Magdalena Biejat odpowiada Adrianowi Zandbergowi. „Nie jestem w polityce po to, żeby szukać wymówek”

- Chciałabym, żebyśmy budowali szeroki front lewicowy - oświadczyła kandydatka Lewicy w wyborach prezydenckich Magdalena Biejat. W rozmowie z Polsat News oceniła, że lider Razem Adrian Zandberg, krytykując rząd z pozycji opozycji, wybrał łatwiejszą drogę.

Publikacja: 15.05.2025 13:29

Magdalena Biejat na wiecu w Krakowie i Adrian Zandberg podczas spotkania z wyborcami w Częstochowie

Magdalena Biejat na wiecu w Krakowie i Adrian Zandberg podczas spotkania z wyborcami w Częstochowie

Foto: PAP/Łukasz Gągulski, PAP/Waldemar Deska

zew

Według ostatnich sondaży, w pierwszej turze wyborów prezydenckich kandydaci lewicowi – Adrian Zandberg, Joanna Senyszyn i Magdalena Biejat – mogą liczyć w sumie na ok. 10 proc. głosów.

Dla porównania, w wyborach w 2020 r. kandydat SLD i Wiosny Robert Biedroń dostał 2,22 proc., a kandydat Unii Pracy Waldemar Witkowski - 0,14 proc. Z kolei w 2015 r. wystawiona przez SLD Magdalena Ogórek zdobyła głosy 2,38 proc. uczestników pierwszej tury. Ostatnim kandydatem lewicy, który zyskał dwucyfrowe poparcie, był ówczesny przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski, który w 2010 r. otrzymał 13,68 proc. głosów.

Czytaj więcej

Nowy sondaż prezydencki „Rzeczpospolitej" nie pozostawia złudzeń, kto jest faworytem wyborów. Ale...

Wybory prezydenckie i najnowsze sondaże. Magdalena Biejat: Bardzo dobra wiadomość

- Lewica osiąga dobre wyniki w tych wyborach. Widać, że jest przestrzeń na lewicowy program, na program, który mówi o tym, że nie musimy wycofywać państwa, nie musimy wprowadzać wolnej amerykanki, żeby czuć się bezpiecznie, wręcz przeciwnie, że to państwo jest nam potrzebne i ja się z tego bardzo cieszę - skomentowała sondaże w rozmowie z Polsat News Magdalena Biejat, wicemarszałek Senatu. - To jest bardzo dobra wiadomość, bo to znaczy, że wystarczy wyjść do ludzi tam gdzie oni są, pracować ciężko i że zwłaszcza młodzi ludzie, kiedy widzą alternatywę dla skrajnej prawicy, to się do niej przekonują. Jestem pewna, że to jest tylko początek tej drogi - dodała.

- Pytanie, co lewica z tym wynikiem zrobi i jaki ostatecznie będzie wynik - zastrzegła. - Niezależnie od tego, jakie te wyniki będą, ja nie zakończę swojej działalności i pracy na tej kampanii. To jest też szansa na drugi oddech dla lewicy, na przestrzeń na to, żeby docierać do państwa z informacją, co rzeczywiście wywalczyliśmy w rządzie i co w rządzie chcemy jeszcze zrobić - zadeklarowała.

Magdalena Biejat podczas wiecu wyborczego w Poznaniu

Magdalena Biejat podczas wiecu wyborczego w Poznaniu

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Lewica wspólnie z Partią Razem? Magdalena Biejat odpowiada

Kilka miesięcy temu Magdalena Biejat wyszła z Partii Razem, której była współprzewodniczącą. W niedawnej debacie w TVP lider Razem i kandydat na prezydenta Adrian Zandberg krytykował Biejat za to, że Lewica - która współtworzy rząd Donalda Tuska - zagłosowała za budżetem, w którym według niego brakuje wielu miliardów złotych na służbę zdrowia.

Na antenie Polsat News kandydatka została zapytana, czy wyobraża sobie rozmowy o wspólnym starcie z Partią Razem - które tworzy w Sejmie pięcioosobowe koło - w wyborach parlamentarnych w 2027 r.

- Myślę, że to jest pytanie przede wszystkim do Partii Razem, bo ostatnio widzę coraz więcej niezrozumiałych dla mnie ataków w moim kierunku - odparła. - Ja uważam, że to jest jedyna droga - oznajmiła. - Ja chcę budować taką lewicę, która nie skupia się na wewnętrznym wrogu, która nie buduje podziału wewnątrz lewicy, bo lewicowi wyborcy mają tego dość i w ogóle im się nie dziwię - mówiła.

Czytaj więcej

Sławomir Mentzen nie przyjął policyjnej ochrony. „Wolałbym, żeby policja zajęła się znalezieniem osób, które mi grożą”

- Chciałabym, żebyśmy budowali szeroki front lewicowy, tak jak to było we Francji, tak jak zrobiliśmy w 2019 r. w Polsce - dodała Biejat. Oceniła, że to da szansę na zwiększenie podmiotowości lewicy i na to, że postulaty tej formacji będą realizowane. - Silniejsza lewica to lewica, która idzie razem - przekonywała wicemarszałek.

„Miałam poczucie, że w tym rządzie zrobić się nie uda zbyt wiele”

Magdalenie Biejat przypomniano jej słowa z listopada 2023 r., czyli okresu sprzed zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska. - Nie udało się uzyskać gwarancji finansowania tych projektów, na których nam zależało najbardziej, w związku z czym trudno jest brać odpowiedzialność za jakiekolwiek ministerstwo, które nie daje nam żadnych gwarancji realizacji programu - mówiła wtedy polityk. Co się zmieniło?

Prawdziwa zmiana jest tam, gdzie jest władza i tam, gdzie jest rząd.

Magdalena Biejat

- Zmieniło się to, że będąc w parlamencie w koalicji z lewicą widziałam, ile są w stanie lewicowi ministrowie zrobić. Na początku miałam poczucie, że w tym rządzie zrobić się nie uda zbyt wiele, tymczasem ci lewicowi ministrowie, którzy przecież reprezentują siłę, która jest mniejszościom udziałowcem w tym rządzie, są niezwykle skuteczni – powiedziała w czwartek w Polsat News, wspominając w tym kontekście o rencie wdowiej i waloryzacji zasiłku pogrzebowego, obniżonego w czasach poprzednich rządów Donalda Tuska. - Zobaczyłam, że w tym rządzie także możemy wiele zrobić - przekonywała.

Czytaj więcej

Kto stoi za próbą ingerencji w kampanię wyborczą i spotami na Facebooku

Kandydatka Lewicy: Nie boję się Donalda Tuska

Adrian Zandberg stawiał zarzut, że koalicja pod wodzą Tuska, która przejęła władzę z rąk PiS, nie spełniła swoich obietnic, np. tej dotyczącej odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa. - Ja się nie poddaję. Ja nie jestem w polityce po to, żeby powiedzieć „nic się nie da” i szukać wymówek, żeby w związku z tym nie brać odpowiedzialności. Bo oczywiście to jest łatwa droga, wygodna, która pozwala nie ponosić porażek. Ale również trudniej wtedy o sukcesy - skomentowała w wywiadzie Magdalena Biejat. Dodała, że w opozycji można zrobić „bardzo niewiele”. - Prawdziwa zmiana jest tam, gdzie jest władza i tam, gdzie jest rząd. (...) Już w tym rządzie udaje się wiele rzeczy zrobić - mówiła.

Nie będę żyrować rządu, w którym lewica już nie ma nic do powiedzenia.

Magdalena Biejat

- Nie boję się Donalda Tuska, tak jak nie boją się go ministrowie, którzy co tydzień na posiedzeniach rządu spierają się i wywalczają konkretne rzeczy - deklarowała. Pytana, czy to uwaga pod adresem Adriana Zandberga, odparła, że to jej apel do wyborców lewicy. - Żeby - kiedy pójdą do wyborów - zastanowili się, jakiej lewicy chcą. Czy takiej, która bierze odpowiedzialność i codziennie ciężko pracuje, żeby rzeczywiście obietnice dowieźć, czy takiej, która wybiera drogę łatwiejszą moim zdaniem, drogę wiecznego krytykowania i powtarzania od 10 lat tych samych postulatów, których z pozycji opozycji nie da się przekuć na konkretne rozwiązania - dodała.

Czytaj więcej

Mentzen: Rosja nielegalnie wpływa na wybory? To PO oczernia mnie i Nawrockiego

- Na pewno nie będę żyrować rządu, w którym lewica już nie ma nic do powiedzenia, w którym lewica nie może wprowadzać zmian, ale na razie jeszcze jest wszystko w grze - przekonywała Biejat.

Polityka
Kampania w cieniu wojny na Wschodzie
Polityka
Dyrektor NASK: Afera z reklamami atakującymi konkurentów Rafała Trzaskowskiego to może być prowokacja
Polityka
„Ukraść wybory, dokonać ogromnej manipulacji”. Jarosław Kaczyński mówi o nadużyciach w kampanii
Polityka
Afera ze spotami wyborczymi. Prezydent Andrzej Duda chce informacji od ABW
Polityka
Wieczór i poranek wyborczy „Rzeczpospolitej” w rp.pl