Gdy pracownik zaśpi i spóźni się do zakładu, narusza dyscyplinę, co naraża go na konsekwencje służbowe. Szef może nałożyć na niego kary porządkowe, a w rażących wypadkach nawet rozwiązać z nim umowę. To nie tylko problem porządkowy. Wpływa on też na rozliczanie czasu pracy.

Zgodnie z przepisami podwładni wykonują obowiązki na podstawie z góry ustalonych rozkładów czasu pracy, wyznaczających godziny rozpoczynania i kończenia zadań w poszczególnych dobach. Dlatego pracownik nie może ich dowolnie kształtować, nawet poprzez wyznaczenie mu przedziałów czasu, w których powinien wystartować z realizacją zadań.

Nierzadko problem wynikający z definicji doby pracowniczej pojawia się właśnie u spóźnialskich. Odpracowanie przez nich zaspania czy komunikacyjnego korka w mieście nie jest takie proste. Może doprowadzić do naruszenia regulacji o dobie pracowniczej, a tym samym powodować pracę w godzinach nadliczbowych.

W tym samym dniu

Poślizg w starcie obowiązków najłatwiej będzie odpracować pracującym na jednej zmianie w stałych godzinach. U nich bowiem „odrobienie” spóźnienia w tym samym dniu poprzez dłuższe pozostanie w firmie jest najbardziej prawidłowe i nie spowoduje wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych.

Przykład

Pan Marcin pracuje na zmiany w podstawowym systemie czasu pracy zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. Cały tydzień miał pierwszą zmianę od 6 do 14. W czwartek jednak zaspał i przyszedł do firmy dopiero na 8.

W związku z tym zobowiązał się przełożonemu odrobić spóźnienie i pozostać tego samego dnia przy maszynie do 16. Odpracował w ten sposób dwie godziny poślizgu. W piątek ponownie rozpoczął pracę zgodnie z grafikiem o 6 i pracował do 14.

Nie doszło tu do złamania przepisów o dobie pracowniczej. Ponadto, choć zatrudniony nie wykonywał w czwartek pracy zgodnie ze swoim harmonogramem, nie naruszył ośmiogodzinnej dobowej normy czasu pracy. Każdego dnia doba rozpoczynała się pracownikowi o 6 i kończyła po 24 godzinach, czyli o 6 dnia następnego.

To, że podwładny zaspał i spóźnił się w czwartek do firmy, nie oznacza, że jego doby pracownicze od tego dnia uległy przestawieniu i będą rozpoczynały się o 8. Zarówno w czwartek, jak i w pozostałe dni tego tygodnia doba pracownika rozpoczynała swój bieg od 6, tak jak to wynikało z jego grafiku.

To, że pracę rozpoczął w czwartek o 8, nie było zgodne z zaplanowanym na ten dzień rozkładem, który przy  ustalaniu początku biegu doby pracowniczej ma kluczowe znaczenie. Świadczy o tym jednoznacznie definicja kodeksowa. W myśl niej początek 24-godzinnego biegu doby ma miejsce w godzinie, w której pracownik rozpoczyna pracę zgodnie z obowiązującym go rozkładem.

Wykonując w  czwartek pracę od 8 do 16, zatrudniony nie przekroczył żadnych norm czasu pracy, a zatem nie wykonywał zadań w godzinach nadliczbowych.

W innym terminie

Do przekroczenia norm doszłoby natomiast, gdyby pracownik odrabiał spóźnienie, pozostając dłużej w firmie w innym dniu. Takie rozwiązanie, mimo że najczęściej stosowane, jest jednak z punktu widzenia przepisów niewłaściwe.

Kodeks pracy

nie przewiduje bowiem odrabiania spóźnień poprzez przedłużenie dniówki w innym dniu. Najczęściej dochodzi wtedy do wykonywania zadań ponad obowiązującą podwładnego dobową normę, co stanowi pracę w nadgodzinach.

Przykład

Pan Roman miał pracować zgodnie z grafikiem w całym tygodniu od poniedziałku do piątku od 8 do 16. Ponieważ zaspał w poniedziałek, do firmy stawił się dopiero na 10 i wykonywał zadania jedynie przez sześć godzin, do 16.

W związku z tym, że nie mógł w tym dniu dłużej pozostać, obiecał szefowi, że odrobi zaległe dwie godziny kolejnym dniu, czyli we wtorek, przedłużając o dwie godziny pobyt w zakładzie. Jego pracę w tygodniu zewidencjonowano następująco  - - patrz grafik 1.

Taki sposób zapisania jego czasu pracy jest nieprawidłowy i ukrywa pracę nadliczbową we wtorek. Prawidłowo należało przy sumie godzin pracy w poniedziałek wskazać sześć godzin, a we wtorek 10.

W takim wypadku pracownikowi przysługiwały dodatki za pracę w godzinach nadliczbowych w wysokości 50 proc. wynagrodzenia za dziewiątą i dziesiątą godzinę pracy we wtorek. Normalne wynagrodzenie będzie pracownikowi już wypłacone w wynagrodzeniu zasadniczym za ten miesiąc.

Przyjdę jutro wcześniej

Spóźnienie do firmy pracownicy często rekompensują wcześniejszym rozpoczęciem zadań w innym dniu. To najbardziej kłopotliwe rozwiązanie, gdyż dochodzi wtedy do naruszenia przepisów o dobie pracowniczej i przerywanym systemie czasu pracy. Może to stanowić wykroczenie przeciwko prawom pracowniczym.

Przykład

Zgodnie z grafikiem pan Michał miał pracować w całym tygodniu od 6 do 14. W środę zaspał i do firmy dotarł dopiero na 8. Wykonywał pracę jedynie przez sześć godzin, do 14.

Ponieważ w tym dniu nie mógł dłużej z ostać w zakładzie, zobowiązał się, że odrobi zaległe dwie godziny, przychodząc w czwartek o tyle wcześniej. Jego praca w tygodniu została zapisana tak - patrz grafik 2.

W tym wypadku w dobie, która rozpoczęła się dla pracownika zgodnie z harmonogramem w środę o 6 i trwała do 6 w czwartek, przepracował osiem godzin. Nie wystąpiły zatem nadgodziny. Doszło jednak do złamania przepisów o czasie pracy – o dobie pracowniczej i przerywanym systemie czasu pracy.

Odrobienie spóźnienia poprzez wcześniejszy start obowiązków w jednym z kolejnych po nim dni będzie powodować jeszcze większe konsekwencje i naruszenia.

Przykład

Pracownik w identycznej sytuacji mógł odpracować środowe spóźnienie do pracy dopiero w piątek, kiedy rozpoczął pracę o 4, czyli o dwie godziny wcześniej, niż wynikało z jego grafiku. Jego praca wyglądała następująco >patrz grafik 3.

Tu startując z pracą o 4 w piątek, pracownik wykonywał ją w niezakończonej dobie pracowniczej, która rozpoczęła się dla niego zgodnie z rozkładem o 6 w czwartek.

Łącznie w tej dobie przepracował 10 godzin, co spowodowało nadgodziny, które trzeba mu zrekompensować czasem wolnym lub dodatkowym wynagrodzeniem.