Przykładowo, gdy pracownik w jednej dobie pracował od 8 do 16, a w następnej zaczynał obowiązki wcześniej, np. o 6, to początek tej dniówki odnosisz do momentu startu jego pracy, czyli do 6. Takie stanowisko zajął Departament Prawny Głównego Inspektoratu Pracy 2 czerwca 2008 r. Dotyczy ono naruszenia tzw. doby pracowniczej. Chodzi o sytuację, gdy kolejnego dnia zatrudniony cofa godzinę rozpoczęcia pracy w stosunku do startu obowiązków w poprzednim dniu. Pisaliśmy o tym w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/136798.html]"Sztywna definicja doby roboczej dezorganizuje pracę w firmach"[/link]
Doba pracownicza to 24 kolejne godziny, liczone od godziny rozpoczęcia pracy, zgodnie z obowiązującym zatrudnionego rozkładem. Taką definicję wskazuje art. 128 § 3 pkt 1 k.p. Nie można więc ustalać w taki sposób rozkładów czasu pracy, aby podwładny dwukrotnie w tej samej dobie rozpoczynał pracę.
[ramka][b]Przykład 1[/b]
Administracja funkcjonuje od 8 do 16. Jeśli w poniedziałek pan Jacek będzie pracował w tym okresie, a we wtorek przyjdzie na 7, to naruszy swoją dobę pracowniczą. Wtorkową pracę rozpocznie bowiem godzinę wcześniej, niż wynika z jego standardowego rozkładu czasu pracy. Oznacza to, że w tej samej dobie pracowniczej pan Jacek dwukrotnie rozpoczynał pracę i wykonywał swoje poniedziałkowe zajęcia (osiem godzin) i wtorkowe (jedną godzinę). [/ramka]
Gdy jednak dojdzie do naruszenia doby pracowniczej, niekiedy wystąpią godziny nadliczbowe. Są to te godziny, które przekraczają normy czasu pracy lub przedłużony dobowy wymiar czasu pracy, wynikający z obowiązującego pracownika systemu i rozkładu czasu pracy (art. 151 k.p.). Ale nie każde naruszenie doby roboczej spowoduje, że nadgodziny powstaną.
[ramka][b]Przykład 2 [/b]
Pani Dorota sprzątała w poniedziałek przez siedem godzin od 10 do 17, a we wtorek od 9 do 17.
W dobie poniedziałkowej pracowała więc osiem godzin od 10 do 17 i od 9 do 10 we wtorek, a we wtorkowej dobie siedem godzin od 10 do 17. Nie przekroczyła zatem żadnych norm pracy i nie należy się jej wynagrodzenie za nadgodziny.[/ramka]
Ustalając zatem, czy zatrudniony przekroczył w danym dniu dobę roboczą i czy wskutek tego wystąpiły nadgodziny, szef musi mieć jakiś punkt odniesienia. Jest to godzina rozpoczęcia pracy w poprzedniej dniówce. Problem pojawia się jednak, kiedy podwładny narusza dobę kolejny raz z rzędu. Wtedy musimy wybrać, czy odnosimy się do poprzedniej błędnej doby, czy do ostatniej prawidłowo przepracowanej.
Według Departamentu Prawnego GIP rozpoczynanie kolejnych dniówek roboczych należy weryfikować od startu pracy w poprzedniej dobie pracowniczej. Jak to zrobić?
[ramka][b]Przykład 3 [/b]
Pani Krysia, zatrudniona w podstawowym systemie czasu pracy i objęta stałym rozkładem czasu pracy od 8 do 16, przychodzi w poniedziałek do pracy na 8, we wtorek na 6 i pracuje do 16, a w środę o 4 i pracuje do 16. W dobie poniedziałkowej,liczonej od 8 w poniedziałek do 8 we wtorek, przepracowała więc dziesięć godzin (dwie godziny nadliczbowe po przekroczeniu dobowej normy czasu pracy), a w dobie wtorkowej, która rozpoczęła się o 6 we wtorek i trwała do 6 w środę, przepracowała dwanaście godzin, czyli aż cztery nadgodziny. Są to wszystkie godziny od 6 do 16, czyli dziesięć godzin, oraz dwie godziny z racji niezamknięcia doby wtorkowej. Pani Krysia powinna więc otrzymać wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych z powodu przekroczenia doby poniedziałkowej, czyli za dwie godziny, oraz za cztery godziny za pracę w nadgodzinach, które wystąpiły w dobie wtorkowej.[/ramka]
[i][link=http://www.rp.pl/artykul/144627.html]Zobacz stanowisko Departamentu Prawnego GIP[/link][/i]