Historia mężczyzny bez ręki, którą obcięło ISIS

Mężczyzna okaleczony przez Państwo Islamskie w Mosulu jest bohaterem „The Seer”, najnowszej premiery Milo Raua na Wiener Festwochen.

Publikacja: 11.06.2025 05:30

„The Seer" Milo Raua na Wiener Festwochen

„The Seer" Milo Raua na Wiener Festwochen

Foto: Nurith Wagner Strauss/Wiener Festwochen/Mat. Pras

W rzymskim Circus Maximus mordujący się gladiatorzy, poprzedzający śmierć przeciwników metodycznym odcinaniem im kończyn ciała byli atrakcją igrzysk dla ludu spragnionego krwi, wina i chleba.

Minęło 2 tysiące lat, a ludzkość niewiele się zmieniła. Udowadnia to najnowszy spektakl Milo Raua, światowej sławy szwajcarskiego reżysera, obecnie dyrektora Wiener Festwochen, jednego z najważniejszych europejskich festiwali. Pokazuje na przykładzie Państwa Islamskiego i szariatu, ale padają w „The Seer” również nazwy Ukrainy, Gazy. Wielu części współczesnego świata, gdzie toczą się wojny taka jak ich pramatka, ta o Troję, najstarsza opisana w historii – tyle tylko, że w dzisiejszej skali i formie.

Milo Rau i premiera „The Seer" w Wiedniu

Starożytny klucz jest niezwykle ważny w twórczości Raua – ten na wskroś nowoczesny reżyser, używający do pokazywania świata narzędzi dokumentalisty, reportera, fotografa wojennego – zgodnie z dawnymi kanonami humanistycznymi uczył się greki i zna dorobek greckich filozofów i tragediopisarzy w oryginale. Nic dziwnego, że przebywając w wielu miejscach konfliktów na świecie – w Ameryce Łacińskiej i na Bliskim Wschodzie – przykładał do nich miarę antycznej tragedii, pisząc i reżyserując „Antygonę w Amazonii”, „Oresteję w Mosulu” czy pokazywane ostatnio na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych „Dzieci Medei". I czuł się we wspomnianych miejscach jednocześnie tak jak w starożytnej tragedii, jak i w dzisiejszych mediach, internecie, telewizji. Okrucieństwo się nie zmienia – zmieniły się tylko media je pokazujące.

W „The Seer” do transmisji służą dwa ekrany – telefonu komórkowego i transmisji wideo, zawieszonego nad sceną wiedeńskiego Odeonu. Miejsce spektaklu ma znaczenie. Odeon działa w dawnej sali wiedeńskiej giełdy, spalonej w czasie II wojny światowej, a majestatyczne kolumny w wypalonej sali wzorowane na greckich – pozostają od dekad obtłuczone.

Amfiteatralna widownia stanęła na przeciwko pustynnej wydmy zaśmieconej cywilizacyjnymi odpadami. Zawieszony ponad taką naturalistyczną scenografią ekran pokazuje na dalszym planie obóz uchodźców w Mosulu po wyzwoleniu z okupacji ISIS. W kulminacyjnej sekwencji oglądamy początek publicznej egzekucji w centrum bazaru, podczas której Azadowi Hassanowi i jego bratu odcięto prawe dłonie. Azad odnalazł w sieci nagranie egzekucji i jest bohaterem spektaklu Milo Raua.

Reżyser zderzył w nim dwie perspektywy: Azada i Ursiny Lardi, aktorki znanej m.in. z „Białej wstążki” Michaela Hanekego – filmu nagrodzonego Złotym Globem i Złotą Palmą – współautorki scenariusza „The Seer”. Na pustynnej wydmie wciela się w postać aktorki z przeszłością fotografki wojennej, która zadebiutowała w roli Neoptolemosa, znanego z „Iliady” i „Odysei” Homera, przede wszystkim zaś „Filokteta” Sofoklesa. Potem, poczynając od czasu upadku komunizmu w Albanii, gdzie gangi dokonywały egzekucji rządowych oficjeli, jeździła wszędzie tam, gdzie wybuchały nowe wojny i rewolucje, by relacjonować je zgodnie z logiką współczesnego przemysłu medialnego: zanim nie wygaśnie uwaga i „wrażliwość” odbiorców.

Dzisiejsza wojna jak ta z „Filokteta” Sofoklesa

Odgłos migawki rejestrującej ofiary i zbrodnie wzmocniony przez głośniki brzmi jak strzał karabinu lub armatnia salwa, która towarzyszyła pracy fotografki. A dlaczego postać Neoptolemosa jest ważna w opowieści Raua i Lardi? Ponieważ, gdy w czasie oblężenia Troi zaistniał impas, Neoptolemos został wysłany do Filokteta, posiadającego łuk i strzały Heraklesa, bez których według przepowiedni Troja nie mogła być zdobyta. Filoktet nagle stał się ważny, choć przez wiele lat krwawił i cierpiał w samotności, po niedającym się uleczyć ukąszeniu węża, porzucony na wyspie Lemnos przez Greków, którzy poszli zdobywać Troję.  

Neoptolemos miał oszukać Filokteta, byle tylko zdobyć cudowny łuk i strzały, mogące zmienić losy wojny. Jednak w tragedii Sofoklesa o zdradzie i poczuciu winy - pod wpływem wyrzutów sumienia ujawnił Filoktetowi kulisy nieszczerej gry.

Podobnie można powiedzieć o bohaterce Lardi. Teoretycznie jej praca służy temu, by poprzez pokazanie okrucieństw wojny poruszyć sumienie światowej opinii publicznej i doprowadzić do zakończenia konfliktów. Ale chyba już mało kto w taką misję mediów wierzy. Bohaterka Lardi żyje z dnia na dzień, od wojny do wojny, stanowiąc część objazdowego medialnego cyrku ryzykujących życiem, ale też świetnie opłacanych paparazzi śmierci. Można pomyśleć, że współcześni artyści, opowiadający o okrucieństwie świata są tego zjawiska echem lub odbiciem.

Czytaj więcej

Tilda Swinton i John Malkovich zagrają w polskich teatrach

Rau i Lardi, dokumentując historię mosulskiego nauczyciela, którego pod byle pretekstem pozbawiono ręki – starał się odzyskąć dług od osoby powiązanej z ISIS, starają się wyzwolić z nowego rodzaju fatum greckich tragedii i współczesnych mediów. To nowe fatum polega na tym, że zarówno ludzie mediów, jak i artyści przestrzegając przed rozlewem krwi – przecież im nie zapobiegają. Może tylko bohaterowie tacy jak Azad Hassan czują ulgę? Najpierw przemawia do nas z ekranu na tle obozu uchodźców, podkreślając, że czuje się dziedzicem starożytności, bo pochodzi z miejsca, gdzie stała Niniwa, jedno z najstarszych miast świata. Gdy dociera do sedna opowieści – zamiast dumy może ujawnić tylko swoje cierpienie i kikut ręki, schowany do tej pory w kieszeni.

Zbrodnia ISIS w Mosulu

Potem widzimy film ze współczesnego Mosulu. Azad przechadza się z Lardi po miejscu, gdzie kilka lat temu obcięto mu dłoń. Bazar tętni gwarem. To jedno z tych wielu miejsc, w którym przelewano na świecie krew, a potem życie potoczyło się swoim rytmem. Azad, ten współczesny Filoktet, ma prawo czuć katharsis, gdy na ekranie kończy się jego opowieść, wychodzi z kulis na scenę i dostaje od nas brawa. Jednocześnie, proszę wybaczyć okrucieństwo, staje się dzięki swojemu dramatowi pokazywanemu w teatrze dzięki koprodukcji najlepszych europejskich scen i festiwali (Wiener Festwochen, Schaubühne am Lehniner Platz w Berlinie i La Biennale di Venezia) – celebrytą nieszczęścia.

Czytaj więcej

Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol

Na tym tle trzeba zapytać, czemu ma służyć scena, gdy Lardi przecina sobie lancetem nogę i krwawi na naszych oczach oraz na ekranie, próbując upodobnić siebie i swoją bohaterkę do Filokteta i Azada? Milo Rau jest bezlitosny dla siebie i dla nas: scena z krwawiącą aktorką jest trikowa. Od bywalców Circus Maximus różni nas to, że zamiast ekscytować się okrucieństwem – wyrażamy nasze ubolewanie, demonstrujemy naszą wrażliwość. Świata zmienić nam się nie udało. Okrutny show must go on.

Teatr
Nie żyje Ewa Dałkowska. Była artystką ponad podziałami
Patronat Rzeczpospolitej
Latem Warszawa oddycha komediami Teatru Capitol
Teatr
„Wyzwolenie” Klaty, Pokaz Mistrzowski XXXI Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Niemiecki teatr doby migracji i AfD
Teatr
Klata rozpocznie dyrekcję w Narodowym słynnym „Weselem” ze Starego z jego gwiazdami