Dla obserwatorów z zewnątrz może to być szokiem. Ale dla energetyków to sprawa oczywista. Otóż nasz potencjał w dziedzinie taniej energii z OZE jest dużo większy niż jego dzisiejsze wykorzystanie. Słońca, wiatru w tym kraju nie brakuje. Podobnie jak inicjatywy, by z nich korzystać. Polacy i polskie firmy od ponad dekady inwestują w panele fotowoltaiczne i elektrownie wiatrowe. Moc zainstalowana w odnawialnych źródłach energii już przekroczyła 30 gigawatów, a w 2024 r. produkcja energii elektrycznej z OZE osiągnęła w krajowym miksie energetycznym rekordowe 30 proc. Zgodnie z najnowszym projektem Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do końca tej dekady moc zainstalowana w OZE powinna wzrosnąć do 57 gigawatów, a w 2040 r. przekroczyć 90.
Czytaj więcej:
OZE przyspieszyły
To plany, rzeczywistość wygląda jednak nieco inaczej. Polska produkcja zielonej energii napędzana bardziej entuzjazmem niż racjonalną kalkulacją zdecydowanie przyspieszyła. Inwestorzy pojawiają się jak grzyby po deszczu. I trafiają na bariery nie do przeskoczenia. Z jednej strony to brak wydolności sieci energetycznej. Z drugiej sens ekonomiczny inwestycji, który znika, gdy instalacje, ze względu na brak popytu, trzeba wyłączać.
Ważniejsze jest to pierwsze. Polskie sieci przesyłowe są przestarzałe i mało wydolne. Wciąż odbija się na nich zapóźnienie technologiczne z czasów komunizmu. Także tempo inwestowania w ich unowocześnianie było niedostateczne. Efekt? Szokująco wysoka liczba odmów korzystania z już gotowych albo planowanych instalacji energetycznych. Według najnowszych danych Urzędu Regulacji Energetyki w ubiegłym roku operatorzy zdecydowali o niemal 8 tys. odmów wydania warunków przyłączenia do sieci dystrybucyjnej i przesyłowej. Wśród nich większość (niemal 6,3 tys.). dotyczyła OZE, a łączna wnioskowana moc, która mogła wejść do systemu, wynosiła ponad 42 gigawaty.
Masowe odmowy
Gdyby ktoś pytał o przyczyny tak masowych odmów, to mamy i takie dane. W ponad 4,4 tys. przypadków były one spowodowane brakiem warunków technicznych przyłączenia do sieci, a w 2,2 tys. względami ekonomicznymi. Natomiast w prawie 1,2 tys. przypadków odmowa była podyktowana jednym i drugim. Jak te dane rozumieć? Można na różne sposoby: czegoś się nie da, coś się nie opłaca, ale odkładając na bok pretensje i żale, konkluzja jest jedna. Racją polskiej gospodarki jest dostęp do taniej energii. Ta jest w naszym zasięgu, ale pod kilkoma warunkami. Pierwszym jest takie planowanie i koordynacja rozwoju poszczególnych części składowych miksu energetycznego, by wykorzystać potencjał i unikać jego marnotrawienia. To między innymi rozwijanie OZE skoordynowane z inwestycjami w sieci. Drugi warunek to usprawnienie regulacji i uproszczenie procedur przyłączania OZE do systemu. I na koniec trzeci – większa transparentność i efektywność procesu przydzielania mocy przyłączeniowych.