– Projekt nowej ustawy o VAT już mamy, chociaż nad częścią jego zapisów musimy jeszcze popracować. Prawdopodobnie zajmie to około dwóch miesięcy. Chcemy, żeby gotowy dokument trafił do Sejmu na początku lutego – powiedział „Rz” Zbigniew Chlebowski, przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.

Podkreślił, że zmienione przepisy mają przede wszystkim ułatwić działalność przedsiębiorcom oraz zachęcić podmioty polskie i zagraniczne do wybierania naszego kraju jako miejsca, w którym będą odprawiali towary, składowali je, zakładali tu swoje firmy i oddziały.

Dla naszych przedsiębiorców z pewnością istotna okaże się zmiana pozwalająca odliczać cały VAT zapłacony w cenie aut służących do działalności gospodarczej. Nie będzie miało znaczenia, czy samochód jest osobowy czy ciężarowy, czy ma przegrodę między częścią pasażerską i ładunkową ani ile towaru może przewieźć jednorazowo.

– Najważniejszy jest cel, jakiemu służy pojazd, a nie jego cechy techniczne. Nareszcie skończymy z fikcją kratki, która od lat sugeruje, jakoby działalność gospodarcza miała polegać wyłącznie na przewożeniu jabłek czy cementu – uważa Zbigniew Chlebowski.

W praktyce każda ulga pozwalająca zmniejszyć obciążenie związane z zakupem i używaniem samochodu jest ważna. Szczególnie dla małych firm to podstawowy wydatek, który (poza utrzymaniem lokalu) muszą uwzględniać, kalkulując zyski.

Ukłonem w stronę przedsiębiorców jest też likwidacja 30-proc. sankcji finansowej. Dziś płacą ją ci, którzy odprowadzili do fiskusa zbyt mało podatku za dany miesiąc albo zażądali zbyt wysokiego zwrotu. I nie wystarczy, że uregulują należność z odsetkami za nieterminowe wypełnienie obowiązku. Muszą jeszcze ponosić tę swoistą karę, której nie przewidują przepisy rządzące innymi podatkami, np. PIT czy CIT.

Według przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PO rezygnacja z sankcji pozwoli odejść od dzisiejszego założenia, że przedsiębiorca to potencjalny przestępca, który zawsze celowo zaniża podatek, żeby zarobić na budżecie. Trzeba też pamiętać, że sankcje w obecnym układzie, wpisane do ustawy o vat, naruszają przepisy unijne (dyrektywa 112/06) i jeśli nie zostaną zlikwidowane, wcześniej czy później będą zakwestionowane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Grozi to Polsce karami finansowymi, nie mówiąc już o ewentualnych zwrotach z budżetu pieniędzy ściągniętych już od podatników.

W VAT Platforma nie zamierza jednak wprowadzać jednej stawki 19 proc., co przewidywał jej projekt przygotowany rok temu. Wiązało się to z koncepcją podatku liniowego i dostosowania do siebie obciążeń w PIT, CIT i VAT. Teraz Platforma chce pozostać przy obecnych stawkach: 22, 7, 3 i 0 proc. Ma jednocześnie nadzieję, że preferencje, np. dla budownictwa czy żywności, uda się utrzymać, uzyskując akceptację państw Unii (decyzja w tej sprawie ma zapaść w Parlamencie Europejskim za kilka dni).

Projekt nowelizacji ustawy o VAT, który chce przyjąć Platforma Obywatelska, wymaga jeszcze kilku korekt. Warto również wprowadzić do niego pewne zapisy, które zostały zaakceptowane podczas prac nad ustawą za rządów PiS. Te korekty powinny wynikać z doświadczenia ostatnich lat. Z pewnością jednak założenia, które przyjęła PO, czyli ułatwień dla biznesu, są całkowicie słuszne. Do takich rozwiązań należą zaś nie tylko te popularne, np. pełne odliczenia podatku zawartego w cenie aut kupowanych na potrzeby firmy, ale również np. możliwość rozliczania VAT importowego w deklaracji. To byłby istotny bodziec dla polskiej gospodarki, która z pewnością skorzysta na tym, że przedsiębiorcy krajowi i zagraniczni będą sprowadzać do nas towary czy wywozić je na Wschód przez Polskę, a nie jak dziś np. przez Niemcy czy Czechy.