Za próbę naszkicowania przyszłości dzisiejszych kilkulatków wzięli się naukowcy z Belgii, a wyniki wyliczeń opartych na opracowanym przez siebie modelu zmian klimatycznych opublikowali na łamach prestiżowego magazynu „Nature”.
Punktem wyjścia dla szacunków jest lokalizacja (Bruksela) i rok urodzenia (2020). Zatem dzisiejsze pięciolatki urodzone w stolicy Belgii – czyli w klimacie dziś uchodzącym za umiarkowany – czeka w ciągu życia co najmniej jedenaście „bezprecedensowych” fal upałów (podczas gdy osoby urodzone w czasach przedprzemysłowych doświadczały ich mniej więcej trzykrotnie). To scenariusz przy wzroście temperatur ograniczonym do 1,5 stopni Celsjusza. Przy 2,5 stopniach Celsjusza fal upałów będzie 18, przy 3,5 stopniach Celsjusza – 26.
Oczywiście, czteroletni Brukselczycy to niewielki procent około 120 milionów dzieci, które urodziły się na całym świecie w 2020 roku. Różnią się one w oczywisty sposób swoją „ekspozycją” na upały, przy czym około 62 mln dzisiejszych dzieci doświadczy ekstremalnych temperatur tak czy inaczej, nawet jeśli osiągnięty zostanie wyznaczany przez ONZ i naukę cel zahamowania wzrostu średniej temperatury na Ziemi do 1,5 stopnia Celsjusza. A w sytuacji, gdyby to się nie udało, i planeta podgrzałaby się o 3,5 stopni Celsjusza – ekstremalne upały staną się doświadczeniem 111 mln dzieci z rocznika 2020.
Rekordowe temperatury stają się codziennością
Nie jest to pierwsze tego typu opracowanie Belgów: cztery lata temu zespół prowadzony przez prof. Wima Thiery'ego z Vrije Universiteit Brussel nakreślił podobną, choć nieco mniej precyzyjną, wizję świata, w którym temperatury wzrosły o 3 stopnie Celsjusza.
Skonkludowano wówczas, że warunki, w jakich przyjdzie żyć osobom urodzonym w XXI wieku nijak się mają do tych, w których żyły poprzednie generacje. Dzieci urodzone w drugiej dekadzie obecnego stulecia miałyby doświadczać dwukrotnie więcej pożarów niż ich przodkowie, a także dwukrotnie więcej cyklonów (lub pokrewnych kataklizmów), trzykrotnie więcej powodzi, czterokrotnie częściej padać miałyby ofiarą klęsk nieurodzaju w rolnictwie, pięciokrotnie częściej – oglądać susze i 36-krotnie doświadczać więcej fal upałów (niekoniecznie „ekstremalnych”) niż ich rówieśnicy z połowy XX wieku.