Liczba salonów piękności w Polsce rośnie jak na drożdżach, a tylko w 2024 r. powstało 14,7 tys. firm z tego sektora. W tym samym czasie wykreślono z rejestrów nieco ponad 5 tys. podmiotów – wynika z danych wywiadowni Dun & Bradstreet, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza.
Salony piękności na fali
– W ostatnich 12 miesiącach polski rynek urósł o 8 proc. Działa ponad 132,4 tys. salonów piękności: zakładów fryzjerskich i kosmetycznych. Do tej liczby należy dodać blisko 10 tys. SPA i wszelkiego rodzaju punktów odnowy biologicznej – mówi Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet. – Liczba salonów systematycznie rośnie, począwszy od 2012 r., co też jest oznaką coraz większej inwestycji w siebie i w wygląd Polek i Polaków i rosnącego zapotrzebowania na tego typu usługi – dodaje.
W grę wchodzą duże pieniądze. Jak wynika z ostatniego raportu KPMG, wartość rynku luksusowych usług hotelarskich i SPA wzrosła w 2024 r. o 16,7 proc., do 7,8 mld zł. Wzrost ten wspierany jest przez turystykę przyjazdową. A liczba hoteli pięciogwiazdkowych wzrosła o 4,3 proc.
– Dynamiczny rozwój tej branży ewidentnie świadczy o bogaceniu się społeczeństwa. Normalnym zjawiskiem jest, że wraz ze wzrostem dochodu coraz większa jego część jest kierowana na zakup usług – tłumaczy prof. Jacek Tomkiewicz, dziekan Kolegium Finansów i Ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego. – Mamy coraz więcej pieniędzy i coraz mniej czasu na sprzątanie w domu, gotowanie czy golenie się, więc zwiększamy popyt na usługi, które są dostarczane przez przedsiębiorców, którzy odpowiadają na rosnący popyt – dodaje.
Czytaj więcej
Wkrótce Polska może stracić wysoką, piątą pozycję wśród największych eksporterów kosmetyków w Unii Europejskiej. Taki będzie efekt ogłoszonego teraz planu zamknięcia fabryki Oriflame w Ursusie.
Dun & Bradstreet zauważa, że problemem jest niedobór rąk do pracy w branży, a jedną z głównych przyczyn deficytów zawodowych są nieodpowiednie kwalifikacje pracowników. Nie po szkołach zawodowych, lecz szybkich kursach na rynku komercyjnym. Problem ten jest szczególnie dotkliwy w przypadku takich zawodów, jak fryzjer, kosmetyczka, barber czy manikiurzystka, gdzie umiejętności zawodowe są kluczowe.
– Branża beauty rośnie wraz z średnim wynagrodzeniem w Polsce, a także rosnącym popytem na kosmetyki codziennego użytku. Nie bez znaczenia jest fakt, że salony piękności od kilku miesięcy doświadczają ustabilizowanych kosztów własnych, w tym przede wszystkim cen za kosmetyki. W rezultacie wskaźniki rentowności branży kosmetycznej znacznie poprawiły się w ostatnim roku – mówi Tomasz Starzyk.
Więcej na dbanie o siebie
– Wzrost wydatków na usługi wśród konsumentów niewątpliwie napawa optymizmem jako wyraźny sygnał ożywienia gospodarczego. Wpływ na to ma m.in. ustabilizowana inflacja, dynamika płac i w wielu obszarach zmiana zachowań na rynku, zróżnicowana w zależności od pokolenia konsumentów – mówi Mariusz Woźniakowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. – W konsekwencji wraz ze wzrostem wydatków konsumpcyjnych, a tym samym popytu w sektorze usług, zaczyna wzrastać podaż, stąd dynamiczny wzrost liczby podmiotów specjalizujących się w świadczeniu rozmaitych usług – dodaje.
Według danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej 3698 dłużników z branży beauty ma zadłużenie wynoszące 51,3 mln zł. Na każdego z nich przypada do spłaty średnio pięć przeterminowanych zobowiązań finansowych, czyli ok. 13,9 tys. zł. W stosunku do stycznia 2024 r. nastąpił 15-proc. wzrost liczby dłużników i przyrost łącznego zadłużenia o 5,5 mln zł.
Autorzy opracowania wskazują, że firmy fryzjerskie i kosmetyczne zmagają się z rosnącymi opłatami za lokale i wieloma utrudnieniami natury prawnej. – Jednym z najbardziej szkodliwych działań w tej branży jest dumping cenowy, czyli obniżanie cen poniżej kosztów, aby pozbyć się konkurencji. Choć na początku może to być korzystne dla klientów, w dłuższej perspektywie często prowadzi do powstania monopolu i wzrostu cen – mówi Sandra Czerwińska, ekspertka Rzetelnej Firmy. – Dlatego firmy mogą zgłaszać takie przypadki i dochodzić swoich praw – dodaje.
Jak podaje KRD, największe łączne zadłużenie w branży występuje w województwie mazowieckim i wynosi 12,8 mln zł. Na drugim miejscu plasuje się województwo pomorskie z zadłużeniem 5,7 mln zł, trzecie miejsce zajmuje województwo wielkopolskie z kwotą 5,3 mln zł.
Koniec efektu pandemii
Branża kosmetyczna była jedną z tych, które najmocniej odczuły wpływ lockdownów. Obok gastronomii czy sektora fitness to najmocniej poszkodowana branża. Wszystkie wróciły do formy. Na koniec 2024 r. w Polsce działa nieco ponad 99,1 tys. punktów gastronomicznych. W porównaniu z końcem 2023 r. stanowi to wzrost o 4,2 proc., a wzrost zanotowano we wszystkich pięciu kategoriach.
– Powody ożywienia z punktu widzenia konsumentów mogą być różne i uzależnione od rodzaju usług. W przypadku tych związanych z szeroko rozumianą rozrywką (wyjścia do kina, teatru, wizyty w restauracjach czy także wyjazdy turystyczne) często są to powody czysto ekonomiczne – ocenia Mateusz Woźniakowski. – Wraz ze wzrostem realnych dochodów zwiększa się skłonność konsumentów do wydawania pieniędzy na przyjemności i na odwrót (gdyż z nich stosunkowo najłatwiej jest zrezygnować). Podobne motywy mogą być związane z wizytami w salonach piękności, medycyny estetycznej itp., jednak tu może dochodzić chęć większego dbania o siebie, przez niektórych konsumentów postrzegana jako swoista inwestycja – dodaje.
– Od lat poruszamy się w obszarze lokali o umiarkowanej cenowo ofercie, więc idealnie wpasowujemy się w obecne trendy. W kolejnych latach zgodnie z ogłoszoną strategią koncentrować się będziemy na dalszym dynamicznym rozwoju naszych konceptów w dużych miastach, wychodząc naprzeciw rosnącemu popytowi na ofertę gastronomiczną w cenach dostępnych dla wszystkich – ocenia Paweł Kowalewski, prezes zarządu Mex Polska.
W fitness pojawiają się także nowe formaty jak Fit+, sieć bezobsługowych siłowni we franczyzie. To międzynarodowa sieć w pełni zautomatyzowanych i bezobsługowych siłowni, w Polsce funkcjonuje ich sześć, tyle samo się buduje, natomiast w całej Europie jest ich ok. 270. – Franczyzobiorcy Fit+ to najczęściej osoby w wieku od 40 do 60 lat z ustabilizowaną pozycją finansową, które szukają działalności z bezpiecznym zyskiem, ale bez zbyt dużych nakładów pracy i energii. Są to ludzie niemający często nic wspólnego z branżą fitness, chcą zwolnić, zmęczeni tempem życia oraz codzienną presją – mówi Marcin Dobrowolski, wiceprezes East Fitness Company sp. z o.o. i przedstawiciel marki Fit+ w Polsce, Estonii, Ukrainie oraz na Litwie, Łotwie i Białorusi.