Nowe dane z gospodarki uskrzydlą gołębie w RPP

– RPP jest nastawiona, żeby obniżać stopy, ale następne dane muszą dać potwierdzenie, że pozytywne trendy [z punktu widzenia dezinflacji – red.] trwają – mówił na początku kwietnia prezes NBP Adam Glapiński. RPP właśnie je dostała.

Publikacja: 23.04.2025 04:32

Prezes NBP Adam Glapiński

Prezes NBP Adam Glapiński

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw urosło w marcu tylko o 7,7 proc. rok do roku. „Tylko”, bo to mniej niż w lutym (7,9 proc.) i w ogóle najmniej od ponad czterech lat. Ostatnio niższą dynamikę płac w sektorze przedsiębiorstw odnotowano w lutym 2021 r. Już od czterech miesięcy mamy jednocyfrowy wzrost rok do roku, co przez wcześniejsze trzy lata prawie nam się nie zdarzało.

Tempo wzrostu wynagrodzeń wciąż jest relatywnie wysokie, ale jednak ewidentnie opada. To dobrze z punktu widzenia Rady Polityki Pieniężnej – bo oznacza, że presja inflacyjna się obniża – acz oczywiście źle dla pracowników. – Powracamy do trendów sprzed kryzysu inflacyjnego i covidowego – komentuje Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym.

Gwoli wyjaśnienia: dane z sektora przedsiębiorstw dotyczą wyłącznie firm (a więc nie sfery budżetowej), i to zatrudniających minimum dziesięć osób. To niepełny, ale mimo to dobry i najszybszy obraz sytuacji płacowej w całej gospodarce. Bardziej kompleksowe dane GUS publikuje z kilkumiesięcznym opóźnieniem.

Średnio w całym pierwszym kwartale przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw urosło o około 8,3 proc. Gdyby przyjąć, że w podobnym tempie rosły płace w całej gospodarce narodowej, to byłby to odczyt wyraźnie niższy, niż NBP prognozował w marcowej projekcji (10,1 proc.). Wydaje się, że takie założenie o podobnej dynamice płac w sektorze przedsiębiorstw, co w całej gospodarce narodowej, jest uprawnione: na to wskazują zwykle historyczne dane. Rok 2024 był wyjątkowy za sprawą dużych podwyżek w sektorze publicznym (co windowało dynamikę płac w gospodarce narodowej, ale nie w sektorze przedsiębiorstw), w 2025 r. pensje w budżetówce urosły już tylko o 5 proc.

Czytaj więcej

Banki stracą na obniżce stóp procentowych. Ale duże zyski zostaną

Realny wzrost płac najniższy od 2023 r.

Tempo wzrostu płac spada na początku roku nie tylko nominalnie, ale też realnie – czyli po korekcie o inflację. W marcu realna dynamika wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw wyniosła około 2,7 proc. i była najniższa od półtora roku. Ten trend spadkowy powinien jednak zmierzać już ku końcowi, a zapewne i się odbić: prognozy zwykle sugerują stabilizację nominalnej dynamiki płac w tym roku w okolicach 7–9 proc. przy oczekiwanym spadku inflacji w okolice 3–3,5 proc. w drugiej połowie roku.

Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w marcu prawie 9056 zł brutto. To pierwszy raz, gdy przekroczyło barierę 9 tys. zł. W pewnej mierze przebicie tej granicy już teraz to efekt wypłaty premii i bonusów rocznych i kwartalnych, m.in. w sektorze IT.

Jednocześnie warto pamiętać, że średnie warunki płacowe różnią się silnie m.in. w zależności od branży. Przykładowo w górnictwie albo w informacji i komunikacji są około dwukrotnie lepsze niż w gastronomii i hotelarstwie. Średnia jest też windowana przez osoby najlepiej zarabiające. Można szacować, że mniej więcej dwie trzecie pracujących zarabia poniżej średniej krajowej.

Czytaj więcej

Kolejny problem dla motoryzacji. UE chce zakazać używania włókna węglowego

Stopy procentowe w dół już w maju?

Marcowe dane o dynamice płac w sektorze przedsiębiorstw – wciąż podwyższone, ale jednak wyraźnie niższe niż jeszcze w 2024 r. i niż w marcowej projekcji NBP, oraz pozostające w tendencji spadkowej – powinny być dla Rady Polityki Pieniężnej jednym z argumentów za tym, aby już na posiedzeniu 6–7 maja obniżyć stopy procentowe. – Jeśli zyskamy pewność, a może nam to powiedzieć następny zestaw danych, że czynniki proinflacyjne się wypaliły, a narasta siła dezinflacyjna, to dostosowanie stóp procentowych będzie możliwe – mówił podczas kwietniowej konferencji szef NBP.

Podstawy do myślenia o obniżce stóp w maju dają też inne wtorkowe dane GUS. Wynika z nich, że w marcu produkcja przemysłowa urosła „tylko” o 2,5 proc., wyraźnie poniżej średniej prognoz ekonomistów dla „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” (+3,8 proc.). Jeszcze mocniej rozczarowała produkcja budowlano-montażowa, gdzie odnotowano spadek o 1,1 proc. r./r. wobec średnich oczekiwań wzrostu o blisko 6 proc. To kolejne dane sygnalizujące, że tempo wzrostu polskiej gospodarki mogło być w pierwszym kwartale niższe, niż przewidywał NBP w marcowej projekcji (3,5 proc. r./r.). To dobra wiadomość z punktu widzenia procesów inflacyjnych. Dodatkowo marcowe dane pokazały też wciąż słaby popyt na pracę w Polsce: zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło przez rok o 0,9 proc., tj. około 57 tys. etatów. Zdaniem ekonomistów dopiero w drugiej połowie roku, wraz z mocniejszym ożywieniem inwestycyjnym, powinniśmy zobaczyć tutaj lepsze dane.

„Słabsze dane z marca wpisują się w obraz powolnego i nierównomiernego ożywienia gospodarczego. Perspektywy pozostają jednak umiarkowanie pozytywne – wzrost w kluczowych branżach eksportowych i inwestycyjnych może wspierać poprawę w kolejnych miesiącach. Odbiciu może pomagać napływ środków z KPO oraz silniejszy impuls inwestycyjny ze strony sektora publicznego” – komentują ekonomiści PKO BP. Zwracają jednak uwagę też na czynniki ryzyka związane np. z wpływem polityki celnej USA na globalny handel.

Nowe dane zwiększają więc nadzieje na pierwszą od półtora roku obniżkę stóp procentowych w maju – i to być może odważniejszą niż tylko o 25 punktów bazowych. Sam prezes Glapiński snuł scenariusz, w którym Rada mogłaby w maju i czerwcu ściąć stopy nawet po 50 punktów bazowych. Tak przewidują obecnie ekonomiści banku Pekao.

Choć obniżka stóp w maju wydaje się bardzo prawdopodobna, wciąż niepewna jest ścieżka w dłuższym horyzoncie. Średnio analitycy ankietowani przez „Rzeczpospolitą” oczekują głównej stopy NBP na poziomie 4,75 proc. na koniec roku (tj. o 100 punktów bazowych niżej niż dziś). Czynnikami niepewności jest nie tylko ścieżka inflacji czy sytuacja geopolityczna, ale też luźna polityka fiskalna rządu. We wtorek GUS potwierdził, że w 2024 r. deficyt sektora finansów publicznych wyniósł w 2024 r. 6,6 proc. PKB, wobec 5,3 proc. PKB w 2023 r. To najwięcej od pandemii i wyraźnie powyżej planów Ministerstwa Finansów oraz oczekiwań ekonomistów i agencji ratingowych. Nominalnie deficyt wyniósł blisko 240 mld zł, najwięcej w historii. Co więcej, zgodnie z tzw. notyfikacją fiskalną w 2025 r. ma jeszcze wzrosnąć do około 249 mld zł. To, przy założeniach Ministerstwa Finansów, oznaczałoby tylko symboliczny spadek deficytu w relacji do PKB w okolice 6,4 proc.

Dane gospodarcze
W Polsce umiera prawie dwa razy więcej osób niż się rodzi
Dane gospodarcze
W kwietniu sektor prywatny w Niemczech znów pogrążył się w recesji
Dane gospodarcze
Trzeci rok zastoju gospodarki Niemiec. Na pocieszenie: więcej wody w Renie
Dane gospodarcze
Sprzedaż detaliczna w dół. Kolejne dane GUS wspierające nadzieję na cięcie stóp
Dane gospodarcze
MFW obniża prognozy wzrostu dla większości krajów świata. To konsekwencje wojny celnej Trumpa