Sędziowska Iustiita opublikowała informację, poradę, jak zapewnić obywatelom prawo do prawidłowo powołanego sądu mimo „neosędziów” powołanych w wadliwej procedurze.
Skusiła mnie do przeczytania, bo pomyślałem, że ktoś wymyślił sposób na problem zastrzeżeń do nowych sędziów. Pomijając nieaktualną liczbę sędziów i asesorów z nowego nadania, których jest coraz więcej, temat jest istotny nie tylko dla stron (podsądnych) i ich adwokatów, ale też sędziów.
Wielu, mając wylosowanego do sprawy nowego sędziego, staje wobec dylematu, czy występować o jego wyłączenie, by nie narażać się w przyszłości na podważanie z tego powodu jego orzeczenia. Z drugiej strony inny sędzia nie musi być lepszy, bardziej kompetentny.
Czytaj więcej
W jego składzie miałby zostać tylko co trzeci sędzia. Po decyzji KRS i prezydenta.
Niestety, rady Iustitii, a w praktyce promocyjny tekst jej projektu zawrócenia reformy sądów, stojącego przed sądem lub orzekającego sędziego muszą rozczarować. Bo mowa tam o planie zreformowania sądownictwa (na modłę starych sędziów), a nie ma odpowiedzi na rozterki dnia dzisiejszego.
Co ciekawe, projekt Iustitii, owa notka, daje wiele argumentów na rzecz honorowania nowych sędziów, i wydawanych przez nich wyroków, co chyba nie było intencją autorów.
Zakłada się m.in. domniemanie prawidłowego powołania asesorów, którzy stanowią 66 proc. wszystkich powołań w sądach rejonowych, a więc w praktyce utrzymanie ich nominacji. A sędziowie mianowani za rządów PiS wróciliby do statusu sprzed awansu, ale z możliwością orzekania dalej na podstawie zreformowanej delegacji. A zatem większość nowych sędziów byłaby nadal sędziami, nawet na tym samym stanowisku. Trzeba docenić rozsądne elementy tych propozycji, ale co z nich wynika dla mnie – zapyta podsądny, który ma nowego sędziego za stołem sędziowskim, czy sędzia kontrolujący w wyższej instancji jego wyrok?
Dla strony postępowania sprawa jest o tyle prostsza, że ona sama decyduje, czy ryzykować proces z nowym sędzią, w którym korzystny dla niego wyrok druga strona może kwestionować. Większość projektów nie przewiduje jednak automatycznej weryfikacji orzeczeń, nie mówiąc o ich unieważnianiu. Poza tym zaskarżanych jest kilka lub kilkanaście procent wyroków.
Sędzia nie ryzykuje swojego majątku czy wolności, i mam nadzieję, że nie musi się tłumaczyć przed kolegami z orzekania w tej niestety także upolitycznionej kwestii. Wydaje się, że powinien zachowywać zdrowy rozsądek, a zwłaszcza nie podważać sprawiedliwego wyroku tylko dlatego, że wydawał go sędzia w innym trybie powołany.