Komisja nie sporządzi bowiem protokołu powypadkowego, a bez niego nie ma szansy na odszkodowanie. Od 15 października obowiązują przepisy o telepracy. Pracodawcy mają w związku z tym dużo pytań. W ostatnim numerze DF wyjaśnialiśmy przykładowo, że nakładcy nie muszą oferować chałupnikom umów o telepracę. Pisaliśmy, że taki obowiązek powstałby tylko wtedy, gdyby chałupnik wykonywał swoje obowiązki na zasadach właściwych dla stosunku pracy.

Pracodawca nie ponosi zasadniczo odpowiedzialności za wypadek, jaki telepracownikowi zdarzy się w drodze do lub z pracy

– A co, gdy podczas wykonywania obowiązków służbowych telepracownik ulegnie wypadkowi? – pytają przedsiębiorcy. Wątpliwości biorą się stąd, że telepracownik realizuje zadania zawodowe nie w siedzibie firmy, lecz w domu.

Nie ma odrębnych regulacji o wypadkach telepracowników. Stosujemy do nich przepisy ogólne. Nie ma przy tym znaczenia, że telepracownik pracuje w domu. Najważniejsze, aby uraz powstał wskutek nagłego zdarzenia wywołanego przyczyną zewnętrzną podczas lub w związku z wykonywaniem:

- czynności lub poleceń przełożonych,

- czynności na rzecz pracodawcy, nawet bez polecenia lub w trakcie pozostawania do dyspozycji zakładu w drodze między jego siedzibą a miejscem wykonywania obowiązków. Wynika tak z art. 3 § 1 ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (DzU nr 199, poz. 1673 ze zm.).

Firma wyposażyła telepracownika w przenośny komputer i bezprzewodowe łącze do Internetu. W roboczą sobotę wyjechał do domku na Mazurach i stamtąd wykonywał obowiązki. Nie poinformował o tym szefa. Jak co dzień rano włączył komputer i zalogował się w systemie, zgłaszając swoją obecność w pracy. Gdy odłączał laptop z gniazdka, poraził go prąd. Komisja, która przyjechała na miejsce zdarzenia, oceniła, że nie był to wypadek w pracy. A to dlatego że zatrudniony nie wykonywał powierzonych zadań w miejscu wyznaczonym przez pracodawcę. Tak samo byłoby, gdyby – bez wiedzy szefa – świadczył pracę po godzinach.

Na równi z wypadkiem przy pracy traktujemy urazy, do których doszło podczas:

- podróży służbowej w okolicznościach innych niż wykonywanie pracy, chyba że wypadek został spowodowany postępowaniem pracownika,

- szkolenia w zakresie powszechnej samoobrony,

- wykonywania zadań zleconych przez działające u pracodawcy organizacje związkowe.

Pracodawca nie ponosi zasadniczo odpowiedzialności za wypadek, jaki telepracownikowi zdarzy w drodze do lub z pracy. Wszystko dlatego że nie odbywa on po prostu takiej podróży. Ale uwaga, inaczej będzie, gdy telepracownik wykonuje zawodowe obowiązki nie w domu, a w innym miejscu uzgodnionym z przełożonym. Wówczas szef odpowiada za wypadek, o ile jest to nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, które nastąpiło w drodze do lub z miejsca wykonywania zatrudnienia bądź innej działalności stanowiącej tytuł ubezpieczenia rentowego. Pod dodatkowym warunkiem że była to droga najkrótsza i nie została przerwana. Stanowi tak art. 57b ust. 1 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (tekst jedn. DzU z 2004 r. nr 39, poz. 353 ze zm.).

O wypadku pracownik powinien poinformować przełożonego niezwłocznie. Wówczas szef zabezpieczy miejsce zdarzenia i powoła specjalną komisję do oceny jego przyczyn i okoliczności (patrz rozporządzenie z 28 lipca 1998 r. w sprawie ustalania okoliczności i przyczyn wypadków przy pracy oraz sposobu ich dokumentowania, a także zakresu informacji zamieszczanych w rejestrze wypadków przy pracy; DzU nr 115, poz. 744). Zgodnie jednak z art. 6714 § 2 kodeksu pracy pracodawca może przyjść do telepracownika tylko wtedy, gdy ten zgodzi się na taką wizytę na piśmie lub za pomocą środków komunikacji elektronicznej. Ten przepis może doprowadzić do absurdalnych sytuacji. W skrajnych przypadkach może dojść do tego, że uraz będzie na tyle duży, że pracownik nie będzie mógł wyrazić pisemnej zgody na wejście do domu, a pracodawca nie będzie chciał złamać przepisów. Efekt będzie taki, że nie powstanie protokół pokontrolny, a telepracownik nie dostanie odszkodowania z ZUS. Resort pracy dostrzega ten problem, ale nie ma jeszcze stanowiska. DF zwróciła się z prośbą o jego opracowanie i gdy takie powstanie, poinformujemy o nim czytelników.

Sławomir Paruch, wspólnik w kancelarii Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak

Nie mam wątpliwości, że telepracownikowi przysługują takie same uprawnienia z tytułu wypadków przy pracy, jak zatrudnionemu wykonującemu obowiązki w siedzibie firmy. Obawiam się jednak, że mogą być wątpliwości dotyczące nie samej kwestii czy telepracownik może doznać wypadku przy pracy, co wydaje się oczywiste, ale kwestii związanej z ustaleniem jego okoliczności lub przyczyny. W szczególności chodzi o zabezpieczenie miejsca wypadku, dokonanie jego oględzin oraz zbadanie okoliczności i innych dowodów, które mogłyby mieć wpływ na wypadek.

Arkadiusz Sobczyk, radca prawny w kancelarii Sobczyk i Współpracownicy z Krakowa

Pracodawca nie może wejść do domu telepracownika bez jego pisemnej zgody. Warto się zastanowić, jak interpretować ten przepis w sytuacji, gdy zdarzy się wypadek. Moim zdaniem pracodawca nie może się nim zasłaniać, twierdząc, że nie ustalił przyczyny wypadku, bo nie miał pisemnej zgodny na wejście do domu telepracownika. Istnieje też zagrożenie, że przy telepracy trudno będzie ocenić, czy do wypadku doszło w trakcie wykonywania obowiązków pracowniczych. Może być przecież tak, że pracownik doznał urazu w godzinach pracy, ale niekoniecznie w trakcie jej wykonywania.