Czy dopuszczalne jest porównanie sytuacji w Gazie, gdzie obserwujemy działania wojsk izraelskich skierowane m.in. wobec palestyńskich cywilów, z tragedią Holokaustu? Takie znaki równości niekiedy stawiają niektórzy lewicowi aktywiści, ale też zwolennicy Konfederacji.
Jest to niedopuszczalne z kilku względów. Sytuacja w Gazie i śmierć cywilów, w tym dzieci, to niewyobrażalna tragedia. Nie oceniając dramatu tego konfliktu, musimy zachować wierność faktom i historii. Holokaust był brutalnym, rozłożonym na wiele etapów, systematycznym i zindustrializowanym procesem, który narastał i w zasadzie miał jeden cel – zniszczenie Żydów. Zlikwidowanie fizyczne narodu żydowskiego wpisywało się w budowaną przez Hitlera i popierających go Niemców straszliwą ideologię. W wielu regionach świata obserwujemy konflikty, natomiast żaden nie może być porównywany do tego, który miał miejsce w Europie w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku.
Czy dziwi pana to, że sporo zwolenników Nowej Lewicy i Konfederacji popiera działania Hamasu i bardziej jest widoczne wśród nich poparcie dla strony palestyńskiej niż izraelskiej? Tak wynika m.in. z badań Opinii 24 przeprowadzonych pod koniec poprzedniego roku.
Ten mechanizm możemy zaobserwować w wielu krajach demokratycznego świata. Ludzie o poglądach skrajnie lewicowych i skrajnie prawicowych mocniej sympatyzują z Hamasem, który jest organizacją terrorystyczną. Jednocześnie wielu z nich winę za konflikt przypisuje wyłącznie Żydom. Co istotne, ich agresja nie jest skierowana w stosunku do polityków izraelskich, tylko w stosunku do zwykłych Żydów na całym świecie, w Republice Południowej Afryki, we Francji czy w Austrii. Znam wielu ludzi, którzy są atakowani, ponieważ są Żydami, choć nikt ich nie pyta, jakie jest ich zdanie na temat działań Izraela i tego, co się dzieje na Bliskim Wschodzie. Jedynie w oparciu o uproszczenia jest przyjmowane, że są winni temu, co spotyka ludność palestyńską. To bardzo niebezpieczny proces.
Czytaj więcej
80. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau przez Armię Czerwoną...
Ale z drugiej strony, czy przypominanie o cierpieniach ludności cywilnej w Gazie z automatu ma być traktowane jako objaw tzw. nowego antysemityzmu? Bo przecież przedstawiciele władz Izraela zarzucają to m.in. instytucjom międzynarodowym, które krytykują ich za działania wobec Palestyńczyków czy teraz Iranu.
To pytanie jest bardzo polityczne. Ja nie chcę się odnosić do samej polityki rządu Izraela, czy oceniać sytuacji na Bliskim Wschodzie, bo nie takie jest zadanie naszej organizacji. W Fundacji Auschwitz Pledge koncentrujemy się na obojętności wobec wszelkiej dyskryminacji – ze względu na religię, pochodzenie, rasę, płeć czy orientację seksualną. W tym roku rozpoczęliśmy działania edukacyjne, promując film „Auschwitz nie spadło z nieba”, wyprodukowany przez znanego amerykańskiego filantropa, ambasadora Ronalda S. Laudera. Jest to film dokumentalny, skierowany do młodzieży licealnej, który krok po kroku opowiada, jak narastający antysemityzm przerodził się w Holokaust. Moim zdaniem po jego obejrzeniu nie można snuć porównań takich, o których pan wspomniał. Istotne także, że wraz z odchodzeniem ocalałych z Holokaustu, ta historia zaczyna być traktowana w sposób dowolny, a czasami nawet cyniczny. Dzisiaj można jeszcze zapytać tych, którzy przeżyli to piekło, widzieli mechanizm zbrodni, jak oni to widzą i my staramy się te wspomnienia pokazać młodym ludziom jako pewnego rodzaju przestrogę. Myślę, że to jest dobra ścieżka.