Rząd uwzględnił większość postulatów strony społecznej i przekazał do konsultacji ustawę, która ma chronić istniejące miejsca pracy.

Pracodawca nie będzie musiał trzymać się doby pracowniczej. Ustalany przez niego rozkład czasu pracy będzie mógł przewidywać rozpoczynanie pracy nawet w tej samej dobie bez ryzyka uznania jej za pracę w godzinach nadliczbowych. Oczywiście ma to być dopuszczalne po wykorzystaniu prawa do 11-godzinnego odpoczynku.

– Przepis ten pozwoli na takie organizowanie pracy, by jednego dnia pracownik podejmował swoje obowiązki o dziewiątej rano, a następnego od godziny siódmej. Mankamentem proponowanego rozwiązania jest to, że nie będzie potrzebna zgoda pracownika na ruchome godziny rozpoczynania pracy. Nie zawsze takie rozwiązanie musi być dla niego korzystne – mówi Marcin Zieleniecki, ekspert Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Przed nadużyciami pracodawców w ustalaniu zmiennych godzin przychodzenia do firmy rodziców może ochronić indywidualny czas pracy ustalany dla konkretnego pracownika. Zgodnie z nim pracownik opiekujący się dzieckiem, które nie ukończyło jeszcze 14. roku życia, może złożyć pracodawcy pisemny wniosek dotyczący ustalenia indywidualnego rozkładu czasu pracy, przewidujący różne godziny jej rozpoczynania i kończenia. Pracodawca będzie musiał uwzględnić wniosek, chyba że jego realizacja byłaby niemożliwa ze względu na organizację pracy lub rodzaj zajęcia wykonywanego przez pracownika.

[srodtytul]Roczne rozliczenie[/srodtytul]

Rząd nie wycofał się z propozycji wprowadzenia w zakładach 12-miesięcznych okresów rozliczeniowych czasu pracy. Zgodnie z projektem w okresie stosowania przedłużonego okresu rozliczeniowego rozkład czasu pracy może przewidywać znaczne wahania liczby godzin do przepracowania w poszczególnych miesiącach. Okresy krótszej pracy lub jej niewykonywania będą mogły być równoważone okresami dłuższej pracy. Wynagrodzenie w okresie skróconej pracy nie będzie mogło być jednak niższe od wysokości płacy minimalnej.

– Przedłużony okres rozliczeniowy będzie wprowadzany po uzgodnieniu ze związkami zawodowymi w układzie zbiorowym lub w odrębnym porozumieniu. Tam, gdzie nie ma związków, trzeba będzie się porozumieć z przedstawicielami załogi – mówi Henryk Michałowicz, ekspert KPP.

[srodtytul]Szkolenie przestojowe[/srodtytul]

Rząd chce, żeby pracownicy wykorzystali czas przestoju na podnoszenie swoich kwalifikacji zawodowych. Będą zatem mogli za zgodą szefa zapisać się na kursy, a nawet na studia podyplomowe. Jest jednak jeden warunek: przedmiot doszkalania ma być uzasadniony obecnymi lub przyszłymi potrzebami pracodawcy.

Na refundowane kursy i studia będą mogły liczyć tylko zakłady, w których działa fundusz szkoleniowy. Nie wszystkie firmy go tworzą. Zachętą do tego jest propozycja, aby wpłaty na fundusz szkoleniowy obciążały koszty działalności pracodawców już w chwili dokonania wpłaty, a nie dopiero w momencie wydatkowania środków zgromadzonych w tym funduszu.

Jeśli firma zmuszona będzie do wprowadzenia przestojów, to jej pracownicy będą dostawali świadczenie w wysokości zasiłku dla bezrobotnych, a jeśli przedsiębiorstwo ograniczy do połowy czas pracy i wynagrodzenie, to dodatkowo będą dostawali ok. 70 proc. zasiłku dla bezrobotnych. Oba świadczenia będzie można otrzymywać maksymalnie przez pół roku.

Pracownik nie otrzyma za czas przestoju jednocześnie refundowanego przestojowego i stypendium, gdy zdecyduje się na kurs lub studia.

[ramka][b]Cena pakietu antykryzysowego[/b]

- [b]960 mln zł[/b] będzie kosztować subsydiowanie zatrudnienia 200 tys. pracowników korzystających ze świadczenia przez sześć miesięcy.

- [b]500 mln zł[/b] wyda Fundusz Pracy na refundację kursów i szkoleń oraz stypendiów ze składkami na ubezpieczenia społeczne dla prawie 50 tys. pracowników.

- [b]110 mln zł[/b] mniej podatków wpłynęłoby do budżetu, gdyby każdy pracodawca założył fundusz szkoleniowy i odprowadzał do niego minimalną składkę.[/ramka]

[b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/05/25/rzad-chce-zmienic-przepisy-o-czasie-pracy/]Skomentuj artykuł[/link][/b]