Wyniki i wnioski z najnowszego sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” powinny być dzwonkiem alarmowym dla decydentów. To truizm, ale sądy powszechne, Trybunał Konstytucyjny (od jesieni ub. roku współczynnik nieufności do tej instytucji wzrósł z 49,7 do 54,5 proc.) oraz prokuratura (zaufanie do niej spadło z kolei z 40 proc. do 37,4 proc.) są zbyt ważne dla funkcjonowania państwa, abyśmy mogli sobie pozwolić na tak niskie wskaźniki zaufania.
Łatwo wskazać głównych winnych tego stanu rzeczy: to politycy, którzy kłócąc się o status poszczególnych sędziów i ważność wydawanych przez nich orzeczeń, legalność wyboru kierownictwa prokuratury i głodzenie Trybunału Konstytucyjnego kompletnie tracą z pola widzenia, co w tym wszystkim najważniejsze – obywateli i ich interes. A jest nim sprawnie działający wymiar sprawiedliwości.
Czytaj więcej
Ludzi nie interesuje to, czy prezesem lokalnego sądu jest nominat "ziobrowy" czy "żurkowy". Ale t...
Czytaj więcej
Trudno o zaufanie do sądów, gdy na to, czy wyrok się ostanie, czy nie, największy wpływ ma droga...
Spadek zaufania do sądów i prokuratury. Co jest przyczyną?
Czy aby jednak sami sędziowie i prokuratorzy nie przykładają ręki do pogłębienia problemu? Jak pisze w swoim tekście Katarzyna Batko-Tołuć, w słynnej sprawie tzw. Piątki z Hajnówki „czym bardziej prokurator szukał dowodów, tym bardziej ich w tej sprawie nie było” (to zdanie z uzasadnienia wyroku uniewinniającego społeczników). Jacek Dubois w swoim felietonie pod znamiennym tytułem „Bezradność Syzyfa” zwraca uwagę, że „powaga wymiaru sprawiedliwości wymaga, by gwarancje dla osób współpracujących z organami ścigania były realne” – a nie są. Maciej Zaborowski relacjonuje niedawną rozmowę z prokuratorem, który bez ogródek przyznał, że „prokuratura jest od oskarżania, nie od umarzania koniec i kropka”. A Leszek Kieliszewski wylicza, że w sprawie pewnego biznesmena, przeciwko któremu w ubiegłym tygodniu prokuratura regionalna po siedmiu latach umorzyła postępowania, i który spędził w areszcie 16 miesięcy, decyzje o areszcie podejmowało w sumie 11 sędziów różnych sądów. „Nie pamiętam ani jednej pomyłki sądowej, w której padłoby słowo przepraszam” – konkluduje adwokat.
Polecam lekturę „Tygodnika Prawników”. Choć miejscami jest naprawdę dojmująca.