Od początku lipca powinny obowiązywać tzw. umowy mocowe (forma pomocy publicznej), które zakontraktowano podczas majowej aukcji uzupełniającej dla starszych elektrowni, które nie spełniają limitów emisji CO2. Dla nich rynek mocy skończył się pod koniec czerwca, ale z uwagi na potrzebę zachowania stabilnych mocy do produkcji energii, rząd skorzystał z możliwości, jakie przewiduje unijne prawo i wynegocjował w ubiegłym roku dodatkowe formy wsparcia dla tych starszych elektrowni do 2028 r. Mimo że Komisja miała się zgodzić, przyjęto nowelizację ustawy o rynku mocy, aukcje przeprowadzono, to nadal nie ma formalnej decyzji Komisji, która zezwalałaby na transfer pieniędzy.
Z formalnego punktu widzenia brak umów mocowych oznacza, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne w razie potrzeby nie mogą skorzystać ze wsparcia tych elektrowni, którym dotychczasowe umowy wygasły z końcem czerwca.
Decyzja o wsparciu „to kwestia czasu”
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przyznaje, że takiej formalnej decyzji jeszcze nie ma. Resort w lutym 2025 r. złożył do Komisji Europejskiej wniosek o udzielenie odstępstwa w zakresie stosowania limitu emisji w ramach rynku mocy. – Obecnie wniosek jest rozpatrywany przez KE, która po przyjęciu decyzji poda informację o niej do publicznej wiadomości. Brak wykonania umowy oznacza, że do momentu wydania decyzji przez KE, umowy nie podlegają realizacji. Odnosi się to do obu stron tejże umowy – przyznaje resort.
Nieoficjalnie jednak słyszymy, że to efekt biurokracji po stronie Komisji Europejskiej, a decyzja jest gotowa, ale trwa jeszcze opiniowanie decyzji wewnątrz Komisji. – To kwestia czysto formalna. Myślę, że najdalej do końca lipca ta decyzja wyląduje na biurku ministra klimatu – mówi nasz rozmówca zbliżony do rządu. Ma być z datą wsteczną, więc spółki, które wygrały aukcje nie stracą nic mimo opóźnienia w wydaniu decyzji.
Ta decyzja, którą wynegocjował w ub. roku rząd, była możliwa dzięki reformie unijnego rynku energii elektrycznej, która weszła w życie w lipcu 2024 r. Zapisy tam ujęte dają warunkową możliwość wydłużenia życia elektrowniom, które nie spełniają wymogów emisyjnych do 2028 r., w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego. Te elektrownie pracują niekiedy tylko 1000–1500 godz. w ciągu roku, co nie daje im gwarancji zarobku. Są one jednak potrzebne, aby zapewnić wsparcie innym źródłom energii, jak OZE. Stąd dodatkowe wsparcie w postaci rynku mocy.