Czy „sąd integracji” jest strażnikiem jakiejś obietnicy? To pytanie ma charakter decydujący i wbrew pierwszej intuicji nie jest jedynie elegancką figurą retoryczną.
„Wspólnotową obietnicą” Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE lub ETS od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości) jest cel wyrażony w art. 1 traktatu o Unii Europejskiej jako „najściślejsza unia pomiędzy narodami Europy”. Jest to okoliczność o charakterze kierunkowym dla sposobu, w jaki sąd integracji postrzega prawo unijne i swoją funkcję w jego obrębie.
Czytając „konstytucyjne” wyroki ETS w sprawach Van Gend en Loos (bezpośredni skutek) i Costa v Enel (pierwszeństwo), zawsze uderza zakorzenienie podstaw dla tych dwóch konstytucyjnych doktryn m.in. w celach, jakie państwa postawiły przed Wspólnotą/Unią. Interpretacja prawa unijnego przyjęta przez Trybunał ma przyczyniać się do osiągnięcia tych celów. To w tym sensie „Idea Europy” idzie w parze z pewną koncepcją prawa. Unia jest wspólnotą prawa, którą łączy powaga prawa. To tu funkcję aksjologicznego zwornika spełnia art. 19 TUE, który zawiera klucz do zrozumienia istoty prawa integracji i jego aksjologii.
Artykuł 19 TUE mówi o zadaniu Trybunału zapewnienia poszanowania „prawa” (fr. le droit, niem. rechts, ang. law) w procesie interpretacji i stosowania traktatów. Powtórzmy: „poszanowania prawa”, a nie ukochanego nad Wisłą przepisu prawa! Obietnica Trybunału polega więc na zapewnieniu, że jednolicie interpretowane „prawo integracji” przyczynia i przyczyni się do podtrzymania dynamiki i zdolności wspólnoty do funkcjonowania właśnie w ramach i dzięki autorytetowi tego prawa.
To fundamentalna lekcja nadal do przyswojenia i internalizowania w Polsce niestety cały czas „przepisu prawa”.