Wrocławska Izba Celna wydała już pierwsze trzy oficjalne klasyfikacje towarów na potrzeby krajowego obrotu towarami akcyzowymi. Dotyczą one wprowadzanego na rynek nowego produktu – lodów w formie płynnej, zawierających 5,18–5,58 proc. alkoholu.

Uznano, że taki wyrób powinien być klasyfikowany w obrębie kodu 2208 90 69 Nomenklatury Scalonej: „pozostałe napoje spirytusowe". Oznacza to, że trzeba będzie od nich płacić podatek według stawki dla napojów spirytusowych.

Eksperci pytani przez „Rz" doceniają, że ta nowa forma interpretacji podatkowych w ogóle zaczęła działać.

– Jednak większe znaczenie będą miały kolejne, dotyczące chemikaliów czy paliw – uważa Anna Wibig, doradca podatkowy z firmy Deloitte.

– Pierwsze WIA są oczywiście ważne dla ich adresatów, ale dotyczą produktów niszowych, marginesu rynku wyrobów akcyzowych – zauważa Szymon Parulski, doradca podatkowy z kancelarii Parulski i Wspólnicy.

Reklama
Reklama

Praktyka niemal od razu pokazała, że w obowiązujących od 1 stycznia przepisach o WIA jest luka. Zobowiązały one właściwą w tych sprawach wrocławską Izbę Celną do publikowania wydanych informacji. Tak się rzeczywiście stało. Jak jednak dowiedzieliśmy się w Izbie, wydano też kilka decyzji odmownych. Oznacza to, że towary, których dotyczyły wnioski, nie są wyrobami akcyzowymi. Jednak wrocławska izba nie przewiduje publikowania takich odmownych decyzji.

– Pożądane by było, aby je ogłaszano, ze wskazaniem, o jaki wyrób chodzi. Przecież to też są merytoryczne rozstrzygnięcia, istotne nie tylko dla adresata, ale także dla firm zajmujących się podobnymi towarami – uważa Anna Wibig.

Na inny problem zwraca uwagę Szymon Parulski.

– Niestety, pierwsze wrażenia dotyczące starań naszych klientów o WIA nie są najlepsze. Podczas spotkań w tej sprawie słyszeliśmy dość osobliwe pytania celników, np. o cenę olejów smarowych, których dotyczy wniosek – relacjonuje ekspert. Wyjaśnia przy tym, że cena rynkowa wyrobu akcyzowego nie ma żadnego znaczenia dla ich klasyfikacji. – Odczytaliśmy to jako sygnał, że WIA będą wydawane bez merytorycznej analizy i prawdopodobnie raczej pod kątem potrzeb budżetowych niż właściwości oleju smarowego – obawia się Parulski.