rafał Trzaskowski niezmiennie ma największe szanse zostać nowym prezydentem Polski. Ale z sondażu...
Wybory prezydenckie i najnowsze sondaże. Magdalena Biejat: Bardzo dobra wiadomość
- Lewica osiąga dobre wyniki w tych wyborach. Widać, że jest przestrzeń na lewicowy program, na program, który mówi o tym, że nie musimy wycofywać państwa, nie musimy wprowadzać wolnej amerykanki, żeby czuć się bezpiecznie, wręcz przeciwnie, że to państwo jest nam potrzebne i ja się z tego bardzo cieszę - skomentowała sondaże w rozmowie z Polsat News Magdalena Biejat, wicemarszałek Senatu. - To jest bardzo dobra wiadomość, bo to znaczy, że wystarczy wyjść do ludzi tam gdzie oni są, pracować ciężko i że zwłaszcza młodzi ludzie, kiedy widzą alternatywę dla skrajnej prawicy, to się do niej przekonują. Jestem pewna, że to jest tylko początek tej drogi - dodała.
- Pytanie, co lewica z tym wynikiem zrobi i jaki ostatecznie będzie wynik - zastrzegła. - Niezależnie od tego, jakie te wyniki będą, ja nie zakończę swojej działalności i pracy na tej kampanii. To jest też szansa na drugi oddech dla lewicy, na przestrzeń na to, żeby docierać do państwa z informacją, co rzeczywiście wywalczyliśmy w rządzie i co w rządzie chcemy jeszcze zrobić - zadeklarowała.