Po miesiącach oczekiwań przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego projekt zmian w kodeksie postępowania cywilnego trafia właśnie do konsultacji społecznych. Mimo że eksperci ograniczyli się tylko do najpotrzebniejszych korekt, to i tak projekt zmian objął blisko 200 regulacji. Jak już wielokrotnie pisaliśmy w „Rz”, przywraca on zasadę rozpoznawania apelacji i zażaleń w składach kolegialnych, a także rozpoznawania zażaleń przez sądy wyższej instancji (w miejsce tzw. zażaleń poziomych rozpatrywanych przez inny skład tej samej instancji).
Odejście od tzw. poziomek cieszy pełnomocników. Zwracają oni uwagę, że jeśli sędziowie w tym samym sądzie kontrolują wzajemnie swoje postanowienia, to trudno w takim przypadku mówić o środku odwoławczym. Przeciwnego zdania jest wielu sędziów (zwłaszcza w sądach rejonowych), którzy chwalą sobie szybkość obecnego rozwiązania. Przywrócenie regulacji obowiązujących przed reformą z 2019 r. i konieczność przekazywania akt do sądu wyższej instancji w celu rozpoznania drobnej sprawy wpadkowej niewątpliwie spowoduje spowolnienie i tak już rekordowo długiego czasu rozpoznawania spraw.
Pełnomocnicy – dodatkowe dwa tygodnie na wagę złota
Istnieją obawy, że podobny efekt wywoła wydłużenie szeregu terminów z dwóch tygodni do miesiąca (np. na apelację, odpowiedź na pozew, odwołanie od decyzji organów regulacyjnych), jak też z trzech lub sześciu miesięcy do roku – na złożenie wniosku o podjęcie postępowania zawieszonego na zgodny wniosek, z powodu niestawiennictwa na rozprawie lub braków (art. 177 § 1 pkt 5 i 6 k.p.c. i art. 178 k.p.c.).
- tyle czasu średnio trwa postępowanie cywilne do czasu wydania wyroku I instancji
– Dodatkowe dwa tygodnie niewiele znaczą w kontekście czasu całego postępowania (apelacja i tak po wniesieniu miesiącami czeka na nadanie biegu), a jednocześnie dla pełnomocnika będą bezcenne – ocenia mec. Adam Zwierzyński z kancelarii Kancelaria Radzikowski, Szubielska i Wspólnicy. Podobnego zdania jest mec. Przemysław Szmidt z kancelarii Filipiak Babicz Legal.