Nieustanne fale upałów: Eksperci o „prognozie pogody” dla przyszłych pokoleń

Ponad połowa dzieci urodzonych w 2020 r. doświadczy w życiu serii „bezprecedensowych fal upałów” – i to nawet, jeśli uda się zahamować wzrost globalnych temperatur do 1,5 stopnia Celsjusza. Naukowcy kreślą dla kolejnych pokoleń dramatyczną prognozę.

Publikacja: 15.05.2025 14:02

Zdaniem ekspertów w przyszłości letnie miesiące będą niemal nieustannym ciągiem lejącego się z nieba

Zdaniem ekspertów w przyszłości letnie miesiące będą niemal nieustannym ciągiem lejącego się z nieba skwaru.

Foto: AFP, Tiziana Fabi

Za próbę naszkicowania przyszłości dzisiejszych kilkulatków wzięli się naukowcy z Belgii, a wyniki wyliczeń opartych na opracowanym przez siebie modelu zmian klimatycznych opublikowali na łamach prestiżowego magazynu „Nature”.

Punktem wyjścia dla szacunków jest lokalizacja (Bruksela) i rok urodzenia (2020). Zatem dzisiejsze pięciolatki urodzone w stolicy Belgii – czyli w klimacie dziś uchodzącym za umiarkowany – czeka w ciągu życia co najmniej jedenaście „bezprecedensowych” fal upałów (podczas gdy osoby urodzone w czasach przedprzemysłowych doświadczały ich mniej więcej trzykrotnie). To scenariusz przy wzroście temperatur ograniczonym do 1,5 stopni Celsjusza. Przy 2,5 stopniach Celsjusza fal upałów będzie 18, przy 3,5 stopniach Celsjusza – 26.

Oczywiście, czteroletni Brukselczycy to niewielki procent około 120 milionów dzieci, które urodziły się na całym świecie w 2020 roku. Różnią się one w oczywisty sposób swoją „ekspozycją” na upały, przy czym około 62 mln dzisiejszych dzieci doświadczy ekstremalnych temperatur tak czy inaczej, nawet jeśli osiągnięty zostanie wyznaczany przez ONZ i naukę cel zahamowania wzrostu średniej temperatury na Ziemi do 1,5 stopnia Celsjusza. A w sytuacji, gdyby to się nie udało, i planeta podgrzałaby się o 3,5 stopni Celsjusza – ekstremalne upały staną się doświadczeniem 111 mln dzieci z rocznika 2020.

Rekordowe temperatury stają się codziennością

Nie jest to pierwsze tego typu opracowanie Belgów: cztery lata temu zespół prowadzony przez prof. Wima Thiery'ego z Vrije Universiteit Brussel nakreślił podobną, choć nieco mniej precyzyjną, wizję świata, w którym temperatury wzrosły o 3 stopnie Celsjusza.

Skonkludowano wówczas, że warunki, w jakich przyjdzie żyć osobom urodzonym w XXI wieku nijak się mają do tych, w których żyły poprzednie generacje. Dzieci urodzone w drugiej dekadzie obecnego stulecia miałyby doświadczać dwukrotnie więcej pożarów niż ich przodkowie, a także dwukrotnie więcej cyklonów (lub pokrewnych kataklizmów), trzykrotnie więcej powodzi, czterokrotnie częściej padać miałyby ofiarą klęsk nieurodzaju w rolnictwie, pięciokrotnie częściej – oglądać susze i 36-krotnie doświadczać więcej fal upałów (niekoniecznie „ekstremalnych”) niż ich rówieśnicy z połowy XX wieku.

Jeden z ówczesnych członków zespołu prof. Thiery'ego, dr Luke Grant, jest szefem zespołu, który przeprowadził analizę opublikowaną w „Nature”. Jak skomentował w rozmowie z portalem Carbon Brief Grant, celem jego pracy nie było jednak szacowanie, o ile wzrośnie liczba ekstremalnych zjawisk pogodowych – Grant wolał skupić się na tym, jak duża część populacji zostanie dotknięta zupełnie nowymi dla ludzkości warunkami życia.

Badacze skorzystali przy tym z możliwości Inter-Sectoral Impact Model Intercomparision Project, jednego z projektów próbujących szacować zasieg i skalę zmian klimatycznych przy użyciu specjalnie w tym celu stworzonych modeli. Zdefiniowano „bezprecedensową falę upałów” jako co najmniej trzydniowe zjawisko, w czasie którego temperatury osiągnęły poziom XIX-wiecznych rekordów. Innymi słowy, jeśli w miejscu X w czasach przedprzemysłowych rekordem było 30 stopni Celsjusza to „bezprecedensową falą” będą (dla tego miejsca) trzy kolejne dni z takimi temperaturami. Do tego dorzucono dane dotyczące liczby urodzin, oczekiwanej długości życia itp.

Lato nieznośnego skwaru

Warto zauważyć, że w scenariuszu, w którym temperatury na świecie wzrosną o 3,5 stopni Celsjusza 26 „bezpredensowych” – czyli trzydniowych – ekstremalnych temperatur oznacza, że . I o ile dla Europy może to oznaczać warunki atmosferyczne notowane dziś w Indiach, to w regionach takich jak Afryka, Indie czy Bliski Wschód obecne ekstrema mogą być w przyszłości uznane za „umiarkowane”.

Jakie to będzie miało konsekwencje dla żyjącej za kilka dekad populacji rozmaitych regionów świata – możemy tylko przypuszczać. Fale gwałtownych migracji wywołanych pogodą, kataklizmami i niedoborami żywności oraz wody mogą być codziennością dzisiejszej Północy. Dla osób starszych, wśród których letnie upały już w poprzednich latach stanowiły olbrzymie wyzwanie, może to oznaczać klimatyczny wyrok śmierci.

Badacze – dzięki coraz bardziej szczegółowym modelom prognostycznym – dostają do ręki kolejne argumenty za zdwojeniem wysiłków na rzecz hamowania zmian klimatycznych. Pozwala to stopniowo wychodzić poza futurystyczne, ale w gruncie rzeczy literackie, wizje snute dotychczas. Tyle że reakcja decydentów na realistyczne scenariusze jest równie mikra, jak na literackie wizje.

Planeta
99-letni David Attenborough pokazał swój nowy film. „To przesłanie jego życia”
Planeta
Brytyjczycy spróbują zasłonić słońce. Nowa broń w walce ze zmianami klimatu
Planeta
Polska zużyła już roczny budżet zasobów naturalnych. Zaczynamy życie na kredyt
Planeta
W Himalajach coraz mniej śniegu. „Zagrożenie dla dwóch miliardów ludzi”
Planeta
Dzień Ziemi: Święto planety obchodzone w minorowych nastrojach