Gdy Marcin zaczyna opowiadać o swoich mercedesach, w jego oku pojawia się błysk przyjemności, którą momentami przeplata udręka. – Mam trzy mercedesy: roczniki 1984, 1985, 1989 – wylicza. Kupował, bo nadarzyła się okazja, remontuje w zaprzyjaźnionym warsztacie. Na tyle, na ile to możliwe, zna ich historię. Wie, że kabriolet został kupiony przed laty w Niemczech, wraz z właścicielem wywędrował za Atlantyk, gdzie przeszedł transformację na potrzeby lokalnych inspektorów ruchu drogowego. Ale wrócił, i w Europie zmiany odwracano. Teraz przywracanie tego auta do jego oryginalnej postaci przypomina polowanie na rzadkiego zwierza na terenie całej Europy: na tej giełdzie oś, w tamtym sklepie reflektor. Wszystko trafia do podwarszawskiego warsztatu, w którym kabriolet z mozołem zaczyna powracać do swojej fabrycznej specyfikacji.