Załóżmy, że otwieramy sklep z ekskluzywnymi kosmetykami skierowany do zamożniejszych konsumentów. Opłaty początkowe związane z wystrojem i wyposażeniem sklepu pochłoną około 50 tys. zł. Zakładamy, że przez pierwsze sześć miesięcy sklep nie będzie przynosił zysku. Trzeba jednak regulować bieżące opłaty, podatki, wyposażenie i wynagrodzenie dla pracowników – na to wydamy po 5 tys. zł miesięcznie. Na założenie własnej drogerii trzeba przeznaczyć 80 tys. zł. Gdzie można zdobyć takie pieniądze? Przeanalizowaliśmy możliwe rozwiązania: banki, pomoc finansową od rodziny i przyjaciół, instytucje typu Provident oraz coraz modniejsze na polskim rynku pożyczki społecznościowe.
[srodtytul]Drogi kredyt i problematyczna Unia[/srodtytul]
Pierwszym rozwiązaniem, które nasuwa się na myśl młodemu biznesmenowi, jest bank. Niestety, uzyskanie środków finansowych w ten sposób nie jest oczywiste, ponieważ młody przedsiębiorca dysponuje zazwyczaj ograniczoną zdolnością kredytową. Spłata pożyczki wiąże się z wieloma opłatami dodatkowymi.
[b]Według doradców finansowych Expandera przeciętny łączny koszt pożyczek gotówkowych oferowanych przez banki w Polsce stanowi ok. 33 proc. wartości pożyczki. [/b]Rekordzistą jest Raiffeisen Bank, który oferuje stosunek łącznego kosztu do kwoty pożyczki na poziomie 49 proc.
Z pomocą młodemu przedsiębiorcy może przyjść Unia Europejska, która w czerwcu 2009 roku dodatkowo poinformowała o planach przeznaczenia kolejnych 500 mln euro na mikropożyczki dla małych firm, które mają problemy z uzyskaniem kredytów bankowych, i osób, które myślą o rozpoczęciu działalności gospodarczej. Obecnie UE oferuje swoim obywatelom bezzwrotną dotację na własną firmę w wysokości 24 tys. zł. Aby ją uzyskać, trzeba spełnić określone warunki. Przede wszystkim osoba, która stara się o pożyczkę, musi mieć status bezrobotnego. Jednak bezrobotny nie otrzyma pożyczki z banku.
Jest też przeszkoda biurokratyczna – ogromna ilość formularzy i podań do wypełnienia. Co więcej, koniecznie trzeba wziąć udział w kursie z podstaw przedsiębiorczości, który trwa zazwyczaj miesiąc.
[srodtytul]Wsparcie od rodziny...[/srodtytul]
Najpopularniejszym sposobem pozyskania pieniędzy na rozkręcenie biznesu jest inwestor w postaci bliskich. Badania przeprowadzone przez Global Entrepreneurship Monitor pokazują, że osoby zakładające firmę najczęściej uzyskują środki finansowe od rodziny lub znajomych. Rodzina jest pomocna w 54 proc. przypadków. Jeżeli zsumuje się bliższą i dalszą rodzinę, znajomych i kolegów z pracy, to okazuje się, że aż 86 proc. inwestorów pochodzi z tej właśnie grupy.
[srodtytul]... albo Venture Capital[/srodtytul]
W gospodarce powstaje wiele projektów, które mogą być zamienione w bardzo opłacalne przedsięwzięcia, ale do ich realizacji potrzebne są środki finansowe. Ponieważ pomysłodawcy tych projektów nie posiadają wystarczającej ilości kapitału, muszą sięgnąć po kapitał zewnętrzny. Banki nie są skore do pożyczania w takich sytuacjach pieniędzy, gdyż realizacja projektów obarczona jest wysokim ryzykiem. Rozwiązaniem stają się specjalne instytucje, które finansują projekty, a w zamian za to uczestniczą w dużej części w zyskach z tego przedsięwzięcia bądź np. stają się współwłaścicielami firmy – mają przynajmniej 40 proc. (choć zazwyczaj ponad 50 proc.) kapitału własnego lub posiadają akcje uprzywilejowane firmy. Są to tzw. fundusze Venture Capital. Nie tak łatwo jednak ubić z nimi interes. Wybierają bowiem tylko najlepsze, najbardziej oryginalne i najbezpieczniejsze pomysły.
[b]Firmy, które ubiegają się o wsparcie finansowe z rynku VC, przy wyborze instytucji finansującej muszą zwrócić uwagę na to: jaką siłę finansową posiada dana instytucja, w jakich okolicznościach zechce się ona wycofać z przedsięwzięcia[/b], gdy się ono powiedzie, jak duży udział w zyskach chce zdobyć firma VC, jakie kontakty ma firma VC na rynku (mogą one być wykorzystane w dalszej działalności projektu) oraz jak duży wpływ na firmę chce wywierać instytucja VC, a także jakich ma specjalistów, którzy mogliby pomóc w zarządzaniu nowo powstałą spółką.
[srodtytul]Anioły i aukcje[/srodtytul]
Pomocną dłoń może podać także anioł biznesu. Jest to bardzo popularna forma zdobywania kapitału w Stanach Zjednoczonych. Od kilku lat funkcjonuje ona również w naszym kraju. Anioły biznesu to przedsiębiorcy, którzy odnieśli sukces i posiadają nadwyżki finansowe. Przeznaczają je na rozruch nowych firm w zamian za udziały w nowym przedsiębiorstwie. Zawsze inwestują własne środki, przez co narażone są na wysoki poziom ryzyka. Nic dziwnego więc, że żądają bardzo wysokich stóp zwrotu z inwestycji, tzw. ROI. Jednak obecnie, podobnie jak banki czy Venture Capital, są mniej skłonni wyłożyć pieniądze na sfinansowanie przedsiębiorstw we wczesnym stadium rozwoju.
To sprawia, że [b]alternatywą dla początkujących biznesmenów stają się coraz popularniejsze w Polsce pożyczki społecznościowe. [/b]Ich idea polega na przeniesieniu biznesowego modelu aukcji internetowych w sektor pożyczek i inwestycji. Tworzy się projekt swojej inwestycji – określa, ile pieniędzy i na jaki cel chce się pożyczyć. Pożyczkobiorca określa czas spłaty oraz propozycję odsetek dla potencjalnego inwestora. Jeżeli przedstawi wystarczająco atrakcyjną ofertę, zgłoszą się do niego potencjalni pożyczkodawcy – osoby fizyczne, które chcą zainwestować swoje nadwyżki finansowe. W Polsce pieniądze można pożyczyć za pośrednictwem m.in. serwisu smava.pl. Za jego pośrednictwem przedsiębiorcy mogą pożyczyć od 1 tys. do nawet 100 tys. zł.
[srodtytul]Na koniec Provident[/srodtytul]
Osoby, które nie posiadają wystarczającej zdolności kredytowej, mogą się zwrócić do instytucji finansowych oferujących tzw. chwilówki. Szybko i bez zaświadczeń można uzyskać nawet 7 tys. zł. Jednak tę kwotę można traktować jedynie jako dopełnienie projektu. Trzeba też pamiętać o tym, że taka pożyczka jest bardzo droga. Instytucje zajmujące się błyskawicznymi kredytami gotówkowymi, np. Provident, oferują bardzo wysokie stopy zwrotu pożyczki.
Przykładowo, pożyczając 1 tys. zł na 28 tygodni, co tydzień spłaca się ratę w wysokości 55 zł. W sumie trzeba oddać 1670 zł. Jeśli okres spłaty wydłuży się, oznacza to jeszcze wyższe oprocentowanie – np. pożyczka spłacana po 34 zł przez 55 tygodni będzie kosztowała 1870 zł.
[ramka][b]Uwaga[/b]
Unijne dotacje trzeba będzie zwrócić, gdy działalność zostanie zawieszona przed upływem dwóch lat. Jeżeli projekt zakończy się fiaskiem, urząd pracy i urząd skarbowy upomną się o zwrot unijnej dotacji oraz sumy zwolnienia z podatku za okres sześciu miesięcy. [/ramka]
[i]współpraca Mariusz Wszołek z firmy Praktycy.com[/i]
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=i.rakowska@rp.pl]i.rakowska@rp.pl[/mail]