Zmniejszenie obciążeń administracyjno-finansowych ciążących na małych i średnich przedsiębiorstwach – tak Ministerstwo Rozwoju uzasadnia propozycje zmiany przepisów o rodzaju prowadzonej buchalterii.
Obecnie za pomocą podatkowej księgi przychodów i rozchodów mogą się rozliczać firmy, których roczne przychody są mniejsze niż 1 200 000 euro. Limit wyliczamy według średniego kursu ogłoszonego przez NBP na pierwszy roboczy dzień października (w zeszłym roku wyniósł 5 092 440 zł). Przedsiębiorcy, którzy zarobią więcej, muszą założyć księgi rachunkowe. A to już wyższa szkoła jazdy – nie wystarczy wpisywać tylko przychodów i kosztów, wszystkie operacje trzeba ewidencjonować na kontach i prowadzić rozrachunki. Oprócz dochodu dla celów podatkowych musimy też wyliczyć wynik bilansowy.
Ministerstwo Rozwoju chce im ulżyć i podnieść limit do 2 000 000 euro.
Pamiętajmy jednak, że bez względu na wysokość przychodów księgi rachunkowe muszą prowadzić spółki komandytowe i komandytowo-akcyjne, spółki z o.o. i akcyjne.
Zmieni się też limit rocznych przychodów dla przedsiębiorców, którzy chcą rozliczać się ryczałtem. Obecnie wynosi 150 000 euro. Ten próg także oblicza się w pierwszym dniu roboczym października (w zeszłym roku wyszło 636 555 zł). Limit ma wzrosnąć do 250 000 euro.
Przypomnijmy, że ryczałt najbardziej opłaca się przedsiębiorcom, którzy mają duże przychody i małe koszty. Będąc na zasadach ogólnych, płacą 18- lub 32-proc. podatek według skali (albo 19-proc. liniowy) od dochodu. Na ryczałcie mają szanse na niższą stawkę daniny (w zależności od rodzaju wykonywanej działalności wynosi 3, 5,5, 8,5, 17 i 20 proc.) od przychodu. Ryczałt to też mniejsza biurokracja.