Liczba kradzieży z włamaniem utrzymuje się w ostatnich latach na poziomie ponad 70 tys. rocznie – wynika z danych Komendy Głównej Policji. To co prawda zdecydowanie mniej niż np. 10 lat temu (w 2013 r. na policję zgłoszono 118,4 tys. takich spraw), ale tendencja spadkowa widoczna co najmniej od 2010 r. zmieniła się w 2018 r. – od tego czasu aktywność złodziei jest coraz większa.

– W czasie inflacji, kiedy ceny dóbr mocno rosną, zwiększa się prawdopodobieństwo wystąpienia podstawowych rodzajów ryzyka ubezpieczeniowego. Jednym z nich jest kradzież. Może to być kradzież z włamaniem lub rabunek, a także tzw. kradzież zwykła lub prosta polegająca na zaborze mienia bez forsowania jakichkolwiek zabezpieczeń czy użycia siły. Rośnie również ryzyko sprzeniewierzenia pracowniczego, czyli przewłaszczenie mienia pracodawcy – mówi Ewa Nowosielska, dyrektor Działu Ubezpieczeń Majątkowych i OC w WTW.

Problem biznesów różnej wielkości

Zdaniem przedstawicieli branży ubezpieczeniowej, często ofiarami przestępców są firmy z sektora małych i średnich przedsiębiorstw.

Czytaj więcej

Mocny wzrost zysków ubezpieczycieli. Odbicie po pandemii

– Jest to pojemna kategoria. Mieszczą się w niej zarówno małe biznesy, np. sklepy osiedlowe, kwiaciarnie czy restauracje, jak i firmy przemysłowe o milionowych obrotach. Zgłaszane do nas szkody pokazują, że na kradzież z włamaniem narażone są przedsiębiorstwa różnej wielkości i z różnych branż. W wielu przypadkach małe i średnie firmy są dla włamywaczy bardziej „atrakcyjnym” celem niż na przykład domy czy mieszkania – ze względu na kosztowne, specjalistyczne wyposażenie, środki obrotowe o dużej wartości i przede wszystkim gotówkę – tłumaczy Damian Andruszkiewicz, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń MSP w Compensie.

Wskutek kradzieży z włamaniem straty firmy nie ograniczają się do przedmiotów wyniesionych przez złodziei. W czasie nielegalnego wejścia np. do biura, magazynu, sklepu czy fabryki przestępcy dokonują zniszczeń, których usunięcie bywa bardzo kosztowne.

Przykład podaje Compensa. Z jednego z magazynów na terenie województwa dolnośląskiego włamywacze ukradli firmową Toyotę Hiace, sprzęt spawalniczy i miedziane płaskowniki. Oprócz tego uszkodzili instalację elektryczną, infrastrukturę informatyczną oraz dwa pojazdy (wózek widłowy i dostawczy FS Lublin). Częściowo zniszczyli wiatę przed głównym budynkiem oraz większość drzwi wraz z framugami. Straty zostały oszacowane na ponad 50 tys. zł.

Inny przykład podany również przez Compensę. Włamując się do kwiaciarni, sprawcy wyłamali trzy zewnętrzne rolety okienne i stłukli trzy szyby – w dwóch oknach oraz drzwiach. Poza tym zdewastowali wnętrze lokalu i ukradli znajdujący się w nim towar: cięte kwiaty oraz rośliny w donicach. Wartość utraconego mienia i zniszczeń przekroczyła 18 tys. zł.

– Przedsiębiorcy zgłaszają kradzieże i włamania na policję, ale statystyki wykrywalności są słabe. W ciągu ostatnich 10 lat pozytywnie kończyło się średnio niecałe 40 proc. spraw. Trzeba też pamiętać, że złapanie złodzieja niekoniecznie oznacza odzyskanie łupu – tłumaczy Damian Andruszkiewicz.

Dlatego ubezpieczenie mienia na wypadek kradzieży powinno być rozważone przez każdą firmę. Płacąc składkę relatywnie niewielką w stosunku do wartości mienia, przedsiębiorca zapewnia sobie odszkodowanie w razie kradzieży i włamania. Otrzymane od ubezpieczyciela pieniądze pozwolą sfinansować usunięcie uszkodzeń i  pokryć straty. Czy wszystkie? To zależy od zakresu polisy, wysokości sumy ubezpieczenia, metody liczenia odszkodowania itp.

Nie tylko własne mienie

W ofertach towarzystw są zarówno samodzielne ubezpieczenia na wypadek kradzieży, jak i ubezpieczenia firmowego majątku z dodatkowym rozszerzeniem obejmującym kradzież. Na ogół w obu przypadkach dotyczy to kradzieży, do której doszło wskutek włamania lub rabunku. Chronione jest mienie stanowiące własność przedsiębiorstwa lub znajdujące się w jego posiadaniu na podstawie np. umowy leasingu lub innego tytułu prawnego.

Odszkodowanie jest wypłacane po utracie: mienia ruchomego (np. wyposażenia biura czy sklepu, sprzętu elektronicznego), gotówki znajdującej się w kasie albo transportowanej np. do banku. Ubezpieczyć można także przechowywane w miejscu prowadzenia biznesu przedmioty należące do kontrahentów, klientów i pracowników, a także mienie składowane na zewnątrz siedziby firmy.

Towarzystwa na ogół ustalają limity swojej odpowiedzialności za zdarzenia objęte ubezpieczeniem. Biorą przy tym pod uwagę systemy zabezpieczeń stosowane przez firmy, rodzaj prowadzonej działalności, potencjalne ryzyko.

– Granicą odszkodowania jest z reguły ustalona w umowie maksymalna wartość mienia narażonego na kradzież w najbardziej pesymistycznym scenariuszu – mówi Ewa Nowosielska.

Towarzystwa umożliwiają również wykupienie ubezpieczenia na wypadek zwykłej kradzieży urządzeń i elementów budynku na stałe zamontowanych na zewnątrz (np. siłowniki bram, pompy ciepła, markizy itp.).

– Przedsiębiorca sam decyduje, od jakich rodzajów ryzyka chce się ubezpieczyć. Określa też limity ochrony ubezpieczeniowej zgodnie ze specyfiką swojej działalności oraz wielkością posiadanego mienia. Może poza tym wskazać te przedmioty, które są najbardziej narażone na ryzyko kradzieży (np. mienie obrotowe) – tłumaczy Edyta Piasecka-Wasiak, menedżer produktu w Warcie.

Ubezpieczyciel pokrywa koszty naprawy zniszczonych lub uszkodzonych stałych elementów lokalu, m.in. stropów, ścian, dachów, okien i drzwi. Odszkodowanie może się należeć także wtedy, gdy do kradzieży doszło poza lokalem przedsiębiorcy, np. gdy zginęły przedmioty pokazywane na wystawie.

Obowiązki firmy

– Towarzystwo ubezpieczeń oczekuje, że mienie będzie należycie zabezpieczone. Zazwyczaj w warunkach ubezpieczenia określa, jakie minimalne zabezpieczenia są wymagane i w jaki sposób mienie powinno być przechowywane. Podaje między innymi, ile musi być zamków, jakiego rodzaju, z czego muszą być zbudowane ściany lokalu. Jeśli warunki te nie są spełnione, ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania – tłumaczy Natalia Chlewicka-Rotoli, menedżerka Zespołu Ubezpieczeń Majątkowych i Transgranicznych w Uniqa.

Paulina Janiak, dyrektor ds. obsługi klienta w Marsh Polska, przypomina, że każde towarzystwo ubezpieczeń, niezależnie od tego, czy kieruje ofertę do klienta korporacyjnego, czy do mniejszego przedsiębiorcy, zawsze załącza ogólne warunki ubezpieczenia. Szczegółowo określa w nich minimalne wymagania, jakie muszą być spełnione, żeby siedziba firmy, lokal, magazyn albo inne miejsce zostało uznane za należycie zabezpieczone przed kradzieżą.

Przedsiębiorcy narażeni są także na kradzieże ze strony pracowników. Chodzi nie tylko o kradzież towarów, ale też o wykorzystywanie majątku przedsiębiorcy w celach innych niż służbowe, o fałszerstwa czy kradzież wartości intelektualnych.

Produkt raczej ekskluzywny

– W takich sytuacjach sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż mamy do czynienia z umyślnym działaniem sprawcy, za którego odpowiada pracodawca. Najczęściej takie zdarzenia są objęte ochroną w ramach ryzyka sprzeniewierzenia. Wtedy odszkodowanie jest wypłacane, gdy ubezpieczony przedsiębiorca poniósł szkody wskutek popełnionego przez pracownika czynu sprzeniewierzenia lub nieuczciwości – mówi Edyta Piasecka-Wasiak.

Jak tłumaczy Ewa Nowosielska, ochrona na wypadek sprzeniewierzenia jest produktem bardziej ekskluzywnym. Zazwyczaj trzeba ją wykupić oddzielnie, bo nie mieści się w zakresie standardowych ubezpieczeń mienia.

Firmy stosunkowo rzadko decydują się na taką dodatkową polisę, choć może być ona bardzo przydatna. Daje ochronę nie tylko w razie nieuczciwości pracownika, ale też gdy dojdzie do przestępstwa komputerowego, fałszerstwa czy podrobienia.

Zanim towarzystwo udzieli ochrony, najpierw przeprowadza wywiad na temat wszystkich posiadanych przez firmę systemów i zabezpieczeń. Sprawdza, jakie audyty wewnętrzne i zewnętrzne – dotyczące finansów, zarządzania zasobami ludzkimi itp. – zostały przeprowadzone i jakie wnioski w sprawie ryzyka związanego z nieuczciwymi praktykami pracowników można z nich wyciągnąć.