Większość z nas codziennie odczuwa na własnej skórze, a przede wszystkim portfelu podwyżki cen paliw i diesla. Jeszcze ponad miesiąc temu, czyli w okresie przedwyborczym i krótko po głosowaniu litr paliw kosztował mniej niż sześć złotych. Dziś jest to już więcej nawet o około 10 proc. To spory cios w branżę transportową, ale także "zwykłych" przedsiębiorców, dla których prowadzenie firmy bez samochodu byłoby znacznie utrudnione lub nawet niemożliwe. 

Obecnie według portalu e-petrol.pl średnie ceny detaliczne paliw w Polsce na 29 listopada 2023 roku wynoszą: 

- 7.06 zł Pb98,

- 6,47 zł Pb 95,

- 6,64 zł ON, 

- oraz 3,03 zł za LPG. 

Prognozy portalu wskazują, że ceny detaliczne powinny utrzymać się na podobnym poziomie, ewentualnie jest miejsce na ich obniżki:

- Pb98: 6,89 - 7,04 zł, 

- Pb95: 6,37 - 6,49 zł, 

- ON: 6,58 - 6,70 zł, 

- LPG: 3,01 - 3,10 zł. 

Zdaniem ekspertów kierowcy powinni jednak nastawiać się bardziej na podwyżki niż obniżki cen, ale nie najprawdopodobniej nie będą miały one gwałtownego charakteru, a odbędą się na poziomie kilku groszy na litrze. Przy czym to dalej olej napędowy ma większy potencjał do wzrostów niż benzyna. Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl wskazał iż w jego ocenie końca roku diesel mógłby kosztować średnio 6,7–6,8 zł, a benzyna Pb95 około 6,6–6,7 zł. 

Warto też zauważyć, że ceny paliw na polskich stacjach dalej są jednymi z najniższych w Europie, choć już nie najniższymi. Lepszy ceny oferują tankującym stacje w Turcji, Rumunii, Bułgarii oraz Chorwacji. Co więcej, ceny paliw odnotowywane w naszym regionie istotnie zbliżyły się do siebie. Na Litwie benzyna kosztuje tylko 10 gr więcej niż nad Wisłą, a diesel jednie 4 gr. Tymczasem pod koniec października było to około 80 gr. Niespełna miesiąc temu oba paliwa o ponad 1 zł droższe były w Czechach i na Słowacji oraz o ponad 2 zł w Niemczech.

Nie wiadomo jednak jaki wpływ na sytuację będzie miał spadek notowań na giełdzie PKN Orlen, który tylko 29 listopada może kosztować spółkę ponad 5 mld złotych.