Obawa przed spodziewanymi w przyszłym roku podwyżkami cen winduje popyt na samochody. Jak podaje Instytut Samar, po dziesięciu miesiącach 2024 r. liczba rejestracji nowych aut osobowych wyniosła 446,7 tys. i w porównaniu z ubiegłym rokiem jest wyższa o przeszło 14 proc. W samym październiku sprzedaż sięgnęła 48,1 tys. sztuk i okazała się o niemal 18 proc. większa niż miesiąc wcześniej, zarazem będąc wynikiem o 16 proc. lepszym w porównaniu z tym samym miesiącem w ubiegłym roku. Prognozy zakładają, że do końca grudnia tegoroczny rynek zamknie się liczbą ok. 550 tys. aut w porównaniu z 475 tys. zarejestrowanych w ubiegłym roku. Ale niewykluczona jest korekta spodziewanego wyniku w górę.

Tomasz Sitarski

Zakupową gorączkę podnosi perspektywa wchodzących w życie z początkiem stycznia surowych regulacji CAFE (Clean Air for Europe) dotyczących emisji CO2, które mocno podniosą producentom koszty wprowadzanych do sprzedaży aut. Można się spodziewać, że koncerny motoryzacyjne przynajmniej w części przerzucą je na kupujących, podwyżki cen detalicznych mogą sięgnąć od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, a w przypadku największych aut nawet więcej.

Za popularne auto prawie 1000 euro kary

Regulacje CAFE to nie są jeszcze nowe normy emisji spalin, więc będzie można sprzedawać samochody przekraczające limit. Jednak poziom, do którego producent nie zapłaci kary, obniżono ze 118 na 94 g CO2 na przejechany kilometr. Emisja ponad limit samochodu sprzedawanego od stycznia będzie kosztować 95 euro za każdy g/km. Przykładowo za jeden z najpopularniejszych modeli aut sprzedawanych w Polsce, kosztujący obecnie ok. 120 tys. zł, kara nakładana na producenta wyniosłaby prawie 990 euro.

rp.pl/Weronika Porębska

Producenci mogliby uniknąć lub przynajmniej zmniejszyć wielkość kar, zwiększając sprzedaż samochodów bezemisyjnych, bo regulacje CAFE dotyczą średnich emisji z całej sprzedaży danego producenta. – Jeżeli sprzedaż jednego auta benzynowego powoduje emisję np. 140 g CO2/km, to sprzedaż jednego zeroemisyjnego pojazdu obniża średnią emisję do 70 g CO2/km i pozwala zmieścić się w narzuconym limicie – tłumaczy Maciej Matelski, dyrektor ds. rynku samochodów osobowych w PKO Leasing.

Elektryki pomogłyby, ale z powodu wysokich cen popyt jest mały

Ale popyt na auta elektryczne słabnie. Jak podaje Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA, we wrześniu ich rejestracje miały 13,1 proc. całego rynku nowych aut osobowych, podczas gdy rok wcześniej 14 proc. W przeżywających kłopoty gospodarcze Niemczech, największym rynku Europy, sprzedaż elektryków w pierwszych trzech kwartałach spadła o prawie 29 proc.

Dużo gorzej przedstawia się udział elektryków w rynku polskim: to ledwie 3,1 proc. nowo rejestrowanych aut, w dodatku mniej niż przed rokiem, gdy udział wynosił 3,6 proc. W ubiegłym miesiącu ten negatywny trend jeszcze się pogłębił. A będzie gorzej, bo od września elektryki w leasingu i długoterminowym wynajmie – największa część tego rodzaju aut w Polsce – nie są już objęte rządowym programem dopłat „Mój elektryk”.

– W najbliższych miesiącach zaobserwujemy spadek rejestracji elektrycznych samochodów osobowych, ponieważ nabór wniosków do programu dopłat, który według pierwszych założeń miał być wstrzymany do początku roku 2025, najprawdopodobniej zostanie ponownie uruchomiony dopiero wiosną – uważa Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Sprowadzamy na potęgę stare auta z zagranicy

Tymczasem zakupowa gorączka dopadła także rynek samochodów używanych. W październiku sprowadzono do Polski niemal 85 tys. aut, o 17 proc. więcej niż przed rokiem. W ciągu dziesięciu miesięcy 2024 r. prywatny import sięgnął 750 tys. sztuk, co daje roczny wzrost o przeszło jedną piątą. – W większości przypadków, poza Francją i Szwecją, wskaźniki wzrostu są dwucyfrowe, a w pierwszej dziesiątce import z każdego kolejnego kraju przekroczył barierę 10 tys. sztuk – informuje Samar.

Mimo to, według najnowszego raportu operatora sieci sieć centrów samochodowych AAA Auto, opartego na danych o sprzedaży aut używanych w komisach, na stronach internetowych oraz u dealerów samochodów używanych, w ubiegłym miesiącu poszukujący używanego pojazdu mieli do wyboru 283,4 tys. ofert, o 13 proc. mniej niż we wrześniu. Z kolei mediana cen wzrosła do 32,9 tys. zł. Najwięcej ofert (prawie 130 tys.) dotyczyło diesli, zaledwie 3 tys. – aut w pełni elektrycznych.

Spalinowe podrożeją, elektryczne mogą stanieć

Ten utrzymujący się wysoki wzrost importu samochodów używanych niesie ze sobą szereg negatywnych skutków. – Zwiększa średni wiek importowanych samochodów, który wynosi 12,3 roku, co może prowadzić do większej liczby problemów technicznych i wyższych kosztów utrzymania dla nowych właścicieli. Ma również wpływ na środowisko, przyczyniając się do pogorszenia jakości powietrza – komentuje Karolína Topolová, dyrektor generalna i prezes zarządu Aures Holdings, operatora AAA Auto.

Choć producenci samochodów naciskają na władze UE w sprawie odsunięcia w czasie wejścia w życie regulacji CAFE, podjęcie takiej decyzji i w konsekwencji pewne uspokojenie rynku wydają się coraz mniej prawdopodobne. Natomiast możliwe są spadki cen elektryków, którymi producenci będą starali się dopychać ofertę aut spalinowych dla zapewnienia sobie korzystniejszego miksu sprzedawanych samochodów i w rezultacie obniżenia średniej emisji.